Nagrywają film pro‑life "Tobiasz". Facebook zablokował im zbiórkę
Jeszcze nie powstał, a już namieszał. Film "Tobiasz" to obraz afirmujący życie, nawet takie, w którym są ogromne trudności, wynikające z niepełnosprawności. – Ludzie, którzy ze mną współpracują, funkcjonują w świecie dzięki temu, że dano im szansę – na pracę i na to, że mogły się urodzić – mówi w rozmowie z WP Kobieta reżyser.
O filmie zrobiło się głośno, gdy Facebook zablokował promocję zbiórki pieniędzy na jego produkcję. Serwis w swoim regulaminie zastrzega możliwość odrzucenia reklamy, "jeśli dotyczy polityków lub ważnych kwestii społecznych mogących wpłynąć na opinię publiczną". Ostatecznie promocyjny post krąży po internecie, a my rozmawiamy z reżyserem filmu "Tobiasz", który jak zapewnia artysta, jest pro-life.
Anna Podlaska, WP Kobieta: O czym ma być film "Tobiasz"? Kto w nim zagra?
Maciej Sikorski, założyciel teatru Exit: Film "Tobiasz" to kolejna nasza adaptacja biblijna. Wcześniejsze produkcje to m.in. "Pieśń nad pieśniami", "Hiob", "Jonasz". Księga Tobiasza jest dla mnie księgą o sposobach uzdrawiania relacji w rodzinie, często bardzo trudnych. Nakłada mi się to na relacje w rodzinach niepełnosprawnych.
Często jest tak, że niepełnosprawność to nie choroba jednej osoby, ale całej rodziny. Pewne konflikty, relacje, nie są uzdrowione bądź naprawione, a ludzie dalej pogrążeni w chorobie, bo pielęgnuje się toksyczność, np. rodzina uzależnia się od renty osoby niepełnosprawnej i nie stara się jej pomóc usamodzielnić, wyfrunąć z gniazda. Konserwowany jest układ, który jest wygodny.
Pomyślałem, że to dobry temat na spektakl, w którym część ról odegrałyby osoby niepełnosprawne. Wśród aktorów w "Tobiaszu" zagra Kamil Padlikowski, który jest chory na dziecięce porażenie mózgowe, porusza się na wózku. Jego ojca, Tobiasza, zagra Ryszard Waligóra, znakomity aktor, niewidomy. W pewnym momencie, jak można przeczytać w Biblii, Tobiasz też traci wzrok, więc ta rola tym bardziej do niego pasuje. Ślepota ma w opowieści biblijnej wymiar symboliczny.
Na czym polega wyjątkowość teatru Exit?
Pokazujemy światu to, jak mogą funkcjonować osoby niepełnosprawne. Uważam, że ogromnym problemem jest nie sama niepełnosprawność fizyczna, czy emocjonalna, ale niepełnosprawność relacji, która powoduje, że dwie poprzednie się pogłębiają.
Jeden z zaprzyjaźnionych aktorów powiedział nam, że tworzymy teatr terapeutyczny, tylko terapia jest dla ludzi zdrowych. Mogą oni zobaczyć siebie w innym świetle, poprzez to, że zobaczą osoby, które powinny mieć wszystkie możliwe powody do narzekania, a jednak są radośni i pogodni. My tzw. pełnosprawni często przejmujemy się tematami, które w zestawieniu z problemami osób niepełnosprawnych, są czasami po prostu śmieszne czy groteskowe.
W takim razie, jak powinniśmy patrzeć na osoby niepełnosprawne?
Jesteśmy jako naród w takiej sytuacji, gdzie przez kilkadziesiąt lat komuny niepełnosprawnych chowało się w domach. Pokolenie dzisiejszych 50-, 60-latków przeżywa szok, gdy mogą rozmawiać z osobą z porażeniem mózgowym. To jest dla nich trudne, nie mieli wcześniej takich możliwości. Zatem najlepszą metodą na budowanie relacji z osobą niepełnosprawną, jest normalny kontakt.
Ja np. nie traktuje aktorów inaczej, na próbach nie mają taryfy ulgowej, wręcz przeciwnie, powiedziałem im, że mój szacunek będzie objawiał się przez to, że będę wymagał. My stawiamy na jakość, jest wiele projektów, gdzie grają osoby niepełnosprawne, czasami mam wrażenie, że są one wykorzystywane. Wychodzą na "dziwolągów", którym się można przyjrzeć.
My nie wyróżniamy ludzi. Wszystkich traktujemy poważnie.
Film "Tobiasz" chce pokazać godność życia, jak pan to rozumie?
Rozumiem to bardzo dosłownie. Ludzie, którzy ze mną współpracują funkcjonują w świecie dzięki temu, że dano im szansę – na pracę i na to, że mogły się urodzić. Jesteśmy w środku toczącego się sporu, nie chcemy w nim zabierać głosu wprost, ale chcemy zaznajamiać z ludźmi niepełnosprawnymi po to, aby była refleksja, że każde życie jest godne życia.
Dla mnie doświadczenie pracy z osobami niepełnosprawnymi to dar nie ciężar. Dzięki nim możemy stać się lepszymi, ten kontakt buduje nas jako ludzi.
Rozumiem, że uważa pan, że Strajk Kobiet w tę godność uderza?
Na murach jednej ze szkół dla osób niepełnosprawnych napisano "Wypie******" stąd", dziwię się, że osoby, które ten strajk prowadzą, nie mają refleksji, nie zastanawiają się, co czują osoby, których choroby kwalifikują je to przerwania ich życia. Kilkukrotnie widziałem zdjęcia, na których były przedstawione transparenty z napisami przekraczającymi wszelkie granice.
Film "Tobiasz" jest pro-life, stoi w opozycji do protestów dotyczących ustawy aborcyjnej. A co z brakiem ochrony życia po narodzeniu?
Po pierwsze teatr jest apolityczny, nie chcemy zabierać głosu w tych kwestiach. Ale jesteśmy uprawnieni do tego, aby o godności życia mówić. Pracujemy z ludźmi niepełnosprawnymi na co dzień. Nikogo nie przekonamy, nie chcemy też zabierać głosu wprost na temat aborcji. Jesteśmy pro-life, bo eksponujemy godność życia, nawet wtedy, kiedy ktoś jest bardzo chory i w pomyśle polityków mógłby się nie urodzić.
Prowadzicie zbiórkę pieniędzy na realizację filmu, do kogo będzie on adresowany, co chcecie zmienić tym obrazem?
Nasz film "Hiob" oglądały osoby w wieku 13-17 lat. Ludzie mi mówili, że młodzież go wyśmieje, ale było na odwrót. Mieliśmy masę reakcji. To, co robimy to zabranie głosu w dyskusji, jak powinna wyglądać szkoła. Obecnie ona zbyt mało wychowuje.
Żyjemy w kulturze konsumpcjonizmu i niebywałego egoizmu, uciekamy od odpowiedzialności. Piękno naszego teatru polega na tym, że w momencie jak my rozdajemy siebie innym ludziom, bardzo dużo otrzymujemy. 5 lat pracy w teatrze to najpiękniejszy moment zawodowy mojego życia. Ja coś daje z siebie i też bardzo dużo otrzymałem. Buduje mnie ta praca jako człowieka. Uważam, że to jest też głos w dyskusji, jak powinna wyglądać edukacja. Zapomnieliśmy o wychowaniu, uwrażliwianiu – tego jest za mało.