Oddała się w ręce Nigeryjek. Tak wygląda po spotkaniu
Martyna Wojciechowska przemierz najdalsze zakątki świata, aby kręcić kolejne odcinki "Kobiety na krańcu świata". Niedawno dotarła do Nigerii, gdzie szybko złapała kontakt z kobietami, które będą bohaterkami nowej edycji programu.
17.01.2023 | aktual.: 17.01.2023 12:03
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Martyna Wojciechowska spotyka na swojej drodze wiele wspaniałych kobiet. Ostatnio podróżniczka znalazła się w Nigerii, gdzie powstawał kolejny odcinek prowadzonego przez nią programu. Bohaterki od razu stwierdziły, że dziennikarce potrzebna jest pewna zmiana w wyglądzie i szybko wzięły sprawy w swoje ręce. Martyna pokazała efekty ich metamorfozy na Instagramie, a jej fani nie mogą przestać się zachwycać.
Nigeryjska metamorfoza Martyny Wojciechowskiej. Teraz jej włosy są "bardziej telewizyjne"
Martyna Wojciechowska pracuje nad 14. sezonem "Kobiety na krańcu świata". Przez pewien czas przebywała w Nigerii. To właśnie w tym kraju poddała się metamorfozie, która od razu przypadła do gustu jej fanom.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Zmiany. W Nigerii dziewczyny stwierdziły, że moje włosy są za mało 'telewizyjne' i koniecznie trzeba je poprawić. Jak Wam się podoba nowa wersja? M." - czytamy we wpisie Wojciechowskiej na Instagramie.
Po delikatnych falach, charakterystycznej fryzurze dla Wojciechowskiej, nie ma śladu. W jej miejsce pojawił się nisko upięty kucyk, korona z przeplatanego warkocza oraz dwa małe warkoczyki po bokach. Całość robi szczególnie duże wrażenie, kiedy zobaczymy, jak upięcie wygląda z tyłu głowy.
"Lokalnych dziewczyn trzeba słuchać. Piękne!";
"Jest pięknie";
"No, w końcu jak telewizyjna gwiazda" - przeczytamy w komentarzach pod postem.
Zobacz także
Przygoda dookoła świata. Tak reagowali rodzice
Martyna Wojciechowska od lat podróżuje i poznaje najbardziej nieznane zakątki globu. Oprócz rozmów dziennikarka kocha wędrówki po górach - ma na swoim koncie zdobycie wielu szczytów. Podróżniczka przyznała, że jej rodzice w pewnym momencie wymusili na niej... spisanie testamentu.
- Chcieli na mnie wywrzeć wrażenie i zastosować terapię szokową. Kiedy wyjeżdżałam na wyprawę na Mount Everest, czyli to był początek 2006 roku. Półtora roku wcześniej miałam wypadek samochodowy, w którym zginął mój przyjaciel, więc doświadczyłam też tej śmierci tak bardzo blisko, ja zrozumiałam, że jestem śmiertelna. Mimo tego postanowiłam wspinać się na Mount Everest - mówiła Wojciechowska w rozmowie z Wirtualną Polską.
Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl