Blisko ludziNajbardziej podnieca mnie kobieta ubrana po uszy

Najbardziej podnieca mnie kobieta ubrana po uszy

„Lepiej iść do faceta, faceci są delikatniejsi. Zresztą to jest lekarz, on nie patrzy na Ciebie jak na kobietę, ale jak na pacjentkę, która przychodzi do lekarza...” – pisze na forum internautka. Czy w gabinecie ginekologa kobieta jest seksowną brunetką czy po prostu kolejną pacjentką?

Najbardziej podnieca mnie kobieta ubrana po uszy
Źródło zdjęć: © Thinkstockphotos

„Lepiej iść do faceta, faceci są delikatniejsi. Zresztą to jest lekarz, on nie patrzy na Ciebie jak na kobietę, ale jak na pacjentkę, która przychodzi do lekarza...” – pisze na forum internautka. Czy w gabinecie ginekologa kobieta jest seksowną brunetką czy po prostu kolejną pacjentką? Czy na widok pięknego ciała lekarzowi skacze ciśnienie? A może wręcz przeciwnie – codzienny kontakt z dziesiątkami pań sprawia, że lekarzowi zwyczajnie to powszednieje?

Wyniki sondaży i ankiet oraz wypowiedzi na forach internetowych są jednoznaczne – najczęściej wybieranym ginekologiem jest mężczyzna. Większość kobiet chodzi do lekarza płci męskiej i bardzo sobie to chwali. Zdaniem pacjentek mężczyzna ginekolog jest zdecydowanie milszy i delikatniejszy od swoich koleżanek po fachu, potrafi cierpliwie wysłuchać i doradzić, a przede wszystkim – nie wywyższa się. Ma czas dla pacjentki i nie okazuje złego humoru. Są jednak kobiety, które za nic w świecie nie poszłyby do ginekologa płci męskiej, nie wyobrażają sobie rozebrać się przed obcym mężczyzną, a co dopiero rozmawiać o intymnych dolegliwościach czy problemach. Poza tym to przecież mężczyzna, a natury nie da się oszukać…

Rzeczywiście, chyba nie ma pacjentki, która choć przez chwilę nie zastanowiłaby się nad motywacją ginekologa i jego pobudkami. Przychodzą przecież młode i śliczne kobiety, od których trudno jest oderwać wzrok. Zdarzają się również przypadki zupełnie przeciwne – choroby, infekcje, urazy… czy to nie zniechęca lekarza? Nie obrzydza mu kobiecego ciała? Takie myśli są i będą w głowach pacjentek, lekarz ginekolog ma więc przed sobą trudne zadanie – musi zmierzyć się z mitami, poglądami i żartami dotyczącymi jego pracy. Nie wolno zapominać również o niepokojących się mężach – przecież ich żony odsłaniają przed lekarzem najbardziej intymną część ciała. Ba! Pozwalają się nawet tam dotykać i jeszcze mówią, że ich to nie krępuje!

Sukces tkwi w… zrozumieniu

Wizyta u ginekologa do najłatwiejszych nie należy i już sama relacja pacjent – lekarz, może powodować stres. Lekarz mężczyzna jest więc świadomy tego, że pacjentka przychodzi do niego z pewnymi obawami. Czym więc ginekolog mężczyzna zjednuje sobie kobiece zaufanie?

Doktor Grzegorz Szymczak, ginekolog z Bydgoszczy, od lat prowadzi praktykę lekarską. Trudne i wstydliwe tematy oraz rozmowy o seksie nigdy nie są tematem tabu. Jak sam podkreśla, zaufanie i profesjonalizm są dla pacjentek najważniejsze.

- Oczywiście każdy ginekolog ma świadomość, że wizyta u niego może być dla pacjentki krępująca – mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski. - Pojawia się problem wstydu związanego z nagością, szczególnie w przypadku, gdy ginekolog jest mężczyzną. W przypadku młodych kobiet, dla których badanie ginekologiczne jest doświadczeniem nowym i stresującym, pierwszy kontakt z lekarzem jest szczególnie ważny.

Doktor Szymczak zapewnia, że zdaje sobie sprawę z tego, że pacjentki mogą czuć się w gabinecie skrępowane. - Ta świadomość powoduje, że poprzez swoje działania, ginekolog stara się zmniejszyć barierę wstydu oraz upewnić pacjentkę, że zajmuje się nią kompetentny specjalista, dbający jednocześnie o jej komfort – twierdzi. Od profesjonalizmu lekarza oraz jakości jego usług zależy przecież opinia, a tę wystawić może jedynie pacjentka. Może więc to właśnie większa świadomość niepewności, jaka towarzyszy pacjentce w gabinecie ginekologa i zrozumienie dla kobiecych potrzeb tkwi u podstaw tej szczególnej delikatności przypisywanej ginekologom mężczyznom?

Zrozumienie, cierpliwość i otwartość - takie cechy lekarza niewątpliwie ułatwiają mu zbudowanie kontaktu z pacjentką. Właściwa relacja jest podstawą dobrego samopoczucia, ale dopiero profesjonalizm lekarza i właściwe podejście do problemu decyduje o zadowoleniu pacjentki.

Doktor Waldemar Kowalski, zdobywca drugiego miejsca w plebiscycie Lekarz Roku 2010 w województwie świętokrzyskim, podkreśla rolę otwartości lekarza na problemy pacjentki i umiejętności słuchania. W wywiadzie dla portalu echodnia.eu, mówi: - Trzeba być kompetentnym, żeby skutecznie pomagać, więc to chyba mam. Ale nie posiadam żadnej szczególnej charyzmy ani się o to nie staram. Myślę, że jestem po prostu normalny, nienabzdyczony, niezarozumiały. Aby nawiązać kontakt z pacjentkami, należy wsłuchać się w to, co one mówią, z jakimi problemami przychodzą i nadawać na tych samych falach. Mnie się to chyba udaje.

- Jeśli po wyjściu z gabinetu ginekolog wzdycha z ulgą: „O, nareszcie twarze”, to ma problem i chyba powinien udać się do specjalisty – mówi dla Przeglądu dr Maciej Wilczak, kierownik Zakładu Edukacji Medycznej AM w Poznaniu, i zaprzecza, by spowszednienie w tych sprawach było chorobą zawodową środowiska. Ale... - No, nie da się ukryć, że najbardziej podnieca nas kobieta ubrana po uszy - przyznaje dr Grzegorz Południewski, prezes Towarzystwa Rozwoju Rodziny.

Studia medyczne rozdrabniają ciało człowieka na najdrobniejsze elementy, z których każdy ma swoją nazwę i pełni określoną funkcję. Tu nie ma miejsca dla muszelki, jest za to miednica, krocze czy srom. Podobnie, w gabinecie pacjentka nie jest seksowną brunetką o długich nogach, jest pacjentką, której należy pomóc. Jest atrakcyjna i trzeba to przyznać, fakt ten nie zmienia jednak niczego w zachowaniu lekarza i jego stosunku do pacjentki. Kobiece krocze jest przedmiotem badania, jest oceniane wg określonych kryteriów.

Co jednak dzieje się, gdy pacjentka za bardzo się spodoba lekarzowi? - Większość wypracowała sobie w tym celu samochodową metaforykę – czytamy w Przeglądzie. - Mówią: to tak jak z mechanikiem, któremu bardziej niż porsche podoba się ferrari, ale bez względu na silnik trzeba leczyć. Jak komentuje dr Marek Marcyniak z Warszawy: - Jeśli lekarz przeżywa niezdrową ekscytację, powinien zmienić zawód. Nie jest niczym złym dostrzeżenie, że pacjentka jest ładną kobietą. Ale tylko tyle.

Nagość w gabinecie lekarskim jest sztuczna. Całkowicie realna za to jest kolejka pacjentek przed gabinetem. Szpitalne przychodnie pękają w szwach, trudno więc wyobrazić sobie, że przyjmującemu lekarzowi skacze ciśnienie na widok pacjentki. I tu również pojawiają się domysły – czy możliwy jest pewnego rodzaju przesyt? Czy lekarz może mieć już dość oglądania kobiecych narządów intymnych? Jak w takim razie radzi sobie w małżeństwie? Praca ginekologa wiąże się nie tylko z widokiem pięknych kobiecych ciał. To również choroby, urazy, tragedie kobiet. Trudno jest pozostać niewzruszonym wobec cierpienia zgwałconej, młodej dziewczyny lub ciężkiego porodu. Jak radzi sobie ginekolog?

Jak deklarują sami lekarze, po prostu… wraca do domu, do żony, do dzieci. Kończy pracę, zdejmuje fartuch i przestaje być panem doktorem. Jedna z internautek tak skomentowała problem przemęczenia lekarzy widokiem kobiecego krocza: „Idąc tym tokiem myślenia, nauczyciel po powrocie do domu nie może patrzeć na własne dzieci, a piekarz nie je pieczywa…”

Po drugiej stronie fotela, czyli co mówią pacjentki… - Zostać ginekologiem, bo się lubi oglądać kobiece narządy płciowe, to jak zostać informatykiem, bo się lubi grać na komputerze – pisze internautka na jednym z forów internetowych. - Szczególnie jak się ogląda piętnastą z kolei z infekcję pochwy – pisze inna.

W poczekalni jego z gabinetów ginekologicznych atmosfery wstydu wcale nie da się odczuć. Od lat chodzę do mężczyzny i jestem z niego bardzo zadowolona – mówi 28-letnia Marzena. I dodaje: - Badanie – wiadomo, zło konieczne, ale mój lekarz stara się być zawsze delikatny. Coś chyba w tym jest, że faceci są delikatniejsi, raz poszłam do kobiety i więcej tego błędu nie powtórzę. Fakt, wstydzę się biegać przed nim półgoła, ale przed babką też bym się wstydziła.

– Jak też uważam, że są delikatniejsi, może dlatego, że sami mają żony – śmieje się Kasia, mama bliźniaków. - Mój gin prowadził mi ciążę wzorowo. Nigdy nie dał mi odczuć, że przesadzam czy wyolbrzymiam, nawet jak wydzwaniałam do niego z pytaniami. A dzwoniłam często – dodaje ze śmiechem.

- A ja uważam, że byłoby dziwne, jakby lekarz nie zwracał uwagi na pacjentki – przekonuje Monika. – Przecież jak facet widzi ładną kobietę, zadbaną, to nie ma nic złego w tym, że sobie pomyśli, że fajnie wygląda. Mnie to nie przeszkadza, lekarz może sobie myśleć co chce, ważne, żeby był dobrym lekarzem. A my to niby co, nie myślimy sobie, że ten jest przystojny, a tamten okropny? Chociaż nie tolerowałabym żartów o seksie czy aluzji.

– Ja w gabinecie czuję się traktowana z szacunkiem – mówi Ania. - Ale mam złe doświadczenie z jednym ginem. Byłam w ciąży i musiałam iść do niego na konsultację. Leżałam na fotelu, a on robił mi USG dopochwowe, nagle podniósł się i poszedł po coś na drugi koniec sali, a ja zostałam na fotelu z tym urządzeniem w… Strasznie to było poniżające, jeszcze mój mąż był w gabinecie. Więc nie ma reguły, w każdym zawodzie zdarzają się lepsi i gorsi.

Opinie na temat męskiej części ginekologów krążą nie tylko w poczekalniach. Internetowe fora pękają w szwach od ilości postów, a atmosfera często jest bardzo napięta. Mężczyzna ginekolog ma tam tyle samo obrońców, co wrogów, a do dyskusji często włączają się również mężowie pacjentek, a nawet sami studenci ginekologii.

- To niemożliwe, żeby lekarza nie kręciły pacjentki – pisze Anonim. – Mam kumpla ginekologa i uwierzcie, że przy piwie różne historie się opowiada. Ale wiem, że jak ładna laska trafi na oddział, to się biją, kto ma ją zbadać.

– Ja tam do mężczyzny nigdy nie pójdę – deklaruje Maja31. – Dość się nasłuchałam historii od koleżanek, mam swoją ginekolog i jest jestem zadowolona. – Czy wy myślicie, że to takie przyjemne wysłuchiwać codziennie historii o grzybicach czy nadżerkach? Co w tym jest podniecającego? Jak się na kilkanaście pacjentek trafi jedna czy dwie zdrowe, tylko na kontrolę, to i tak cud – zaprzecza Anka2. - Praca to praca, a ginekologia to jeden z najlepiej opłacanych fachów, nie ukrywajmy.

Jak w każdym zawodzie, również wśród ginekologów zdarzają się nadużycia, co doskonale pokazuje historia 29 – letniej Karoliny. - Miałam jedną okropną sytuację z ginekologiem facetem. To było w szpitalu, byłam w czwartym miesiącu ciąży, na obserwacji. Przed wypisaniem musiałam jeszcze zaliczyć ostatnią kontrolę lekarską. Wiadomo jak w szpitalu, lekarze się zmieniają – nie znałam więc tego doktora. W wielkim gabinecie lekarskim siedziało jeszcze ze dwóch innych, a do tego kilku studentów. – Zgadza się Pani na obecność studentów? – zapytał. Odruchowo kiwnęłam głową, chciałam już to mieć za sobą i wyjść z tego szpitala, chociaż zła byłam na siebie że się zgodziłam.

No więc weszłam na ten fotel, a lekarz z uśmieszkiem zaczął opowiadać mniej więcej tak: - Więc moi Państwo badanie pochwy rozpoczynamy od delikatnego rozchylenia warg sromowych, ale uwaga, uwaga, nie dotykamy łechtaczki, to nie czas i miejsce, hahaha. Tu, jak widzicie, mamy przykład malutkiej pochwy, a nie jakiejś tam hybrydy…!!! Powiedziałam potem ordynatorowi, co o tym myślę, ale upokorzona byłam strasznie. Nie rodziłam w tym szpitalu.

Każda kobieta chodzi do jakiegoś ginekologa i ocenia go na podstawie własnych doświadczeń. Każdy lekarz sam buduje swoją opinię i od jego zaangażowania, zrozumienia i profesjonalizmu zależy ilość siedzących w poczekalni pacjentek. Są jednak sytuacje, kiedy wybierać nie można. Są sytuacje, kiedy szybka pomoc może uratować życie. I bez względu na to, czy udzieli jej mężczyzna czy kobieta, warto zadbać o komfort pacjentki i jej samopoczucie.

(dja/pho)

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (419)