Najskuteczniejsze sposoby na podryw
26.11.2012 13:58, aktual.: 12.02.2014 09:57
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
- Byłam z przyjaciółkami na zakupach. Leniwa, ciepła sobota i my buszujące po sklepach. Raptem ktoś ściągnął mi z głowy słomkowy kapelusz. Myślałam, że to ktoś znajomy, ale odwróciłam się i okazało się, że to ktoś zupełnie obcy. Założył go na głowę i powiedział: „Całkiem fajny. Oddam ci go pod warunkiem, że umówisz się ze mną na kawę” – opowiada 26-letnia Marta. A jak podrywają kobiety?
- Byłam z przyjaciółkami na zakupach. Leniwa, ciepła sobota i my buszujące po sklepach. Raptem ktoś ściągnął mi z głowy słomkowy kapelusz. Myślałam, że to ktoś znajomy, ale odwróciłam się i okazało się, że to ktoś zupełnie obcy. Założył go na głowę i powiedział: „Całkiem fajny. Oddam ci go pod warunkiem, że umówisz się ze mną na kawę” – opowiada 26-letnia Marta. A jak podrywają kobiety?
Metoda na drinka
Wiele sytuacji, w których mamy do czynienia ze sprawami damsko-męskimi, rozgrywa się wieczorem. Zwykle jesteśmy wtedy rozluźnieni, w gronie dobrych znajomych, często po drinku czy dwóch. Łatwiej nawiązuje się znajomości, czujemy się pewniej. W klubie czy barze zawsze można coś powiedzieć, zapytać, zaczepić. Sporo metod związanych jest z drinkiem. Czasem są to przemyślane i od lat praktykowane sposoby, jak zamawianie drinka nieznajomej, ale zdarzają się też przypadkowe sytuacje, które potem łatwo obrócić we flirt.
- Wiem, że to brzmi jak tani podryw, ale to naprawdę był przypadek – śmieje się 28-letnia Ania. – Świętowałam z koleżankami awans, byłyśmy już po kilku drinkach, chciało nam się tańczyć. Wpadłyśmy do klubu i przyjaciółka szarpnęła mnie za rękę i wciągnęła na scenę. Po drodze potrąciłam czyjąś szklankę i wszystko się wylało. „Ojej! Najmocniej przepraszam! Co piłeś? Odkupię Ci drinka” – rzuciłam. Uśmiechnął się i powiedział, że woli ze mną zatańczyć i tak tańczymy sobie do dziś – opowiada Ania.
Metoda na wspólne zainteresowania
Julita nie czekała na to, aż dostanie od losu taką okazję – wszystko sobie przemyślała i zaplanowała. - Tak, przyznaję się: działałam z premedytacją i do tego długo się do tego przygotowywałam. W biurze miałam kolegę, który bardzo mi się podobał. Niestety, pracował na innym piętrze i tak naprawdę w ogóle się nie znaliśmy. Był bardzo specyficzny, a mi brakowało odwagi, żeby tak po prostu go zagadywać. Zrobiłam research w sieci, podpytałam znajomych, żeby wiedzieć czym się interesuje, jakie książki czyta, jakie filmy ogląda. Poczekałam na bal, który organizujemy raz do roku, wypiłam dwa drinki na odwagę i zaczęłam go zagadywać. Rozmowa „kleiła się” idealnie, bo wiedziałam o co pytać, o czym opowiadać, jak go zainteresować. Przegadaliśmy całą noc, a potem odwiózł mnie do domu. Następnego dnia dostałam maila: „Przyznam ci się do czegoś, zawsze uważałem, że jesteś bardzo atrakcyjną kobietą, ale nawet mi przez myśl nie przeszło, że mamy ze sobą tyle wspólnego. Dziękuję ci za wczorajszą noc, już nie pamiętam kiedy
tak dobrze mi się z kimś rozmawiało. Co powiesz na wspólny lunch?”. Udało się – cieszy się Julita i dodaje, że spotykali się później przez dwa lata. – W którymś momencie nasze drogi po prostu się rozeszły, ale zawsze dobrze to wspominam i podaję jako przykład, jak ktoś mi mówi, że jakiś facet nie jest w zasięgu ręki. Ja myślę, że wszystko można, tylko trzeba być cierpliwą i nie poddawać się – podsumowuje. Metoda na zazdrość
Wiadomo, czasem działamy instynktownie, nie myślimy, nie analizujemy tylko szybko reagujemy. Co do szybkiego działania pobudza mężczyzn? Lubią gonić króliczka. Gorzej, kiedy króliczek jest zainteresowany. – Wtedy trzeba zrobić tak, by poczuł, że nie on jeden jest na świecie i musi wykonać krok, by ktoś tego „króliczka” nie sprzątnął mu sprzed nosa – mówi 32-letnia Agata i przyznaje, że nie raz zdarzyło jej się wykorzystać tę metodę.
-Mężczyźni lubią ze sobą rywalizować. Kiedy widzą, że kobieta, którą są zainteresowani, ale jeszcze nie do końca pewni tego, czy chcą się wiązać czy nie, podoba się także innym „samcom” i wcale od nich nie stroni, zaczynają działać. Dopiero wtedy dociera do nich, że mogą stracić okazję – mówi Agata. – Nie są to tylko moje obserwacje. Kiedyś przyznał mi się do tego mój były facet, kiedy zapytałam go, dlaczego raptem zaczął o mnie walczyć, ale też mówiło mi o tym kilku kolegów – wyjaśnia Paulina i przyznaje, że wykorzystała tę „wiedzę tajemną” raz, no może nawet kilka razy…
- Niedawno temu bardzo podobał mi się jeden mężczyzna: kolega koleżanki. Czasem ze mną flirtował, a potem przestawał. Nie wiadomo było o co chodzi. Miałam dość, więc zaczęłam flirtować z jego kolegami i zadziałało!
Martyna z kolei zupełnie nieświadomie skorzystała z tej metody. - Spotykałam się z chłopakiem na którym bardzo zaczęło mi zależeć. Na początku chodziło nam tylko o seks, rzadko się widywaliśmy i zazwyczaj w konkretnym celu. Reguły gry były jasne. Po pewnym czasie zdałam sobie sprawę z tego, że zaczyna mi na nim zależeć. Umówiłam się na randkę, żeby wybić to sobie z głowy. Powiedziałam mu o tym przy następnym spotkaniu, żeby było jasne. Dwa dni później zadzwonił, zaproponował spotkanie i powiedział, że całą noc się męczył, bo wyobrażał sobie, że to byłby koniec, gdyby randka zakończyła się dobrze. Wtedy dotarło do niego, że chce czegoś więcej. Nie zrobiłam tego z premedytacją, po prostu chciałam być uczciwa i przyznałam się. Okazało się, że to było najlepsze, co mogłam zrobić – dodaje.
(rn/pho)