Blisko ludziMyśliwi chcą, by dzieci brały udział w polowaniach. "To są koszmarne obrazy nieodpowiednie dla dziecka"

Myśliwi chcą, by dzieci brały udział w polowaniach. "To są koszmarne obrazy nieodpowiednie dla dziecka"

Obywatelski projekt noweli Prawa łowieckiego po pierwszym czytaniu został skierowany do sejmowej komisji. Myśliwi chcą, by osobom poniżej 18. roku życia zezwolono na udział w polowaniach. Nowela ustawy budzi wiele kontrowersji. – Poprzez polowanie uczymy dzieci przedmiotowego traktowania zwierząt – komentuje w rozmowie z WP Kobieta psycholog dziecięca Aleksandra Piotrowska.

Myśliwi chcą, by dzieci brały udział w polowaniach. "To są koszmarne obrazy nieodpowiednie dla dziecka"
Źródło zdjęć: © Getty Images

16.04.2020 | aktual.: 16.04.2020 21:47

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

W środę 15 kwietnia odbyło się pierwsze czytanie obywatelskiego projektu noweli Prawa łowieckiego, podczas którego skierowano go do sejmowej Komisji Ochrony Środowiska, Zasobów Naturalnych i Leśnictwa. Zakłada on dopuszczenie osób poniżej 18. roku życia do udziału w polowaniach, o ile uzyskają one zgodę rodziców lub opiekunów prawnych.

Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem jest to zabronione. Myśliwi twierdzą jednak, że zakaz ten "kłóci się z wieloletnią tradycją łowiecką, w której dzieci od najmłodszych lat brały udział w polowaniach, zainteresowane pasjami rodziców". Argumentują też, że udział nieletnich w polowaniach m.in. "pozwala młodym ludziom zgłębiać tajniki przyrody w sposób bezpośredni i autentyczny", a także jest "nauką świadomego podejmowania wyborów".

Dzieci na polowaniach

Innego zdania jest jednak Aleksandra Piotrowska, psycholog dziecięca. – Mimo usilnych starań nie potrafię dostrzec niczego pozytywnego w dopuszczeniu niepełnoletnich do polowań. Zastanówmy się, jaką naukę z udziału w polowaniu otrzymuje dziecko? Jeśli uczestniczy ono w polowaniu, to tylko dlatego, że poluje jego tata, dziadek albo inne ważne dla niego dorosłe osoby. I teraz – z jednej strony uczone było, by nie krzywdzić drugiego i szanować innych, a z drugiej strony – jest naocznym świadkiem, jak ważna dla niego osoba zabija. Powstaje w nim wtedy wewnętrzny konflikt – mówi w rozmowie z WP Kobieta.

– Dziecko nie pomyśli, że zachowanie bliskiej mu osoby jest złe. Chcąc więc osłabić narastające wewnątrz napięcie, zacznie deprecjonować zwierzęta, odmawiając im zdolności do odczuwania bólu i strachu. Poprzez polowanie uczymy więc dzieci przedmiotowego traktowania zwierząt. Przekazujemy im wizję świata, w którym to człowiek jest panem stworzenia, który może wszystko, a pozostałe gatunki istnieją tylko dla jego rozrywki – tłumaczy dr Piotrowska.

Jak wyjaśnia, odwoływanie się do wieloletniej tradycji jej zdaniem jest absurdalne. – Pamiętajmy, że kiedyś tradycją było bicie dzieci. Nie każde zachowanie naszych przodków zasługuje na to, by je kultywować – twierdzi.

Zdaniem Piotrowskiej nie jest to także odpowiedni sposób na zapoznawanie dzieci z przyrodą, na co również powołują się myśliwi. – Podczas polowania zwierzęta ranione są wielokrotnie. Uciekają, pozostawiając za sobą ślady krwi. To są koszmarne obrazy nieodpowiednie dla dziecka. Istnieją inne sposoby, pozbawione drastyczności, na zapoznanie ich ze światem zwierząt – puentuje.

Zobacz także: Smacznego na dobry wieczór! Odc. 2: Chlebek bananowy

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (438)