Nepalczycy sami sobie nie poradzą
Rozpaczliwe poszukiwania najbliższych, wyciąganie ofiar z zawalonych budynków, okaleczone płaczące dzieci, brak wody, chaos, bezsilność - taki obraz wyłania się z opowieści Neplaczyków po trzęsieniu ziemi. - To, co się tam dzieje, to prawdziwa apokalipsa. Nepal umiera na oczach świata. Nie można na to pozwolić - mówi Darek Sawczuk, podróżnik. Nam opowiada o tragicznych przeżyciach przyjaciół z Katmandu.
29.04.2015 | aktual.: 30.04.2015 11:30
Rozpaczliwe poszukiwania najbliższych, wyciąganie ofiar z zawalonych budynków, tysiące okaleczonych dzieci, brak wody, chaos, bezsilność - taki obraz wyłania się z opowieści Neplaczyków po trzęsieniu ziemi. - To, co się tam dzieje, to prawdziwa apokalipsa. Nepal umiera na oczach świata - mówi Darek Sawczuk, podróżnik. Nam opowiada o tragicznych przeżyciach przyjaciół z Katmandu i próbuje wytłumaczyć specyfikę tego kraju.
Nepal jest jednym z najbiedniejszych krajów świata. Według UNICEF 55 proc. ludzi żyje tam poniżej granicy biedy. Wstrząs o sile 7,9 w skali Richtera nastąpił w sobotę przed południem czasu lokalnego, jego epicentrum znajdowało się 80 km na wschód od miasta Pokhara w środkowej części tego górskiego kraju położonego na południowych stokach Himalajów, pomiędzy Chinami a Indiami. Nastąpiło także kilkanaście słabszych wstrząsów wtórnych.
- Bezpośrednio po trzęsieniu ziemi nie mogłem się z skontaktować z moimi przyjaciółmi. Po dwóch dniach się udało. Żyją. To, co się stało jest straszne. Każda nawet minimalna pomoc się liczy - mówi Darek Swaczuk. - Dodzwonił sie do mnie Khenpo Ratsa Geshe Tenzin Dargje, który jest opatem Tashi Ling klasztoru Gygye Thaten w Dhorpatan w Nepalu. Opowiadał, jak zrozpaczony szukał mamy, która zaginęła w trakcie kataklizmu. Dom jego brata został całkowicie zniszczony. Na szczęście, mamę Khenpo udało się odnaleźć.
Było to najgorsze trzęsienie ziemi w Nepalu od ponad 80 lat. Wstrząsy odczuwalne były też w różnych częściach Indii, Bangladeszu, Tybetu i Pakistanu.
Ludzie są przerażeni
- Jeden z moich przyjaciół Prabin Raj Shakya, z którym mam kontakt, opowiada mrożące krew w żyłach historie. Ludzie są przerażeni i potwornie zagubieni. Podobno sejsmologowie ostrzegali o możliwości wystąpienia tego trzęsienia. Spodziewano się go od dawna. Ostatnie o tak wielkiej skali miało miejsce w 1934 r. Zginęło wtedy ponad 8,5 tys. osób. Oni nie byli w ogóle przygotowani do tak potężnej katastrofy. Wstrząsy miały podobną siłę rażenia jak eksplozja 20 bomb atomowych. Moi przyjaciele mówią, że nie otrzymywali od władz żadnych wytycznych, jak postępować – dodaje Sawczuk.
Dziesiątki ludzi zginęły pod gruzami wieży Dharahara. Wzniesiono ją w połowie XIX w. Liczyła około 50 m wysokości i stanowiła tłumnie odwiedzany przez mieszkańców oraz turystów punkt widokowy. W gruzach znalazł się także położony naprzeciw starego pałacu królewskiego historyczny plac Durbar - wpisany na Listę Dziedzictwa Kulturowego UNESCO. Oni dosłownie gołymi rękami wyciągali z ruin ocalałych z trzęsienia.
- Tysiące koczujących na ulicy ludzi obawia się powrotu do domów. Większość ścian budynków jest popękana. Na ulicach leżą powalone słupy telefoniczne. Brakuje wody pitnej. Kończą się zapasy towarów w sklepach. Nie ma leków. Jest problem z prądem. Prawie nie działa internet, są problemy z łącznością telefoniczną. Wczoraj jeden ze wstrząsów wtórnych miał siłę ponad 5 stopni w skali Richtera. Naprawdę trudno mi przekazać to, co oni czują – mówi Darek. – Najbardziej boli ich bezsilność. Chyba dlatego zaczęli protestować.
Nepal to ludzie
- Pierwszy raz wyjechałem do Nepalu w 1987 roku. Zafascynowany wschodnią duchowością, buddyzmem. Zachwyciło mnie piękno krajobrazów, świątynie i życzliwość mieszkańców. Byłem tam już 9 razy i wrócę po raz kolejny. Czuję, że powinienem tam teraz być. W Katmandu mieszkają moi przyjaciele. Mam z nimi kontakt. To, co się tam dzieje, to prawdziwa apokalipsa. Ich informacje na temat trzęsienia ziemi są wstrząsające. Nepal umiera na oczach świata. Nie można na to pozwolić.
- Nepal to ludzie. Prawie każda napotkana osoba będzie cię witać pogodnym „Namaste”, ze złożonymi jak do modlitwy rękami, którymi dotyka się czoła – odwzajemniaj to pozdrowienie. To nie tylko „dzień dobry”, ale też „pozdrawiam cię i życzę ci wszystkiego dobrego” (a w dosłownym tłumaczeniu – „pozdrawiam boską część twojej istoty”). Rytm ich życia wyznaczają godziny odmawiania modłów, odprawiania rytuałów w świątyniach i w domach. Gdy byłem tam w latach 80., po Katmandu jeździło mało samochodów. Nie było tylu turystów. W ostatnich latach to się zmieniało, globalizacja dotarła także tutaj, ale Neplaczycy pozostali sobą. Są przyjaźni, spokojni, żyją w zgodzie z naturą i teraz potrzebują pomocy.
Stolicą Nepalu jest Kathmandu zwane inaczej miastem świątyń. - To królestwo Himalajów i harmonii różnych kultur. To kraj narodzin Buddy oraz Boga Sita. Nepal jest przesiąknięty sferą religijną – mówi Sawczuk. Próbuje wytłumaczyć specyfikę tego kraju. - Na każdym kroku spotyka się stupy, świątynie, miejsca kultu i modlitwy. Największe wpływy wywarł tybetański buddyzm i hinduizm z sąsiednich Indii. Co więcej, te dwie religie tak bardzo się zmieszały, że czasem trudno stwierdzić do świątyni jakiego wyznania właśnie wchodzisz. Przy hinduskich świątyniach wiszą buddyjskie młynki modlitewne, przy buddyjskich stupach widać figury hinduskich bogów. Dolina Kathmandu przypominała dolinę z baśni. Kunsztownie ozdobione świątynie i pałace, urzekały swoim pięknem. Teraz, to wszystko zostało zniszczone.
Nepal widziany inaczej
Raport Czerwonego Krzyża z 2006 donosi, że Nepal jest jednym z miejsc, gdzie najtrudniej jest być kobietą. Tu odnotowuje się najwyższy odsetek zgonów przy porodzie. Ponadto, według raportu, kobiety zarabiają o połowę mniej od mężczyzn.
Raport Narodów Zjednoczonych mówi o problemie handlu ludźmi, zwłaszcza kobietami. Według raportu głównym miejscem przeznaczenia są Indie.
- W Nepalu panuje system patriarchalny – dodaje Darek Sawczuk. - Kiedyś na przykład było tak, że mężczyzna, któremu żona nie urodziła syna, mógł poślubić drugą kobietę. Wciąż pokutuje przeświadczenie, że błogosławieństwem dla rodziny jest posiadanie syna, gdyż to na nim spoczywa potem opieka nad rodzicami i kontynuowanie tradycji rodzinnej. Kobiety nie jadają razem z mężczyznami. W rodzinach moich przyjaciół – kobiety pilnują domowego ogniska, a mężczyźni pracują.
Żyją tu tysiące osieroconych dzieci, a ich liczba wzrasta z roku na rok. Do tej pory statystki mówiły o 5 tysiącach sierot w samym Katmandu. Po trzęsieniu ziemi mówi się o milionie dzieci potrzebujących natychmiastowej pomocy.
Wysłuchała: Ingrid Hintz-Nowosad/(gabi)/WP Kobieta
Medytacja i modlitwa w intencji Nepalu oraz pokoju na świecie. 8 maja 2015 g.18.00 Poznań Bezpośrednia transmisja na: www.sardza.pl Modlitwy i wspólną medytację poprowadzi lama Khenpo Geshe Tenzin Dargye, opat klasztoru Dorphatan w Nepalu. Urodził się w 1965 roku w Jomsom, w Mustangu i wieku 14 postanowił zostać mnichem. Studiował w szkole dialektycznej Bon w klasztorze Menri, gdzie uzuskał Geshe, czyli odpowiednik zachodniego tytułu doktora filozofii. Następnie przez sześć lat pracował jako organizator Bon Children Welfare Center i ambulatorium. Rinpoche nauczał w Stanach Zjednoczonych i Europie Zachodniej. Zapraszamy na medytację w Poznaniu, ul. R. Strzałkowskiego 5/7 8 maja.2015 godzina 18.00 lub do wspólnej praktyki podczas transmisji na żywo na streamie: www. Sardza.pl Wstęp i transmisja wolne od opłat.