Blisko ludziObiady od pani Marysi, Lucyny i Bożeny. Catering odchodzi do lamusa, wolimy babcine smaki

Obiady od pani Marysi, Lucyny i Bożeny. Catering odchodzi do lamusa, wolimy babcine smaki

Gotują obiady, często zastępując najbliższych. Chociaż to dla nich forma zarobku, klientów traktują niemal jak rodzinę. Gotujące "przyszywane babcie" robią furorę w sieci.

Obiady od pani Marysi, Lucyny i Bożeny. Catering odchodzi do lamusa, wolimy babcine smaki
Źródło zdjęć: © 123RF
Paulina Brzozowska

12.06.2019 | aktual.: 17.06.2019 23:41

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Bez pani Tereski ani rusz

Kamila nie wyobraża już sobie życia bez pani Tereski. Codziennie ma dzięki niej domowy obiad, posprzątane mieszkanie i zachwycone dzieci. Kilka lat temu nie sądziła, że będzie mieć "pomoc domową". – Był taki moment po tym, jak musiałam wrócić do pracy po macierzyńskim. Zaczęłam czuć, że nie jestem w stanie ogarnąć swojego domu. Wiecznie miałam bałagan, nie gotowałam obiadów, tylko zamawiałam gotowe, nie miałam sił na długie zabawy z dziećmi. Wtedy trafiłam na ogłoszenie pani Tereski – opowiada nam 35-letnia menadżerka z Warszawy.

Na Facebooku kobieta po 60-tce ogłosiła, że szuka pracy jako pomoc domowa. Oferowała gotowanie ciepłych posiłków, sprzątanie i opiekę nad dziećmi. Wszystko za pensję niższą niż oczekiwania młodszych niań ze stolicy. – Kiedy zapytałam ją, czemu chce tak mało pieniędzy, powiedziała mi, że chodzi jej o towarzystwo i zajęcie sobie czasu, a nie o zarobki – tłumaczy Kamila.

Pani Tereska mieszka sama, ma dorosłe dzieci, które wyjechały za granicę i wracają tylko na święta. Starsza kobieta czuła się samotna i chciała poczuć się znowu potrzebna. – Moje dzieci ją pokochały. Tak samo jak my. Jest dla nas jak przyszywana babcia. To już członek rodziny – opowiada Kamila.

Zobacz też: Babcia sześcioraczków o pierwszych uczuciach związanych z ich przyjściem na świat

"Musiałam zrobić casting"

W mediach społecznościowych prawdziwą furorę zrobiło ogłoszenie pani Marii Molskiej, która zaoferowała przygotowywanie domowych posiłków dla wybranych rodzin. Jej anons spotkał się z niezwykle gorącym przyjęciem. Na ogłoszenie odpowiedziało kilkaset osób.

Obraz
© Archiwum prywatne

Historię pani Marysi opisała jej córka, Małgorzata Molska, znana z programu "Bake Off! Ale ciacho!". Zdradziła, że pani Maria nie może opędzić się od zamówień. "Kochani! Jesteście wspaniali! Nie spodziewałyśmy się z Mamą takiego odzewu, dlatego wybaczcie, jeśli nie możecie się do Mamy dodzwonić albo musi wam odmówić. Dostała tyle fantastycznych propozycji od cudownych ludzi, że dzisiaj musimy zrobić naradę, co z tym zrobić. Ale na bank Mama będzie gotować dla kogoś z was" – napisała Małgorzata Molska na swoim profilu na Facebooku.

I faktycznie, pani Maria może przebierać w ofertach. Czemu dała ogłoszenie? Chciała dorobić do emerytury, robiąc to, co potrafi. – Całe życie uwielbiałam gotować dla dzieci i męża łasucha. Umiem to robić i chciałam to wykorzystać. Nie spodziewałam się jednak takiego odzewu. Nie miałam chwili spokoju, bo telefon się urywał. Finalnie wybrałam dwie rodziny, dla których będę przygotowywać obiady i kolacje. Zainteresowanie było tak ogromne, że musiałam zrobić "casting" – opowiada w rozmowie z WP Kobieta pani Maria.

Przyszywane babcie

Ogłoszeń podobnych do tego autorstwa emerytki z Warszawy jest w sieci naprawdę sporo. W popularnych serwisach ogłoszeniowych znajdujemy ich co najmniej 30. Autorkami są zwykle kobiety po 60-tce, które starają się zapełnić sobie czas na emeryturze i dorobić niewielkie sumy.

Wśród nich trafiamy na panią Lucynę i panią Bożenę. Pierwsza z nich ma 68 lat i mieszka we Wrocławiu. Druga właśnie przechodzi na emeryturę i pochodzi z Przemyśla. Kiedy pytamy je, skąd pomysł na ofertę sprzedaży domowych obiadów, zgodnie przyznają: "Bo jest na to popyt".

- Dziennie wydaję czasami nawet po 60 porcji obiadów. Nie dostarczam ich, każdy przyjeżdża do mnie i odbiera posiłek osobiście. Z roku na rok coraz więcej osób szuka pomocy takich kobiet jak ja. Wolą zjeść coś, co przypomina im obiad u mamy czy babci, a nie przetworzone śmieci. Dbam o różnorodność i zdrowe produkty. Zaczynałam od kilku znajomych syna, którzy pozazdrościli mu obiadów, jakie robiłam mu do pracy. Teraz zrobił się z tego mały biznes – opowiada pani Lucyna.

Członek rodziny

Pani Bożena gotuje na stałe dla czterech rodzin, które codziennie przed pracą przyjeżdżają do niej po obiady. – Mogę sobie dorobić i zrobić coś przyjemnego dla innych. Lubię gotować, mam dużo pomysłów na domowe obiady, czemu z tego nie skorzystać. Mam jedną rodzinę, dla której gotuję od 3 lat. Jest tam dwójka dzieci, które mówią do mnie "babciu Bożenko", ostatnio na Dzień Babci dostałam od nich laurki i kwiaty. Popłakałam się. Czuję, że jestem częścią ich rodziny, dla samotnej emerytki to ogromna radość – opowiada nam kobieta.

Babcine smaki cieszą się coraz większą popularnością. Jak grzyby po deszczu pojawiają się restauracje i bary mleczne, serwujące klasyki polskiej kuchni. Coraz więcej osób zamiast fast fooda czy sushi woli zupę pomidorową "babci Bożenki" albo schabowego z mizerią.

Dzięki takim osobom jak pani Maria, pani Lucyna, pani Tereska i pani Bożena jest nam łatwiej zdrowo i pysznie jeść. W zamian, oprócz pieniędzy, dajemy im kawałek naszego serca. Tak po prostu.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (104)