Nauczycielki na studniówce. "Poloneza czas zacząć"
Scenariusz studniówki zazwyczaj wygląda podobnie – stres połączony z ekscytacją, uczniowie przemycający ukradkiem alkohol i rozpoczynamy imprezę na "raz-dwa-trzy, raz-dwa- trzy". Jednak w przypadku tych balów maturalnych nastąpił niespodziewany zwrot akcji. Oddajemy głos nauczycielkom.
W Polsce przyjął się niepisany zwyczaj, że na studniówkę przychodzą dyrekcja oraz wychowawcy klas maturalnych. Pozostali nauczyciele również są zapraszani, lecz nie zawsze się pojawiają. Powód jest prosty – nie chcą być nazywani "darmozjadami", bo nie płacą za szkolną imprezę. Pod tym względem moje rozmówczynie są zgodne. "Za moich czasów obecność nauczyciela to był zaszczyt" – wspomina Regina.
Adriana, Dorota K. i Dorota M. jako nauczycielki mają za sobą już kilka studniówek. Każda z nich przytoczyła historię, która najbardziej zapadła w pamięci.
Gwiazdą wieczoru została przyszła panna młoda
Adriana, nauczycielka z województwa warmińsko-mazurskiego, była świadkiem zaręczyn na studniówce. – Z tego co wiem, byli parą od dłuższego czasu. Uczennica była z naszej szkoły, chłopak z innej. W pewnym momencie wodzirej z zespołu prowadzącego imprezę oznajmił, że ktoś chce coś powiedzieć i wtedy na scenę wszedł on – opowiada kobieta.
– Następnie wziął mikrofon, kwiaty, poprosił dziewczynę do siebie i się oświadczył. Ona powiedziała "tak", były oklaski i wspólny taniec – kontynuuje. Z opowieści dowiaduję się, że dla maturzystki był to wzruszający moment. Pozostali uczestnicy imprezy wzruszyli ramionami, podobnie jak nauczyciele. Większość była zaskoczona, ale nie zszokowana. Rodzice dziewczyny wyglądali na szczęśliwych – matka uroniła łzy, a ojciec pogratulował przyszłemu zięciowi.
Adriana nie wie, jak potoczyły się losy pary i czy doszło do ślubu, "w końcu oboje mieli dopiero po 18 lat". To zdarzenie przeszło jednak do historii szkoły, zwłaszcza wśród uczniów. Tuż po studniówce zamiast skupić się na maturze, plotkowali o tym, co się wydarzyło.
Akcja gaśnica
Dorota, nauczycielka z Suwalszczyzny, niechętnie mówi, że pomimo bezwzględnego zakazu picia alkoholu podczas studniówki uczniom niemal zawsze uda się go przemycić. – Obsługa co roku skarży się, że znajduje kilkadziesiąt "małpek" i kartony po sokach. Nie możemy dokładnie przeszukiwać uczniów, ale staramy się, jak możemy, by uniknąć takich sytuacji. Prosimy również rodziców dyżurujących podczas imprezy, by bacznie się przyglądali – wyznaje.
Wspomina również, że podczas jednej ze studniówek, która odbywała się w hotelu, uczeń odpalił gaśnicę proszkową. – Nie zapomnę tej studniówki do końca życia. Uprzedzę pytanie, chłopak nie był pod wpływem alkoholu. Po prostu chciał rozbawić publikę. Nie miał nic na swoje usprawiedliwienie – relacjonuje.
– Tylko że ten żart spowodował ewakuację całej sali i gości hotelowych. Wybryk ucznia zakończył bal przedwcześnie. Rodzice musieli przyjechać po dzieci, a wychowawczynie siedziały w holu, żeby wszystkiego dopilnować – dodaje.
Pytam więc, jakie konsekwencje poniósł uczeń. Dorota opowiada, że rodzice musieli zapłacić hotelowi za wyrządzone szkody, a uczeń dostał naganę od dyrektora. Na tym jednak nie koniec. Nad ranem goście hotelowi zaczęli wracać z nocnych imprez. Dorota z niesmakiem wspomina, że zaczęli oni rzucać jednoznaczne propozycje siedzącym na kanapach nauczycielkom w sukniach balowych. Po tym incydencie hotel zrezygnował z podpisania umowy ze szkołą w kolejnym roku.
Zobacz także: Dziewczyny zatańczą poloneza z dziewczynami. Studniówka to dla par jednopłciowych wyjątkowe wydarzenie
Szpilki w góry
Dorota M., nauczycielka z Wrocławia, opowiada, że kiedyś w liceum, w którym uczy, praktykowane były wycieczki w góry dla klas maturalnych. Wyjazd trwał cztery dni, od czwartku do niedzieli. Uczniowie jeździli wtedy na nartach, chodzili po górach czy przesiadywali przy ogniskach. Ostatniej nocy odbywała się studniówka.
– Wszystko szykowaliśmy sami na miejscu, w schronisku – kanapki i coś na ciepło. Mieliśmy ze sobą też odtwarzacze i płyty. To był fajny pomysł, była to ostatnia możliwość zintegrowania klasy. Wszyscy nauczyciele byli zapraszani, ale jechali zazwyczaj jedynie wychowawcy. Zabawa we własnym gronie. Polonez też był, ale bez obecności rodziców i drugich połówek uczniów. Nie było żadnych zdobionych kreacji, obowiązywały jednak stroje galowe – wyjaśnia Dorota.
Jeden z takich wyjazdów pamięta do dzisiaj. Uczennica przyjechała dopiero na studniówkę. – Ciekawie wyglądała. Przyjechała w kozakach na obcasie i z plecakiem na ramionach.... Chyba zapomniała, że po studniówce trzeba jeszcze zejść ze schroniska na dół. Wszyscy przygotowani do zimy w górach, a ta dziewczyna niekoniecznie pomyślała. W tych szpilkach schodząc po górach, zapewniła wszystkim rozrywkę – mówi ze śmiechem.
Dziś szkoła nie organizuje już takich wyjazdów, choć zdaniem Doroty było to niezapomniane zwieńczenie nauki. Obecnie, jak w większości szkół, studniówka organizowana jest w hotelu lub w salach bankietowych.
Kto odpowiada za uczniów podczas studniówki?
Prawnik Dariusz Skrzyński na stronie oswiataiprawo.pl wyjaśnia, że studniówki często organizowane są przez radę rodziców. Nie oznacza to jednak, że nauczyciele zwolnieni są z obowiązku pełnienia nadzoru nad przebiegiem balu maturalnego. Przepisy Ustawy z dnia 7 września 1991 r. o systemie oświaty (DzU z 2004 r. nr 256, poz. 2572, z późn. zm.) zobowiązują do współpracy wszystkie organy szkoły, w tym dyrektora i radę rodziców.
Studniówki organizowane w salach gimnastycznych przeszły do lamusa. Jeśli odbywa się ona poza terenem placówki, to wciąż jest imprezą szkolną, za której bezpieczeństwo odpowiada szkoła.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl