Od lat walczy o prawa kobiet. Wystarczy, że nie poświęciła dobra dzieci, a już jest "niewiarygodna"
– Narobiła zamieszania, podburzyła ludzi i... wyjechała – grzmi Paweł Kukiz. Inni komentatorzy nie pozostawiają na Barbarze Nowackiej suchej nitki. Sprawia to wrażenie, jakby polityczka dopuściła się co najmniej przestępstwa. Tymczasem ona tylko wyjechała z dziećmi na ferie.
Liderka lewicy Barbara Nowacka nie pojawiła się na proteście po odrzuceniu przez Sejm przepisów łagodzących prawo aborcyjne w Polsce. Zamiast tego pojechała z dziećmi na ferie. Jej nieobecność została zauważona przez polityków i internautów, i dosadnie jej wytknięta. Kluczowy argument podsuwa poseł Paweł Kukiz. – Najpierw Ryszard na Maderze a teraz Nowacka na Bali – grzmi na Twitterze.
Argument zgrabnie ujęty i niewątpliwie niosący za sobą silną emocję – bo zaraz można powiedzieć, że politycy to darmozjady, zamiast pracować, wyjeżdżają na wakacje – jednak w przypadku Barbary Nowackiej zupełnie nietrafiony. Z tej prostej przyczyny, że sytuację jej i Ryszarda Petru trudno porównywać. Jak pamiętamy, ówczesny lider Nowoczesnej, pretendujący wówczas do lidera całej opozycji, postanowił wybrać się z Joanną Schmidt do Portugalii w momencie, gdy polski parlament znajdował się w sytuacji największego kryzysu. Opozycja dosłownie okupowała Sejm, a sam Petru chciał być wodzem, który powiedzie ją na barykady. Polityk, któremu zaufali wyborcy, powinien bronić wyznawanych przez nich – i podobno przez siebie – ideałów.
Barbara Nowacka po odrzuceniu przez Sejm projektu ustawy liberalizującej prawo aborcyjne - z winy posłów opozycji, którzy nie stawili się na głosowaniu - nie kryła swojego oburzenia. – Nie ma co się oszukiwać, opozycja parlamentarna straciła wiarygodność. Po tym głosowaniu jesteśmy w innej sytuacji – mówiła w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej". Ponieważ jest pełnomocniczką komitetu "Ratujmy kobiety 2017", jej nieobecność na pierwszym po tym fatalnym wydarzeniu proteście kobiet można uznawać jako niefortunne z punktu widzenia wizerunku i klimatu politycznego. Ale nie jako skandal.
Dobrze by było, gdyby wszyscy politycy, zarzucający Nowackiej niekonsekwencję, byli równie mocno zaangażowani w obronę praw kobiet, co ona. W styczniu ubiegłego roku razem z "Ratujmy Kobiety" została laureatką nagrody "Dla wolności kobiet" im. Simone de Beauvoir "za działania w ochronie praw kobiet i sprzeciwu wobec próbom wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji". Jest jedną z najbardziej aktywnych, jeśli nie najaktywniejszą polityczką, zajmującą się kwestią aborcji w naszym kraju. Drogie panie, tylko jeśli nie Nowacka, to naprawdę nie wiem, kto nam w tym kraju pomoże.
Tylko co z tego, że wcześniej manifestowała, organizowała kobiety i nawoływała do udziału, skoro wystarczy jedno wydarzenie, by stała się łatwym obiektem ataków. O wiele łatwiejszym i bardziej medialnym, niż na przykład posłowie, którzy nie wykonują swoich obowiązków i nie uczestniczą w głosowaniach. Cóż, kobietę w Polsce zdyskredytować bardzo łatwo. Wystarczy, że nie poświęca się całkowicie, nie jest świętą i ucieleśnieniem ideałów, a już można rozprawiać o jej kompromitacjach i wpadkach.
Tymczasem, pragnę przypomnieć, że sedno całego zamieszania wokół rzekomej kompromitacji jest w zasadzie trywialne. Nowacka pojechał na ferie z dziećmi. Wykorzystała swój i ich wolny czas w roku, by spędzić razem kilka dni na odpoczynku i zabawie. I miała do tego pełne prawo. Można zgadywać, że dzieci czekały na ten wyjazd od dawna. Że przejazdy i hotel były opłacone tygodnie, a może i miesiące wcześniej. Nowacka, jako aktywistka i jako matka, musiała dokonać wyboru i każdy rodzic przyzna, że w tym wypadku nie był on trudny. Manifestacja mogła się bez niej odbyć, lecz dla dzieci jej obecność była kluczowa.
Nie ma w jej wyborze nic oburzającego. Osoby, które zarzucają jej brak szacunku dla wyborców lewicy, chyba się trochę zagalopowali. Większość z nich pewnie też nie odwołałoby wyjazdów z dziećmi na rzecz udziału w manifestacji. Zamiast wydawać wyroki, lepiej, by odpowiedziały sobie szczerze na pytanie - co one zrobiły, by kobietom w Polsce żyło się lepiej?