Naukowcy sprawdzili, od czego tyjemy
Odpowiedź na pytanie „od czego tyjemy”, wydaje się prosta. Od nadmiaru kalorii. Jednak niektórzy tłumaczą to zupełnie inaczej. Tyją od wody, a nawet od samego patrzenia na jedzenie. Innymi przeszkadzają geny. Powodów mogą być tysiące. I choć w pierwszej chwili wydają się niedorzeczne, to jednak tkwi w nich odrobina prawdy. Naukowcy to sprawdzili.
Wirus przyczyną nadprogramowych kilogramów
Za otyłość możemy winić wirusy? Przynajmniej jeden z nich. To adenowirus 36, który odpowiedzialny jest za infekcje dróg oddechowych, zapalenie żołądka czy spojówek. Naukowcy potwierdzają, że przyczynia się on także do nadwagi. Badacze z Uniwersytetu Stanowego Luizjany przeprowadzili doświadczenia na ludzkich komórkach macierzystych tkanki tłuszczowej pozyskanych od pacjentów metodą liposukcji. Okazało się, że pod wpływem wirusa Ad-36 większość z nich już po tygodniu przekształciła się w dorosłe komórki tłuszczowe.
Co to oznacza w praktyce, pokazali naukowcy ze Szkoły Medycznej Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Pod lupę wzięli grupę dzieci i młodzieży w wieku od 8 do 18 lat. Większość osób, u których wykryto przeciwciała specyficzne dla tego wirusa, cierpiała na otyłość (78 proc.). W porównaniu z niezakażonymi rówieśnikami ważyli średnio aż o 16 kg więcej.
Nie oznacza to automatycznie, że wszyscy z Ad-36 będą mieli nadwagę. Być może, że adenowirus nie jest sprawcą otyłości, a otyli po prostu łatwiej ulegają zakażeniu. Warto dodać, że adrenowirusy są wszechobecne i łatwo się nimi zarazić drogą kropelkową.
Zobacz także: Jak zacząć przygodę z bieganiem?
Infekcja ucha przyczyną oponki na brzuchu
Niewiarygodne? Wcale nie! Laryngolodzy z Korei Południowej udowodnili, że przewlekłe wysiękowe zapalenie ucha środkowego może skutkować otyłością. Szczególnie zagrożone są dzieci, ponieważ u nich trąbka Eustachiusza nie jest jeszcze w pełni rozwinięta, łatwiej więc o uszkodzenia. Chorzy w wyniku naruszenia nerwu przebiegającego przez ucho środkowe mają zaburzony smak. Częściej wybierają bardzo słodkie i słone, a co za tym idzie - kaloryczne potrawy.
Co ciekawe, również uczeni z University of Florida odkryli, że osoby powyżej 35. roku życia, które kilkakrotnie przechodziły zapalenie ucha, prawie dwa razy częściej były otyłe. Naukowcy zauważyli, że ci, którzy w przeszłości mieli infekcję ucha, chętniej sięgali po słodycze i tłuste potrawy.
Geny - ulubiona wymówka
Uff, skłonność do przybierania na wadze można zrzucić na rodziców. Przynajmniej częściowo. Naukowcy zidentyfikowali gen, a właściwie geny otyłości. Zespół Tony'ego Goldstone’a, specjalisty w dziedzinie endokrynologii, dowiódł, że niektórzy z nas posiadają warianty genów FTO i DRD2, które modyfikują aktywność mózgowego układu nagrody (ośrodka w mózgu związanego z motywacją i kontrolą zachowania) podczas patrzenia na wysokokaloryczne potrawy.
To tłumaczy rozmaite zachcianki na ciastka, pizzę czy spaghetti. Niestety na patrzeniu zazwyczaj się nie kończy, więc kilogramów przybywa. A dietetyczna sałatka już nie jest tak atrakcyjna.
Stres sprzyja tyciu
Gdy jesteśmy zestresowani, częściej sięgamy po niezdrowe jedzenie i mamy skłonność do objadania się. Dlaczego tak się dzieje? Tyciu winny jest kortyzol – hormon stresu produkowany przez korę nadnerczy, który wydziela się w trudnych sytuacjach życiowych, wymagających uruchomienia rezerw energetycznych. Kortyzol m.in. oddziałuje na mózg, zwiększając łaknienie. Udowodniono, że chroniczny stres wpływa na stałą produkcję kortyzolu, który stymuluje produkcję glukozy, a ta z kolei, jeśli jest w nadmiarze, zamienia się w tkankę tłuszczową.
Poza tym pod wpływem chronicznego stresu w organizmie wytwarza się białko – neuropeptyd Y, który przyczynia się do przyrostu tkanki tłuszczowej. To zatem kolejny argument przemawiający za tym, aby każdego dnia znaleźć czas na relaks – może być to np. spacer, zajęcia jogi czy popołudnie z rodziną.
Nadwaga po partnerze
Czasem mówi się, że partnerzy po latach upodobniają się do siebie. Jest w tym sporo prawdy. Z badań opublikowanych w magazynie „New England Journal of Medicine” wynika, że jeśli w związku partnerskim jedna z osób ma nadwagę lub jest otyła, druga ma aż 37 proc. szans na to, że także będzie miała problemy z nadmiarem kilogramów.
Inne badania dowiodły, że faktycznie istnieje coś takiego jak upodabnianie się partnerów. Uczonym udało się to odkryć m.in. na podstawie analiz fotografii – po pewnym czasie będący w związku kobieta i mężczyzna stawali się do siebie coraz bardziej podobni, aż w końcu ich sylwetki i masa ciała były prawie identyczne. Niektórzy badacze tłumaczą to wpływem stylu życia, inni natomiast znaczeniem mechanizmów neurohormonalnych w ośrodkowym układzie nerwowym.