"Nie wyzwoli się pani ode mnie, wrócę i panią poślubię". Historia wielkiej miłości państwa Macron
Ten zgrany duet - choć wzbudza wiele kontrowersji - na nowo definiuje to, jak może wyglądać pierwsza para. Brigitte i Emmanuel Macronowie są zastrzykiem świeżości i młodzieńczej energii dla Pałacu Elizejskiego. Historia ich miłości jest równie wyjątkowa jak oni sami. Ona jest fundamentem ich związku. On jest jej rycerzem. Od lat się kochają i łamią wszelkie konwenanse. Premierę miało właśnie polskie wydanie biografii "Państwo Macron" Caroline Derrien i Candice Nedeleca. Książka odsłania przed czytelnikami tajemnice związku tej pary. Zobaczcie, jak wyglądały początki ich znajomości oraz jak im się udało ocalić związek.
31.07.2017 | aktual.: 08.08.2017 01:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Początek miłosnej historii tej dwójki sięga lat 90. i szkolnego koła teatralnego. On - uczeń drugiej klasy liceum zapisał się do grupy, którą prowadzi ona - nauczycielka literatury i łaciny. Zanim licealista zaczął recytować, profesor wiedziała już o nim co nieco. Pierwsze relacje docierały do niej od córki. "W mojej klasie jest wariat, który wie wszystko o wszystkim" - mówiła Laurence. O popisach elokwencji i nadzwyczajnych umiejętnościach ucznia słyszała też w pokoju nauczycielskim. Teraz miała okazję skonfrontować plotki z rzeczywistością. W szkolnym przedstawieniu sztuki Jeana Tardieu "La Comédie du langage" Emmanuel wcielił się w rolę straszydła.
Ceniona nauczycielka i zdolny uczeń
Podczas rozmów nad kolejną sztuką "L'art de la comédie" Eduarda de Filippo młody aktor ośmielił się rzucić tekst w stylu: "Powinna pani być bardziej ambitna!". I przy okazji zasugerował, aby dopisać do sztuki kilka dodatkowych ról. Brigitte nie wiedzieć czemu wyraziła zgodę i zapoczątkowała wyjątkowy stosunek miedzy uczniem a profesorem, lekko naruszając swój autorytet. Dla niej to był pierwszy sygnał, że ten młodzieniec totalnie ją oczarował. "Myślałam, że trochę popisze i się znudzi, słabo go znałam. Pisaliśmy i stopniowo urzekała mnie jego inteligencja. Ciągle nie zdawałam sobie sprawy z jej głębi" - opowiadała Brigitte przed kamerą Pierre'a Hurela.
Pomiędzy tą dwójką zaczynała rozwijać się nić nieszablonowej znajomości. "Tak, zdawałam sobie sprawę, że przechodzimy stopniowo z relacji czysto intelektualnej do stosunku bardziej uczuciowego. To było wyczuwalne, lecz ukryte" - przyznała Brigitte, potwierdzając rodzące się w niej uczucie, które wypierała ze świadomości. Nie była gotowa na gorącą przygodę z uczniem. W domu czekał na nią mąż i trójka dzieci. Jedna z córek w tym samym wieku, co jej fascynujący podopieczny. Do tego konserwatywna rodzina, która nie była gotowa na "aferę obyczajową".
"Wiedziałam, że jest mężczyzną mojego życia, lecz wiedziałam również, że jest to niemożliwe" - wyznała po latach Brigitte. I choć obawiała się nadszarpnięcia reputacji żony, matki i szanowanej nauczycielki, to nic nie było w stanie jej powstrzymać. Uczucie wzięło górę nad rozsądkiem. "Bardzo szybko pojął, że stoimy wobec szansy" - mówiła Brigitte. Szkolne korytarze, a później ulice Amiens coraz głośniej szeptały, że "Emmanuelowi wpadła w oko matka Auziere". Para walczyła z nieprzychylnymi spojrzeniami i komentarzami. Momentem zwrotnym tej relacji był wyjazd Emmanuela na studia do Paryża. Rękę przyłożyła do tego rodzina nastolatka, która łudziła się, że rozstanie zakończy tę kłopotliwą relację. Sama nauczycielka również odetchnęła z ulgą. Jednak zakochany młodzieniec nie zakończył swoich podbojów. "Nie wyzwoli się pani ode mnie, wrócę i panią poślubię" - rzucił Emmanuel do starszej od niego o 24 lata Brigitte. Słowa dotrzymał.
Rozłąka
Podczas gdy Emmanuel rozpoczynał naukę w klasie maturalnej, Brigitte zdecydowała się odejść od męża. Dla jej rodziny to był absolutny skandal. "Moi bracia i siostry usiłowali zastępować mi rodziców, którzy nie dawali sobie z tym rady" - wspominała. Młody Emmanuel po zakończeniu zajęć w każdy piątkowy wieczór wsiadał w pociąg do Amiens i pędził do swojej ukochanej. Ona przy pierwszej lepszej okazji przyjeżdżała do niego do Paryża. Kochankowie odwiedzali słynne paryskie restauracje, nie raz napotykając w nich znajomych. W stolicy bez presji otoczenia mogli przeżywać swą "podziemną" miłość. Emmanuel z natury powściągliwy w opowiadaniu o życiu prywatnym, postanowił zapoznać Brigitte z przyjacielem ze studiów, Bricem. "Uświadomiłem sobie, że ona była ważniejsza od wszystkiego innego" - wyznał swojemu przyjacielowi. Rodzina Brigitte długo usiłowała odwieść ją od tego związku. Bezskutecznie. Relacja przetrwała nie tylko studia Emmanuela w Paryżu, ale również wyjazdy na studia w Ecole Nationale d'Administration do Strasburga i na staż w ambasadzie Francji w Nigerii.
Zobacz także
Obiecany ślub
Po niemal 15 latach od pierwszego spotkania, para w 2007 roku zdecydowała się zalegalizować swój związek. Ślub - jak napisał Macron w swojej książce "Rèvolution" - stał się "oficjalnym uznaniem miłości, początkowo podziemnej, ukrywanej, niezrozumiałej dla wielu, nim stanie się dla nich faktem". Od samego początku kontrowersje wywoływała łącząca ich więź na szczeblu nauczyciel-uczeń oraz dzieląca różnica wieku. Ślub był zwycięstwem nad silnie zakorzenionymi konwencjami i falą nieprzychylnych, wątpiących komentarzy.
Podczas uroczystości pan młody nie odmówił sobie przyjemności publicznego wystąpienia. "Chciałbym podziękować dzieciom Brigitte. Dzięki nim to wszystko stało się oczywistością. Chciałbym wam podziękować za zaakceptowanie nas, kochanie nas takimi, jakimi jesteśmy". Całą trójkę - Sebastiena, Laurence oraz Tiphaine - traktuje jak swoje dzieci. Przypomnijmy, że Sebastien jest starszy od Emmanuela, a Laurence jest w jego wieku. Mimo to - jak podkreśla Tiphaine - "w żadnym momencie nie można było odnieść wrażenia, że moja matka ma czwórkę dzieci". "Oni są, ona i on, głowami rodziny. Co więcej, ja mam szansę posiadania ojca, którego kocham, który jest podstawą mego życia. Fantastycznego ojczyma!" - dodaje najmłodsza z klanu.
Od zastępcy sekretarza do prezydenta
Po ślubie małżonkowie kupili mieszkanie w XV dzielnicy Paryża, a Brigitte podjęła pracę w jedynym z paryskich liceów. W 2012 roku Pałac Elizejski dał Macronowi posadę zastępcy sekretarza generalnego w administracji François Hollande’a. Po dwóch latach objął stanowisko ministra gospodarki, przemysłu i cyfryzacji w rządzie Manuela Vallsa, zastępując Arnauda Montebourga. 6 kwietnia 2016 Macron założył własny ruch polityczny pod nazwą En Marche!. W sierpniu odszedł ze stanowiska ministra, deklarując start w wyborach prezydenckich w 2017 roku.
Najważniejsza osoba w administracji Macrona
Brigitte Macron zrezygnowała z pracy w szkole na rzecz rozwoju politycznej kariery swojego męża. Kiedy był ministrem to ona zajmowała się kontaktami z mediami. Umawiała spotkania, sama udzielała wywiadów. Analizowała teksty jego publicznych wystąpień. Mówi, że jeszcze kiedyś wróci do nauczania. Teraz, kiedy jest żoną prezydenta, może w oczywisty sposób wpłynąć na rozwój edukacji we Francji. "Znam inne żony polityków, które nie mają nic do powiedzenia i które ciągnie się za sobą jak biedne przedmioty. Brigitte nie ma w sobie nic z figurantki" - podkreśla francuski dziennikarz Stéphane Bern.
Pierwsza dama słynie ze śmiałych wypowiedzi. Jest szczera i spontaniczna. Na pytanie dziennikarza "Quotidien", czy podobało jej się wystąpienie męża podczas jakiegoś wiecu, frywolnie i z pewną dwuznacznością odpowiedziała: "On jest dobry nie tylko w polityce. Polityka ogranicza. Ale ja nie dostrzegłam jeszcze dziedziny, w której nie byłby dobry". Brigitte tym samym, daje do zrozumienia, że jej pożycie małżeńskie należy do bardzo udanych. "Pożądał jej bardzo gwałtownie i to pozostało wewnątrz niego" - miał zapewniać jeden z przyjaciół pary.
Zobacz także
"Mój mąż uzależniony jest od pracy, jest rycerzem, postacią z innej planety, która łączy rzadką inteligencję z nadzwyczajną dobrocią. W jego głowie wszystko jest na swoim miejscu. To filozof, aktor, który stał się bankierem i politykiem, pisarz, który jeszcze niczego nie opublikował. A ja pilnuję jego rękopisów" - wyznała z dużą dozą humoru dziennikarce "Paris Match".
Zabawna, gadatliwa i nieprzewidywalna pierwsza dama odrzuca wszelkie konwenanse. Autoironią gasi kąśliwe komentarze dotyczące wieku. "Musimy się spieszyć, bo nie wiem, jaką głowę będę miała za kilka lat!" - odpowiada z uśmiechem na twarzy. W wieku 64 lat zakłada sukienkę o długości mini oraz wysokie obcasy i lawiruje po czerwonych dywanach polityki.
Ich małżeństwo, będące od dobrych kilku miesięcy pod ostrzałem mediów, rozkwita w najlepsze. Codziennie okazują sobie wiele troski i czułości. "Nie ma takiego śniadania Brigitte z nowymi znajomymi z kręgów show-biznesu, żeby Emmanuel nie zadzwonił w trakcie przynajmniej dwa razy. Nie ma dnia bez czułego tekstu" - czytamy w biografii "Państwo Macron" Caroline Derrien i Candice Nedelec.