Niebezpieczne pomadki do ust. Upewnij się, że nie korzystasz z jednej z nich
27.09.2017 18:21, aktual.: 28.09.2017 10:08
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Ochronna pomadka do ust to gadżet, który większość z nas na co dzień nosi w swojej torebce, szczególnie w trakcie chłodnych miesięcy. Tymczasem okazuje się, że kosmetyk, który ma nas chronić i poprawiać wygląd ust, może być bardzo niebezpieczny. Duża francuska organizacja konsumencka ostrzega przed szkodliwymi produktami.
Francuska organizacja chroniąca prawa konsumentów UFC Que-choisir przebadała balsamy do ust znanych marek. Okazało się, że blisko połowa z nich zawiera niebezpieczne i rakotwórcze substancje.
Jak informuje "The Local", w niektórych z nich odkryto "ekstremalnie niepożądaną" ilość węglowodorów nasyconych, powszechnie określanych jako MOSH (mineral oil saturated hydrocarbons). Oleje mineralne, o których mowa, są pochodną ropy naftowej. Mogą powodować m.in. podrażnienie błon śluzowych, zatrucia czy rozregulowanie funkcjonowania układu hormonalnego. Ludzki organizm ma problem z pozbyciem się ich, więc z biegiem czasu zaczynają się odkładać w narządach wewnętrznych, głównie w śledzionie i wątrobie. Podejrzewa się, że ich długotrwały wpływ może prowadzić do białaczki i chorób nowotworowych.
Do tej pory mówiło się o przenikaniu tych substancji do naszego organizmu głównie z farby drukarskiej na opakowaniach produktów spożywczych i z samych opakowań wyprodukowanych z celulozy. Informacja, że te same substancje "zjadamy", używając balsamu do ust, nie jest rozpowszechniona.
Rakotwórcze działania MOSH nie jest jeszcze dokładnie przebadane, ale na wszelki wypadek warto zachować umiar i nie stosować pomadki raz po raz. I co najważniejsze - sprawdzać etykiety kupowanych produktów.