Są za małe, lub za duże. Zwisają albo rozchodzą się na boki. Mają brzydkie sutki. Bywają pomarszczone, albo otoczone siateczką rozstępów. Wyglądają jak suszone śliwki, rzadko jak jędrne melony. Są zniszczone przez ingerencję chirurga plastyka i kolejne ciąże. W związku z PMS’em puchną i bolą. Czają się w nich guzki, cysty i ten najgroźniejszy – nowotwór. Za co lubić piersi?
Są za małe, lub za duże. Zwisają albo rozchodzą się na boki. Mają brzydkie sutki. Bywają pomarszczone, albo otoczone siateczką rozstępów. Wyglądają jak suszone śliwki, rzadko jak jędrne melony. Są zniszczone przez ingerencję chirurga plastyka i kolejne ciąże. W związku z PMS’em puchną i bolą. Czają się w nich guzki, cysty i ten najgroźniejszy – nowotwór. Za co lubić piersi?
Nie lubię swoich piersi
- Nie lubię swoich cycków – mówi czterdziestoletnia Alicja (rozmiar 80F) – Duże piersi są ładne tylko, jeśli zajmie się nimi chirurg lub grafik komputerowy. Moje nie są ładne: pod pachami mam „obwisy”, sutki są rozlane, brązowe i patrzą smutno w podłogę. Jestem dużą dziewczyną, ale staram się o siebie dbać, a o piersi to już w szczególności. Zimny prysznic, kremy ujędrniające, raz tygodniu specjalne serum za trzy stówy i nic lepiej. Ale wolę nie myśleć jakbym wyglądała, gdybym nic nie robiła – wzdycha Alicja, która nie lubi publicznie pokazywać piersi: np. w szatni po siłowni, bo ma wrażenie, że kobiety się nawzajem oceniają.
– Nie lubię też dobierania stanika. Ja wiem, że te brafitterki widziały już niejedne cycki, ale zwykle są to śliczne, młode dziewczyny, z małymi jędrnymi piersiami. Nie to co moje, takie balony.
Nie lubię swoich piersi
Choć mąż Alicji zachwyca się jej biustem i traktuje go z należytą czcią, kobieta nie może pozbyć się kompleksów. Alicja, tak jak większość kobiet nie przepada za swoimi piersiami i jest w stanie przytoczyć dowolną ilość ich wad. Coś, co zyskało miano kobiecego atrybutu, w świecie realnym jest problem, kłopotem, nieestetycznym dodatkiem, którego mogłoby nie być.
Nie wiadomo właściwie, dlaczego kobiety tak swobodnie mówią: „Nie lubię swoich cycków”. Mężczyzna, który publicznie przyznałby, że nie przepada za swoim penisem – to rzecz nie do pomyślenia. Jedna z najbardziej erogennych sfer kobiecego ciała jest dla większości kobiet źródłem kompleksów, co wyklucza przyjemność seksualną. Bo jak przyjemność ma płynąć z części ciała, która jest nielubiana.
Nie lubię swoich piersi
„Masz piersi jak mój ojciec”, usłyszała ostatnio Marlena (28 lat, rozmiar 70 B) w intymnej sytuacji od chłopaka, z którym wiązała plany.
– Co za pajac – pomyślała dziewczyna i już nie rozebrała się bardziej. Nie odpisywała na pytające SMS’y i nie odbierała telefonów - Nie mogę być z facetem, który jeszcze bardziej utwierdza mnie w kompleksach. Bo ja i tak nie lubię swoich piersi, nie potrzebuję gościa, który porównuje mnie do swojego ojca.
Marlena ma chłopięcą budowę i małe piersi, które powiększa stanikami typu push-up . „Tylko się cieszyć kochana” , powiedziała jej ostatnio pani radiolog, gdy Marlena poszła na okresowe badanie USG piersi. „Małe piersi rzadziej mają raka”. – Lekarz i takie bzdury – kręci głową Marlena. – Przecież to nie ma żadnego znaczenia. Moja mama też miała małe piersi, a teraz nie ma obydwu. Chociaż teraz czuje i ma się dobrze, to wiem, że nie jest jej specjalnie wesoło, że musiała je amputować.
Nie lubię swoich piersi
Niewiele jest Polek zadowolonych z własnego wyglądu. Zaledwie cztery na sto uważają, że są atrakcyjne, wynika z badania TNS OBOP. Powodem kompleksów jest zwykle duży brzuch, grube uda, brak talii i piersi. To one zyskują największą ilość negatywnych epitetów. Socjologowie twierdzą, że za taki stan rzeczy winne są media, które codziennie karmią nas widokiem poprawianych chirurgicznie lub graficznie piersi.
Nastolatka reklamująca balsam dla kobiet dojrzałych wysyła komunikat: „Tak masz wyglądać”. Psychologowie uważają, że zła jest presja społeczna, która każe kobietom wyglądać świetnie niezależnie od wieku. Brafitterki zaś, które zajmują się profesjonalnym dobraniem biustonoszy są zdania, że wszystkiemu winne są źle dobrane staniki i lata zaniedbań.
Nie lubię swoich piersi
W ostatnich latach popularnością cieszą się blogi i strony internetowe, które odkrywają przed kobietami zupełnie nowe możliwości w kwestii dobierania biustonoszy.
Te blogi i dołączone do nich fora to także grupy wsparcia dla kobiet, które za swoim biustem nie przepadają. To właśnie na takim forum znajdujemy wpis autorstwa mauzonki: „Chyba nie ma w Internecie babskiego forum, na które nie przybłąkała się nigdy przygnębiona dusza, której sen z powiek spędza jedna tylko myśl: jak ja nienawidzę swoich piersi! Google zapytany o tę frazę wyrzuca przeszło 22 tysiące stron, angielskie „I hate my boobs” - 800 tysięcy. Wniosek płynie oczywisty: przytłaczająca ilość kobiet na całym świecie nie darzy sympatią swoich biustów”.
Nie lubię swoich piersi
Trzydziestoletnia Dorota, karmiąca matka nie jest w stanie powiedzieć jaki ma rozmiar biustu – Ja już chyba nie mam biustu, mam wymiona, mleczarnie, które muszą wykarmić bardzo łapczywego, trzymiesięcznego konsumenta – Antek mógłby nie odrywać się od cycka. Zupełnie jak jego tata – usiłuje dowcipkować Dorota, chociaż wcale jej nie jest do śmiechu – Czy można lubić swoje piersi, jeśli ma się zastój pokarmu albo się on-stop obkłada kapustą. Nie lubię swoich cycków, ale mam nadzieję, że mi to przejdzie – Dorota opowiada, że wierzy w afirmacje i negatywną energię, którą kierujemy do środka – Czytałam, że jeśli się źle mówi o danej części ciała, to ta część zachoruje, a ja najbardziej w świecie boję się raka piersi.
Nie lubię swoich piersi
Dorota dzieli się też sekretem, że jeśli nie odzyska sympatii dla swojego biustu, odważy się i wyśle zdjęcie na stronę internetową pokacycki.eu. Pokacycki to legenda polskiego Internetu i miejsce, gdzie każde kobiece piersi są wielbione. Codziennie na stronie pojawia się kilkanaście nowych zdjęć, których anonimowe właścicielki są otwarte na oceny i krytykę.
Krytyka jest – gdy fotografia jest nieostra, „artystyczna”, kiedy kobieta na niej jest nie do końca rozebrana, lub jeśli to zdjęcie przedstawia męskie piersi – dowcipnisie nie znajdują tu poklasku. Małe piersi, duże piersi, dojrzałe piersi i takie, których nie poprawiał chirurg – każde inne i wszystkie mają fanów. Oceniający nie widzą rozstępów, ani wyników grawitacji tylko piękno kobiecych atrybutów. Tu kobiece piersi się wielbi i chętnie daje im się 10 na 10. A zachwyty nie są tylko kurtuazyjne, lecz płyną prosto z… piersi.
Tekst: Aleksandra Pielechaty