Na ratunek osłabionym włosom i kobiecym fryzurom! Przetestowałyśmy nową linię kosmetyków. Jak wypadła? Sprawdźcie same
Przerzedzone i osłabione włosy to koszmar każdej kobiety, szczególnie w sytuacji, w której całe życie słyszało się pochwały i peany pod adresem gęstości i jakości czupryny. Skąd to wiemy? W tym sezonie przerobiłyśmy to na własnej skórze (i włosach).
Każda z nas jest inna, podobnie jak nasze włosy. Jednak cel mamy ten sam–wzmocnić włosy i zapobiec ich nadmiernej utracie. Jak to zrobić? Najlepiej działać regularnie, stosując specjalny zestaw przeciw wypadaniu włosów. Miałyśmy okazję przetestować nową linię kosmetyków Biotebal EFFECT: szampon, odżywkę oraz serum w sprayu. Oto nasze włosowe historie!
Magda:
Na dobry recenzji początek opowiem wam o moich włosach i skórze głowy. Zawsze były gęste, zawsze były normalne/grube i w zasadzie nigdy nie miałam z nimi problemów. Podobnie ze skórą głowy – myłam całość tym, co akurat stało na półce pod prysznicem, suszyłam (albo i nie) przed pójściem spać i ogólnie moja włosowa rutyna pielęgnacyjna nie istniała. Potem jednak zachciało mi się eksperymentów i pielęgnacji przez wielkie P. Przerobiłam wtedy wszystko – OMO, OM, MO, CG, BS, wcierki, płukanki, peelingi – you name it, I tried it. Gdybym na tym poprzestała, pewnie nie byłoby tu tego testu, ale nie – zaczęłam też eksperymentować z farbami, rozjaśniaczami, trwałą (tak, przyznaję się do tego, bo zawsze chciałam loki albo chociaż fale, a w genach dostałam łatwe do obciążenia druty).
Czas płynął, eksperymenty pielęgnacyjno-stylizacyjne trwały, a skóra głowy zaczęła się konkretnie buntować i w efekcie – moje niegdyś "gęste i grube" stały się słabsze, rzadsze i wprost mówiąc – byle jakie.
Rzuciłam się zatem w wir działań ratunkowych i w ich ramach przez ostatnie trzy miesiące testowałam zestaw nowych kosmetyków Biotebal EFFECT – szampon, odżywkę i serum w sprayu, które przeznaczone są właśnie do takich włosów, z którymi zostałam, i skóry głowy, która potrzebuje odrobiny łagodności i regulacji.
Pierwsze zaskoczenie przyszło po przeczytaniu instrukcji obsługi produktu (tak, czasem warto to robić!). Otóż odżywkę Biotebal EFFECT należy nałożyć na CAŁE włosy i skórę głowy, a nie – jak wszędzie piszą – od ucha w dół. Jest to związane z jej składem, w którym znajduje się kompleks NutriProBiotinum oraz olej arganowy i polisacharydy, które wpływają wzmacniająco i na włosy, i na skórę głowy właśnie. Odżywka sama w sobie jest zresztą bardzo przyjemna – gęsta, kremowa, bardzo wydajna i skutecznie wygładzająca włosy. Mój nos migrenowca docenił także jej delikatny, nienachalny zapach (w ogóle cała linia Biotebal EFFECT ma przyjemne, niemęczące zapachy).
Drugim było serum w sprayu, które jest produktem 2, a nawet 3 w 1. Nie tylko doskonale sprawdziło się jako odżywka bez spłukiwania i wzmocnienie włosów, ale też wspaniale ułatwiało rozczesywanie pasm i – co było dla mnie szczególnie istotne rano – dodatkowo działało jako termoochrona przed suszarką!
Prawdziwą gwiazdą tego zestawu jest jednak dla mnie specjalistyczny szampon przeciw wypadaniu włosów. Napakowany "dobrociami" – biotyna, keracyn (czyli składnik otrzymywany z liści karczocha), kopexil i mieszanina naturalnych polisacharydów inuliny oraz gluko-olisacharydu – sprawiają, że to naprawdę kosmetyk do zadań specjalnych.
Myje się nim głowę i włosy bardzo przyjemnie – gęsty i przezroczysty, dobrze się pieni (co sprawi, że jest stworzony do masażu), łatwo spłukuje. Powiedziałabym, że szampon jak szampon, ALE jako jeden z nielicznych nie podrażnił i nie wysuszył skóry mojej głowy (wręcz przeciwnie!), a i włosy po nim nie były przesuszone i w stanie wołającym o odżywkę. Do tego jest wydajny – używam go od trzech miesięcy i nadal sporo go zostało w butelce (mam włosy do brody).
Co po tym czasie zaobserwowałyśmy ja i moja fryzjerka? Ja – większą "puszystość" włosów i odbicie od nasady oraz ukojoną, wyregulowaną skórę głowy. Fryzjerka – WYSYP baby hair i coraz więcej włosów do podcięcia.
Czy muszę zatem dodawać, że polecam te produkty?
Kasia:
Z natury mam kręcone włosy, które od lat konsekwentnie zapuszczam. W tej chwili sięgają mniej więcej do łopatek, ale moim marzeniem jest długość do pasa. Oczywiście wszystko zależy od stylizacji – gdy pasma są wyprostowane, wydają się o wiele dłuższe. Na ogół jednak noszę loki, aby ich bardziej nie niszczyć. Przez kilka lat stosowałam balejaż, ale moja fryzjerka doradziła mi zmianę koloryzacji na tradycyjną farbę. Odkąd farbuję wyłącznie odrosty, jest lepiej. Jednak włosy nadal się rozdwajają, a od jakiegoś czasu nawet wypadają. Próbowałam wielu metod ratowanie moich blond kosmyków – od kładzenia wcierek na porost i masowania skóry głowy po aplikowanie olejków na rozdwojone końcówki. Mało tego, "wyedukowałam się" nawet w tematyce porowatości, dochodząc do wniosku, że przy dużej wilgoci moje kręcone włosy przypominają watę cukrową. Ledwie zdążę je umyć, a już są szorstkie, matowe i średnio przyjemne w dotyku.
Szukałam odpowiedzi na to, jaka pielęgnacja byłaby najlepsza dla moich włosów. Zależało mi na tym, by włosy były mocniejsze, przestały wypadać i mogły zdrowo rosnąć. Gdy dowiedziałam się o możliwości testowania produktów Biotebal EFFECT, pomyślałam: czemu nie? Stosowałam wiele różnych kosmetyków, ale nigdy takich przeciw wypadaniu włosów.
W moje ręce trafiły trzy kosmetyki Biotebal EFFECT – szampon, odżywka i serum w sprayu. Ucieszyło mnie, że będę korzystać z jednej linii mającej wspólną formułę (kompleks NutriProBiotinum), bo w ten sposób łatwiej ocenić rezultaty.
Zaczęłam od masażu skóry głowy szamponem – ma przezroczystą, ale za to gęstą konsystencje, dzięki czemu dobrze się pieni. Zwróciłam również uwagę na przyjemny i delikatny zapach – to wielka zaleta, bo spodziewałam się typowo ziołowych nut. Plusem okazał się skład, a w nim chociażby keracyn odpowiedzialny za wzmocnienie struktury włosa czy kopexil, czyli substancja czynna, która działa od cebulki włosa aż po same końce. Muszę powiedzieć, że ten szampon zdał egzamin – nie podrażnił skóry, a włosy zostały porządnie umyte.
W następnej kolejności sięgnęłam oczywiście po odżywkę, którą należało potraktować jak maskę – nałożyć od nasady. Pachniała równie przyjemnie i dobrze się rozprowadzała. Trzymałam ją na włosach przez kilka minut, jednocześnie rozczesując włosy szerokim grzebieniem. To mój patent na to, by składniki aktywne (biotyna, olej arganowy, polisacharydy, hydrolizat keratyny) wniknęły głębiej. Odżywka nie tylko wzmocniła włosy przed wypadaniem, ale też nadała im miękkości i zdrowego blasku.
Po spłukaniu odżywki użyłam serum w sprayu, które pomogło mi doczesać włosy na mokro. Rozpyliłam je na całych pasmach, kładąc nacisk na końcówki. Serum ma lekką formułę – nie jest oleiste, szybko się wchłania i nie zostawia tłustej warstwy. W mojej ocenie pomaga zabezpieczyć pasma przed prostowaniem i suszeniem. Używam go zawsze wtedy, gdy moje włosy mają do czynienia z gorącym powietrzem.
Skład oraz działanie produktów Biotebal EFFECT oceniam pozytywnie. Po trzech miesiącach testowania zauważyłam zmniejszone wypadanie kosmyków, a nawet nowe baby hair. W tej chwili kończę drugie opakowanie szamponu i odżywki (mam grube włosy, które potrzebują nałożenia solidnej porcji). Jeżeli chodzi o serum, wciąż korzystam z pierwszej buteleczki. Biorąc pod uwagę, że mam długie i kręcone włosy, sądzę że produkty i tak są dosyć wydajne. Wciąż zapuszczam moje pukle i nie mogę doczekać się wymarzonej długości do pasa. Oby tak dalej!