Nogi, nogi roztańczone
"Kto je ma? Właśnie ja!" – śpiewała Irena Kwiatkowska. Nie od dziś wiadomo, że ruch ma cudowny wpływ na zdrowie naszych stóp, kolan, łydek i ud. O czym jeszcze powinnyśmy pamiętać, by nogi nas daleko zaniosły?
16.02.2015 | aktual.: 28.05.2018 14:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
"Kto je ma? Właśnie ja!" – śpiewała Irena Kwiatkowska. Nie od dziś wiadomo, że ruch ma cudowny wpływ na zdrowie naszych stóp, kolan, łydek i ud. O czym jeszcze powinnyśmy pamiętać, by nogi nas daleko zaniosły?
O nogach zaczynamy myśleć z reguły na wiosnę: zbliża się sezon sandałów i odsłoniętych łydek. Chcemy więc mieć piękne stopy, gładką skórę i powabną linię nóg. Na zdrowie naszej „podstawy” zwracamy już zdecydowanie mniejszą uwagę. To błąd. – Nogi mają być przede wszystkim zdrowe i silne. Od ich zdrowia, i to na każdym etapie, wiele zależy. Od stóp bowiem zaczyna się połączony ze sobą w łańcuch skutkowo-przyczynowy szlak – mówi Michał Kornaszewski, technik ortopeda. – Stopa jest najważniejsza: jeśli będzie w jakikolwiek sposób wykrzywiona, pociągnie za sobą kolano. Z kolei problem z kolanami odbije się na biodrach – a w efekcie na kręgosłupie i całej postawie. Jedno zwyrodnienie pociągnie za sobą kolejne. Zwłaszcza w przypadku kobiet: pewne zniekształcenia dotyczą głównie kobiecych nóg. I jeśli nie zaczniemy im zapobiegać już teraz, mogą za kilka lat stać się źródłem cierpienia i naprawdę utrudnić nam życie.
Kobiece stopy są piękne!
Ale są też skłonne do zniekształceń – i zwykle my same jesteśmy temu winne. Jednym z najczęstszych zniekształceń – ma je około polowa kobiet w naszym kraju – jest haluks, czyli koślawy paluch. Na czym ten problem polega? Kiedy niewłaściwie obchodzimy się ze stopami, przeciążone przodostopie poszerza się i zapada. Paluch – czyli największy palec u nogi – zmienia swą pozycję: pochyla się ku innym palcom, zniekształceniu ulega też staw u jego podstawy. To sprawia, że nieprawidłowo rozkłada się ciężar ciała, stopa więc „ratuje sytuację”: u podstawy palucha narasta kość, poszerzając w ten sposób przód stopy. – To jednak nie pomaga: paluch przestaje być mocnym punktem podparcia, nadmiernemu przeciążeniu ulega zewnętrzna krawędź stopy, a mięśnie stają się słabsze – wyjaśnia Michał Kornaszewski. – Ogólnie stopa się destabilizuje, a do tego zaczyna gorzej wyglądać.
Z czasem będzie coraz gorzej: zniekształcenie będzie się pogłębiać, w stawie u podstawy palucha dojdzie do zmian zapalnych. Pozostałe palce stopy też ucierpią: zaczną się deformować, by ustąpić miejsca napierającemu paluchowi. Wykrzywią się więc, staną się młoteczkowate, niefizjologicznie wygięte – i będą boleć. Brzmi okropnie, prawda? Na szczęście możemy do tego nie dopuścić.
– W większości przypadków to kobiety są winne rozwojowi haluksów – mówi Michał Kornaszewski. – Głównymi winowajcami są tu buty o wąskich czubkach i chodzenie na wysokim obcasie. To właśnie takie obuwie sprawia, że przeciążone jest przodostopie i zaczynają się rozwijać nieprawidłowości. Dodatkowymi czynnikami ryzyka są nadwaga (im większy ciężar działa na stopę, tym szybciej się ona deformuje), stojąca praca (to także kwestia długotrwałego znoszenia obciążenia) oraz ciąża (zmiany hormonalne w organizmie kobiety w tym czasie powodują przejściowe rozluźnienie aparatu więzadłowo-torebkowego).
Michał Kornaszewski podkreśla, że lepiej jest zapobiegać rozwojowi haluksów, niż potem je leczyć – jedyną bowiem naprawdę skuteczną metodą leczenia jest operacja. – Wszelkie inne metody, np. stosowanie aparatów do korekcji koślawego palucha, mogą tylko zatrzymać rozwój haluksów – ale zmian, które się już dokonały, takie aparaty nie cofną.
Zdrowiej na sportowo
Spójrzmy na stopy naszych matek i babek. Jeśli kobiety w naszej rodzinie mają tendencję do zniekształceń stóp, prawdopodobnie mamy je i my. – Wtedy lepiej jest profilaktycznie zatroszczyć się o stopy nawet w wieku 20 lat, choć nie widać na nich nawet śladu zniekształcenia – podkreśla Michał Kornaszewski. Jest kilka przykazań, które specjalista nazywa „złotymi”. Po pierwsze, rozstajemy się z butami z czubami. Mówimy im „nigdy więcej!”. Cóż, że potrafią pięknie wyglądać, skoro są dla stóp makabrycznie groźne? – Buty z czubem, bardzo wąskie na końcu, powodują, że palce są ściśnięte i zniekształcone, a paluch siłą wypychany ze zdrowej, fizjologicznej pozycji – ostrzega ortopeda. – Jeśli zakładamy takie buty, niech to będzie na krótko. A po powrocie do domu natychmiast je zdejmujemy i na stopę zakładamy aparat korekcyjny, który zrelaksuje przodostopie.
Może to być silikonowa szyna, zakładana na palce i rozdzielająca je tak, by były lekko rozcapierzone. Może to być plastykowa szyna, która odciągnie paluch w bok. Może to być gumowa uprząż, której zadaniem też jest utrzymanie palucha we właściwej pozycji. Ważne, by stopa mogła odreagować po torturach w wąskim obuwiu.
Po drugie: jak najrzadziej chodzimy w szpilkach. Od czasu do czasu możemy je założyć, ale niech to nie będzie nasza codzienność. Kupmy też w aptece specjalne peloty lub poduszeczki, które podkłada się pod przodostopie, kiedy zakładamy wyskokie obcasy – pomogą stopie ułożyć się w lepszej pozycji i pozytywnie wpłyną na rozkład nacisku.
Po trzecie: po domu chodzimy boso. – Wtedy nie tylko ćwiczymy mięśnie stopy, współpracujące przy utrzymaniu właściwego ułożenia jej elementów, ale też paluch ustawia się w sposób, który jest dla niego wygodny – i przestaje boleć – wyjaśnia Michał Kornaszewski. – Chodźmy też boso po trawie i po piasku, na nierównym, zmiennym podłożu mięśnie stopy pracują najintensywniej. Dodaje, że stopy większość ludzi wędrują z butów pod kołdrę, by rano znów wyładować w butach, przez co są pozbawione jakichkolwiek bodźców i gimnastyki. A kiedy chodzimy boso po domu, czujemy podłogę, dywan, próg, linoleum czy rozsypane drobiny. To rodzaj masażu oraz sensorycznej stymulacji.
Na noc warto zakładać pomiędzy paluch a drugi palec specjalny, miękki, silikonowy separator – są dostępne w różnych rozmiarach ,a kupić je powinny koniecznie wszystkie panie ze skłonnością do haluksów. – I nie dopuśćmy do rozwoju dużego haluksa – ostrzega ortopeda. – Bo choć wtedy operacja wyzwoli nas od bólu (a haluksy potrafią sprawiać duży ból), to paluch nie będzie już nigdy prosty – nawet, jeśli jego wygląd się nieco poprawi.
Po czwarte: rozważnie dobierajmy obuwie. – Najlepiej nośmy po prostu sportowe buty typu adidas – radzi Michał Kornaszewski. – I nie muszą to być wcale buty o specjalnej, sprężynującej podeszwie czy o rozdzielonych palcach. Wystarczy, jeśli podeszwa będzie na tyle gruba i miękka, by amortyzować kontakt z ziemią; a szerokość buta odpowiednia, by stopa spoczywała w nich wygodnie. Niech nic jej nie gniecie i nie uciska.
Kolana pod specjalnym nadzorem
Kobiece kolana są zdecydowanie bardziej narażone na urazy niż męskie. Dlaczego? Ponieważ są delikatniejsze. Ale to nie jedyny powód. Kolejny to wspomniany już ciąg zniekształceń. – Kobiety bardzo często koślawią nogi (czyli mają tendencje do tzw. iksowania) – mówi Michał Kornaszewski. – Jest to związane z szerszymi niż męskie biodrami oraz mniejszą ilością ruchu w dzieciństwie. W efekcie wyrastają na młode kobiety o nieprawidłowo ustawionych stopach. A koślawiące stopy powodują charakterystyczne wykręcenie kolan.
Buty na szpilce i tu dają się we znaki: ich noszenie zaburza statykę całej sylwetki, wywołując nienaturalne wygięcie kręgosłupa i mocno obciążając kolana. Im częściej i dłużej nosimy szpilki, tym bardziej zagrożone są nasze kontuzje. Unikajmy też… zbiegania po schodach. Schodzenie i zbieganie w dół bardzo obciąża kolana. Natomiast dobrze im robi każdy sport i ruch, który je wprawdzie zmusza do ruchu, lecz pod mniejszym obciążeniem. – Takim sportem może być np. pływanie czy jazda na rowerze, gdzie ciężar ciała opieramy na siodełku – mówi ekspert. – Doskonałym wsparciem dla kolan jest też dobrze rozwinięty mięsień czworogłowy uda. Dlatego warto regularnie robić wzmacniające go ćwiczenia, np. siedząc na krześle ponosić nogę na wysokość bioder – po czym opuszczać i podnosić znowu.
Nie tylko szpecą: żylaki
Zaczyna się dość niewinnie – od czasu do czasu mamy uczucie, że nasze nogi są ciężkie. Czasem nieco puchną nam kostki, a po długim staniu lub siedzeniu buty wydają się być za małe – choć rano były przecież w sam raz. Jeśli zlekceważymy te objawy, z czasem na skórze nóg zaczną się pojawiać małe, czerwone pajączki – to sieć rozszerzonych lub popękanych naczynek krwionośnych. Początkowo to tylko defekt kosmetyczny, ale już świadczący o tym, że układ żylny w naszych nogach jest przeciążony.
Jeśli choroba będzie się rozwijać, najpierw pojawią się pod skórą widocznie powiększone naczynia krwionośne, a potem utworzą się na nich nieestetyczne węzły. – Nasze żyły zbierają ubogą w tlen krew z tkanek i transportują ją w kierunku serca – mówi Magdalena Rybner, specjalista medycyny rodzinnej. – W nogach żyłom w tym trudnym zadaniu (w końcu pompują krew wbrew grawitacji) pomaga tzw. pompa mięśniowa: kiedy pracują mięśnie nóg, naciskają na ścianki żył, wspierając wędrówkę krwi ku górze. W dodatku żyły zaopatrzone są w specjalne zastawki, zapobiegające cofaniu się krwi w dół, kiedy mięśnie się relaksują.
Kiedy jednak żyłom jest wyjątkowo ciężko (z powodu np. nadwagi) lub z wiekiem wiotczeją tkanki (także ścianki naczyń), zastawki stają się miej wydolne i nie zamykają się już tak szczelnie. Skutek: krew zaczyna zalegać w naczyniach. To sprawia, że żyły, by pomieścić zwiększoną krwi o zwiększonej objętości, poszerzają się – a z czasem deformują.
Nogi, bądźcie zdrowe!
– Powstanie żylaków może mieć biologiczne przyczyny, np. wrodzoną słabość naczyń – ale w większości przypadków winien jest nasz styl życia – ostrzega Magdalena Rybner. – Zbyt mała ilość ruchu, siedzący tryb życia, ciasna odzież, opinająca ciało i utrudniająca przepływ krwi, nadwaga, stojąca praca czy nawykowe zakładanie nogi na nogę – to wszystko czynniki, sprzyjające rozwojowi żylaków.
Co więc robić, by się ich nie nabawić? Na szczęście mamy wpływ na ten aspekt naszego zdrowia. – Pozycja z nogą założoną na nogę jest może wygodna, ale krążenie jest wtedy zdecydowanie utrudnione, lepiej jest więc unikać długotrwałego siedzenia w ten sposób – radzi lekarka. Warto też zacząć uprawiać jakiś sport zmuszający nogi do ruchu, np. jazdę na rowerze, pływanie, taniec czy jogging. Nawet spacery i marsze dadzą pozytywne efekty.
Unikajmy gorących kąpieli – naczynia krwionośne wtedy się rozszerzają, wtedy łatwiej i o żylaki, i o opuchlizny. Żyły bardzo lubią natomiast zimną wodę, warto więc codziennie zafundować nogom chłodny prysznic: zaczynamy od stóp i powoli kierujemy strumień wody w kierunku serca. W ten sposób zmuszamy naczynia do obkurczenia się i transport krwi rusza pełną parą. – Warto też wprowadzić zwyczaj wypoczywania „po amerykańsku” – z nogami uniesionymi ku górze, najlepiej ze stopami na wysokości serca, albo raz dziennie przyjąć zalecaną w jodze pozycję z nogami opartymi pionowo o ścianę – radzi dr Rybner. – A jeśli wiemy, że w naszej rodzinie wędruje skłonność do żylaków, warto zapobiegawczo stosować leki flebologiczne, zwłaszcza w okresie upałów, kiedy naczynia i tak mają ciężko.
Leki flebologiczne, czyli takie, które poprawiają kondycję naczyń krwionośnych, to m.in. środki zawierające zmikronizowaną diosminę oraz hesperydynę. Obie substancje poprawiają napięcie ścianek żylnych oraz ich wydajność. Można je zażywać profilaktycznie: kiedy wiemy, że czeka nas wielogodzinne siedzenie (na konferencji, wykładzie czy podczas podróży) zażyjmy już poprzedniego wieczora dawkę leku, poprawmy kolejnego dnia rano i znowu wieczorem. Można je też brać regularnie – i o takiej formie terapii powinny pomyśleć osoby, obciążone genetycznie rozwojem żylaków.
Rajstopy kompresyjne – kupić czy nie kupić?
Jeśli nasz układ żylny jest wydolny, nigdy nie puchną nam nogi i nigdy nie mamy uczucia, że są ciężkie, a my jesteśmy ruchliwe, rajstopy kompresyjne (czyli uciskowe lub przeciwżylakowe) nie będą nam potrzebne. Jeśli jednak powyższe objawy pojawiają się w pewnych sytuacjach – w tych właśnie sytuacjach warto wspomóc krążenie żylne specjalnymi rajstopami. Są one tak zaprojektowane, by uciskać nogi w sposób, sprzyjający przepychaniu krwi ku górze. Jednak uwaga: kupując rajstopy przeciwżylakowe, poprośmy o radę farmaceutę.
Noszenie rajstop będzie miało sens tylko wtedy, jeśli będą dobrze dopasowane do naszego rozmiaru oraz potrzeb. Inaczej ich nacisk może być za silny lub za słaby. Możemy też w obrębie swojego rozmiaru wybierać rajstopy o mocniejszym lub delikatniejszym nacisku (im grubsze, tym nacisk mocniejszy). To, po które sięgniemy, powinno zależeć od stopnia dolegliwości i naszych planów, np. jeśli czeka nas wielogodzinne stanie, lepiej jest założyć te silniejsze.
Tekst: Agata Domańska - miesięcznik * Sens*
[ **
** ]( http://zwierciadlo.pl/magazyn/sens )