Najpierw zachorowała jej mama i siostra. Nie wiedziała, że będzie następna
Pochodząca z Australii Sarah Maree Cameron przyglądała się, jak z rakiem szyjki macicy walczyła najpierw mama, a później jej starsza siostra. Kiedy koleżanki zaczynały studia i myślały o randkowaniu, ona chodziła do lekarzy i poddawała się zabiegom, by zminimalizować ryzyko choroby. Po ukończeniu 22 lat Sarah usłyszała diagnozę, która potwierdziła jej najgorsze obawy – ją również zaatakował nowotwór.
01.11.2017 | aktual.: 23.01.2018 14:33
Gdyby Sarah była przesądna, mogłaby twierdzić, że nad kobietami w jej rodzinie ciąży jakieś straszliwe fatum. Najpierw na raka zachorowała jej matka, a potem, w 2003 roku starsza siostra. – U mojej siostry Jeanette zdiagnozowano raka szyjki macicy podczas rutynowego badania cytologicznego, kiedy była w ciąży. Od tego czasu postanowiłam sobie, że nigdy nie zapomnę o regularnej cytologii – opowiada Sarah w rozmowie z "Daily Mail".
Kobieta jest wdzięczna swojej matce, która wychowała ją i jej siostrę w duchu poszanowania dla własnego ciała i zawsze zachęcała je, by te regularnie się badały, szczególnie jeśli chodzi o cytologię.
– W 2009 roku zaczęłam obserwować pewne zmiany w swoim ciele. Miałam mniej energii i zdarzało mi się tracić głos, co nie jest idealną okolicznością dla kogoś, kto pracuje w radiu. Miałam też kilka infekcji – mówi Sarah. Były to objawy tak różne, że nie łączyła ich z chorobą matki i siostry.
Gdy zaczęła odczuwać ból w podbrzuszu, bez wahania udała się do swojego ginekologa. Ten skierował ją na kolejne testy, podejrzewając endometriozę – chorobę polegającą na rozroście błony śluzowej macicy poza jej jamą. Diagnoza okazała się trafna i w końcu, w 2010 roku Sarah trafiła na stół operacyjny.
– Podpisałam oświadczenie, w którym zezwalam lekarzowi na usunięcie wszystkiego, co wyda się patologiczne lub niepokojące – opowiada Sarah. O tym, że odkryto u niej wczesne stadium raka szyjki macicy, lekarz poinformował ją po zabiegu.
– Byłam zdruzgotana. A jednak miałam u swojego boku mamę i Janette, i chwyciłam się dwóch kluczowych słów: wczesne stadium – wspomina kobieta. Na szczęście w przypadku Sary nie była potrzebna radio- ani chemioterapia. Zarówno ona, jak wcześniej jej siostra, musiała natomiast przejść operację usunięcia macicy. Dziś Sarah jest już całkowicie zdrowa, podobnie jak jej siostra i mama. Kobiety miały ogromne szczęście, ale też znacząco mu pomogły – badały się regularnie.
Według WHO około 13 proc. zachorowań na nowotwory u kobiet powoduje rak szyjki macicy. Choć dostatecznie wcześnie wykryty, może zostać skutecznie zwalczony, w Polsce umiera aż połowa kobiet, u których diagnozuje się ten rodzaj nowotworu. W dużej mierze jest to spowodowane tym, że wiele z nas nie wykonuje badań cytologicznych regularnie.