Odcięłam się od mojego ojca. Nigdy tego nie żałowałam
Meghan Markle nie chce mieć nic wspólnego ze swoim ojcem Thomasem. Posypały się na nią gromy. Bo jak to? Powinna być przecież wdzięczna i całować go po rękach za to, co jej dał. Mi mój "tatuś" nic nie dał, ale rozumiem Meghan.
Jakiś czas temu podano, że Thomas Markle może tylko pomarzyć o zobaczeniu wnuka. Księżna Sussex w końcu powiedziała dość. Z godnością znosiła wybryki ojca - ustawki z dziennikarzami i zdradzanie jej największych tajemnic brukowej prasie. Gdzieś jest jednak granica. Wyobrażam sobie, że dla 38-letniej członkini rodziny królewskiej decyzja o odcięciu się od ojca nie była łatwa. Ale wreszcie ją podjęła. Miała prawo. A gawiedź próbuje jej to odebrać. W komentarzach czytam: "Co z ciebie za córka?", "Tak się odpłacasz za lata wyrzeczeń, odejmowanie sobie od ust, byś ty miała lepiej?", "Wyrodne dziecko. Biedny ojciec musi przeżywać katusze".
Dziwię się, że ktokolwiek ma czelność oceniać. Ja też spotkałam się ze słowami, że "ojciec to ojciec" - nieważne jaki jest, ważne, że JEST. No i standardowe, że "rodziców się nie wybiera". Spokojnie mogę dziś odpowiedzieć: Owszem, ja wybrałam. Mojego ojca widziałam w życiu trzy razy. Doskonale pamiętam każdy z nich.
Pierwszy raz
Mam 10 lat i trzęsę się z ekscytacji. Tata czeka przed domem w skórzanej kurtce. Łapię go za rękę i idziemy na przystanek. Zabiera mnie do swojej Basi, do mieszkania na oddanym dopiero osiedlu. Zanim ją poznam, wpadniemy jeszcze do sklepu. "Na co masz ochotę?" - usłyszę. Wyjdę z serkiem "Fantasia". W drugiej dłoni trzymam paczkę gum Orbit. Smak truskawkowy. Godzinę później stoję na przystanku autobusowym z biletem za 1,50 zł. Tata mówi, że to rodzina mamy jest "tą złą". Miesiąc będę chodzić do psychologa.
Drugi raz
Mam 13 lat. Przychodzę w odwiedziny do dziadka. Często to robię. Lubię, gdy zalewa dla mnie zupkę "Złoty kurczak" z torebki wrzątkiem i częstuje miętówkami. Siadamy w kuchni, a on mówi: "Zgadnij, kto jest za ścianą". Oblewa mnie zimny pot. Zza tej ściany wydobywa się głos: "Cześć Karolcia". To on, tata. Nie wyjdzie, nie pokaże mi się. Na stole leży 50 zł. Taki prezent. "Weź" - rzuca dziadek. Do dziś nie wiem, od kogo go dostałam.
Trzeci raz
Kończę gimnazjum. Ojciec zabiera mnie na spacer. Pod pomnikiem Broniewskiego w Płocku robi mi kilka zdjęć. Parę schodów w dół, nad Wisłą - kolejne. Chce mieć pamiątkę po jedynej córce. Jest trochę zimno, marznie mi twarz, mam zimne ręce. Tata zaraz wyjedzie do Szwecji. Kupuje mi chyba kolorowe kulki w kiosku.
Z ojcem kojarzą mi się jeszcze korony, które wysyłał, gdy skończyłam 18 lat. Nie było tego dużo. Zresztą szybko skończyły się te przelewy. Na 4. roku studiów dostaję wiadomość: "Może chciałabyś do mnie przyjechać? Kupię ci bilet na prom". Ja: "Nie, dziękuję". On: "Nie wiem, z kim twoja matka się puszczała".
Potem był jeszcze jeden telefon i mail. Tłumaczenia, że dziadka niedługo zabraknie i musimy trzymać się razem. Nie mam takiej potrzeby. To nie wina mojej matki, babci czy cioci. Tak po prostu wyszło. Czy naprawdę muszę się z tego tłumaczyć? Kasuję wiadomości bez żalu, blokuję ojca. Nigdy go w moim życiu nie było. A to życie jest moje, nie jego.
Meghan Markle miała ojca dla siebie przez wiele lat. Ich relacje zaczęły się psuć ponoć z powodu jej kariery. Thomas Markle nie miał już na nią wpływu - zarabiała na siebie, nie potrzebowała jego wsparcia finansowego. Dziś on ma do niej pretensje, że się odwróciła, gdy "wyciągnęła", co swoje. Opłacał jej prywatne uczelnie, czynsze i o co tam jeszcze poprosiła. Ale od tego są rodzice, by wspierać swoje dzieci. Nie tylko finansowo. Mimo że mój nie zrobił niczego wielkiego, rozumiem Meghan. Gdzie był jej ojciec, gdy potrzebowała czegoś więcej niż kolejnego przelewu na konto? Gdzie był, gdy szła do ołtarza?
Odciąć się od ojca, który przynosi ci tylko wstyd i rani, jest najlepszym, co możesz zrobić. Dlatego nie rozmawiam z tatą - nie potrzebuję pretensji i utyskiwań, słuchania, że moja mama robiła to albo tamto. Na "do widzenia", napisałam mu: Doceniam, że zacząłeś brać odpowiedzialność za swoje błędy. Wybaczam ci, ale dalej idę bez ciebie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl