Nikkie Tutorials kontra Beauty Blender: wojna o podkłady
Na podkład Beauty Blender świat makijażystów czekał długo. Gdy w końcu pojawiła się zapowiedzieć, że produkty lada moment trafią do sklepów, zaczęło się wielkie odliczanie. Jednak jeszcze przed oficjalną premierą Beauty Blender zaliczyło sporą wpadkę. Problem? Wąska gama kolorystyczna. Oskarżyciele? Nikkie Tutorials i Jeffree Star - gwiazdy YouTube.
23.07.2018 | aktual.: 23.07.2018 11:06
Nikkie Tutorials i Jeffree Star to nie tylko gwiazdy YouTube. To również świetni makijażyści, którzy zaliczali się do grona wielbicieli produktów Beauty Blender. Nic dziwnego. Mała, różowa gąbeczka do makijażu to niezastąpiony gadżet w arsenale każdego profesjonalisty. Gdy marka zapowiedziała, że 24 lipca na rynek trafią długo wyczekiwane podkłady Beauty Blender, influencerzy zacierali ręce. Dopóki nie okazało, się, że gama kolorystyczna pozostawia wiele do życzenia. Nikkie Tutorials i Jeffree Star dali wyraz swojemu niezadowoleniu.
Beauty Blender to marka, której pozycja w świecie makijażystów, blogerów i miłośników kosmetyków, wydawała się niepodważalna. Choć gąbeczka w kształcie jajka kosztuje krocie (69 zł), sprzedaje się doskonale. Gdy kilka lat temu Rea Ann Silva, makijażystka, wymyśliła gąbkę, która pozwala idealnie rozprowadzić na skórze podkład czy wymodelować twarz z precyzją godną Kardashianek, od razu myślała też o stworzeniu podkładu, który będzie inny, niż wszystkie. Lekka konsystencja, formuła, która daje doskonałe krycie, ale nie ma efektu maski, a na dodatek zostaje na twarzy cały dzień i daje satynowe, lekko matowe wykończenie. Ideał, prawda? I faktycznie, produkt sam w sobie jest świetny. Zdecydowanie wart swojej ceny, która w Polsce będzie wynosić ok. 160 zł.
Problem polega nie na jakości podkładu, a na gamie kolorystycznej, co błyskawicznie wyłapała holenderska blogerka Nikkie Tutorials, a wtórował jej amerykański makijażysta – Jeffree Star. Podkłady Beauty Blender Bounce Liquid Whip Long Wear Foundation dostępne są 32 odcieniach. Z czego zdecydowana większość stworzona jest z myślą o posiadaczkach bardzo jasnej, wręcz porcelanowej cery. Nikkie zauważyła to już na etapie oglądania zdjęć produktów w social media i natychmiast podzieliła się wrażeniami ze swoimi obserwatorami na Instagramie. Marka tłumaczyła, że to kwestia przekłamania na zdjęciach, złego światła czy filtrów. Dodatkowo przekonywała, że Rea Ann Silva, założycielka marki i Latynoska, doskonale wie, że dobry produkt to taki, który pasuje do każdej cery i właśnie dlatego połowa z 32 odcieni jest stworzona z myślą o Latynoskach, Afroamerykankach, Azjatkach.
Jednak Internet jest innego zdania. Oprócz Nikkie i Jeffree głos zabrały setki innych blogerów i użytkowników Instagrama, nie pozostawiając na podkładach Beauty Blender suchej nitki. Główny zarzut? Brak produktów, które dopasują się do ciemniejszych karnacji, z oliwkowymi tonami czy będą w stanie wyrównać kolor przy hiperpigmentacji. Na dodatek, te odcienie, które faktycznie są ciemne, mają zupełnie nierealne tony! Internauci żartują już, że Beauty Blender stworzyło produkty dla posiadaczek pomarańczowej, neonowej karnacji.
Drugie spektrum skali, jasne odcienie, też są dalekie od ideału. "16 produktów praktycznie w tym samym kolorze? Nie ma mowy. Nie będę tego recenzować, dopóki Beauty Blender nie naprawi problemu," stanowczo zapowiedziała Nikkie, gdy produkty trafiły już do jej rąk. Z kolei Jeffree Star przetestował wszystkie produkty z kolekcji. I jest bardzo zawiedziony "brakiem środka". Pomiędzy bardzo jasnymi, a bardzo ciemnymi kolorami, jest tylko jeden podkład, po który mogą sięgnąć białe dziewczyny, które nie mają porcelanowej cery. Te bardziej opalone czy naturalnie śniade, Azjatki, Mulatki czy Latynoski będą musiały szukać podkładu gdzie indziej. Na przykład u Rihanny, której kolekcja Fenty zebrała bardzo dobre recenzje, właśnie za różnorodność.
Firma broni się jak może, twierdząc, że przeprowadzono szerokie testy i brano pod uwagę potrzeby wszystkich kobiet. W oświadczeniu wystosowanym do redakcji amerykańskiego ELLE czytamy:
"Chcemy, żeby każdy znalazł u nas swój idealny kolor, dlatego porównaliśmy nasze produkty do tych z najbardziej inkluzywnych na rynku. Owszem, mamy zarówno bardzo jasne, jak i bardzo ciemne kolory, ale mamy też najwięcej na rynku kolorów, które określamy mianem "średnie plus". Stworzyliśmy je z myślą o kobietach wielokulturowych, bo to one mają największy problem ze znalezieniem podkładów dostosowanych do odcienia skóry."
I chyba nadal będą miały ten problem, bo jak pokazują materiały zrobione przez Nikkie i Jeffree oraz komentarze internautów, Beauty Blender nie ma w swojej ofercie produktów dla bardziej wymagających klientów. Pytanie tylko, czy te 32 odcienie to koniec kolekcji? A może tylko niefortunny początek i nauczona na własnych błędach Rea Ann Silva szybko uzupełni ofertę Beauty Blender o kolejne odcienie, których tak brakuje na rynku?
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl