Nigdy nie poznał ojca. Oto co dostał po nim w spadku
- Tyle zostawił po sobie chirurg - powiedział Łukasz Simlat w jednym z ostatnich wywiadów. Aktor nigdy nie poznał ojca, który odciął się jeszcze przed jego narodzinami.
Łukasz Simlat to aktor znany z ról w "BrzydUli", "Na krawędzi" czy serii "Rojst". Choć rzadko kiedy podejmuje publicznie tematy dotyczące życia prywatnego, w ostatnim wywiadzie odpowiedział na pytania o ojca, którego nigdy nie poznał. Miał 16 lat, kiedy otrzymał od niego list, którego nie zdecydował się przeczytać.
Łukasz Simlat o ojcu
Łukasz Simlat nie miał okazji poznać ojca ani jego rodziny. Jak ujawnił, mężczyzna "odciął się" jeszcze przed jego narodzinami. Po latach, gdy aktor miał 16 lat, napisał list.
- Ale go nie przeczytałem. Dorastając, coraz bardziej sobie uświadamiałem, że to człowiek, który nigdy mnie nie chciał poznać. I w końcu jak się zdecydował, to ja już nie chciałem - zdradził Łukasz Simlat w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ojca widział jednak raz - przez płot. Był wówczas z dziadkiem. Wiedział, jakim samochodem jeździł. - Nagle zobaczyłem faceta ze zdjęć, który podchodzi do czerwonego malucha. Miałem jakieś sześć, siedem lat. Ale nie zawołałem - dodał.
Po śmierci ojca otrzymał tylko telefon od prawnika z informacją, co otrzymał w spadku.
- Zadzwonił do mnie prawnik, że odziedziczyłem opla corsę na pół z ojca żoną. Tyle zostawił po sobie chirurg. No i plik płyt, które wyjąłem ze schowka w tym oplu. Przynajmniej wiem, czego tam słuchał - powiedział "Gazecie Wyborczej".
"Zostanę powieszony, spłonę jak Żyd"
Łukasz Simlat wrócił także do wyroku Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej w sprawie aborcji z 2020 roku. W momencie protestów przechodził COVID-19. Na swoim profilu na Facebooku zamieścił wpis, w którym wyzywał na pojedynek Jarosława Kaczyńskiego i jego "kumpli chamów przebranych w garnitury". W efekcie otrzymał wiele wiadomości z groźbami.
- Dostałem bardzo dużo wiadomości, że zostanę powieszony, spłonę jak Żyd, że wpier*** i do lasu mnie wywiozą. Chwilę potem Urząd Skarbowy stwierdził, że sprawa, którą od paru lat uważali za zamkniętą, jednak zamknięta nie jest i 23 grudnia zdjął mi z konta 40 tys. zł. Potem mi je oddawali w ratach aż oddali całość, bo wcale nie byłem fiskusowi dłużny - zdradził aktor "Gazecie Wyborczej".
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.