GwiazdyOdmienia życie Polaków. "Niewiarygodne, ile nieszczęść może spotkać jedną rodzinę"

Odmienia życie Polaków. "Niewiarygodne, ile nieszczęść może spotkać jedną rodzinę"

Marta Kołdej jest nową architektką programu "Nasz nowy dom". Program to dla niej duże wyzwanie, ale też psychiczne obciążenie. - Nie brakuje czasem wielkich emocji i łez - mówi Kołdej w rozmowie z WP Kobieta.

Marta Kołdej dołączyła do ekipy programu "Nasz nowy dom"
Marta Kołdej dołączyła do ekipy programu "Nasz nowy dom"
Źródło zdjęć: © Instagram

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Patrycja Ceglińska-Włodarczyk: Program jest na pewno dużym wyzwaniem, ale wydaje mi się, że jest ciemna strona tego przedsięwzięcia. Trzeba zmierzyć się z tym, ile osób wokół nas potrzebuje pomocy.

Marta Kołdej, architektka programu "Nasz nowy dom": To prawda. Trzeba zmierzyć się z tragicznymi historiami. Czasem myślę sobie, że to nie jest możliwe, aby tyle nieszczęść spotykało jedną rodzinę. Wydaje się to wręcz niewiarygodne. Jedno nieszczęście pociąga za sobą kolejne. W odcinku, w którym debiutowałam, poznaliśmy poruszającą historię pana Łukasza, który jest samotnym ojcem czwórki dzieci: 13-letniego Dawida, 11-letniej Wiktorii, 8-letniego Bartka i 7-letniej Asi. Mama dzieci zmarła w domu, na ich oczach. Kobieta chorowała na gruźlicę, doszło do krwotoku i nie udało się jej uratować. Pan Łukasz jest wspaniałym ojcem, sam wychowuje dzieci, pracuje. Starał się sukcesywnie naprawiać dom, w którym nie było ani toalety, ani miejsca do nauki czy wypoczynku. Samemu jednak trudno mu było z tym wszystkim sobie poradzić.

Cieszę się, że mogę być częścią programu "Nasz nowy dom" i mieć realny wpływ na poprawę jakości życia właśnie takich rodzin jak ta z Wożuczyna. Rodzin, które szczególnie tej pomocy potrzebują. Kiedy wracam do domu, te poznane historie zostają jeszcze na długo ze mną, bo każdy taki remont to dla mnie duże wyzwanie zawodowe i przeżycie. Nie brakuje tutaj wielkich emocji, a czasem nawet łez.

Jak pani sobie z tym radzi?

Raczej nie wyłączam emocji, bo one działają na mnie motywująco. Jestem jeszcze bardziej zmobilizowana, chcę, aby wszystko wyszło jak najlepiej i rodzina była zadowolona z efektu, który zobaczy. Każdą pracę nad metamorfozą zaczynam od przeanalizowania potrzeb każdego domownika. Zbieram informacje, ilu jest członków rodziny, jakimi przedmiotami codziennego użytku najczęściej się posługują i czego nie może w tym domu zabraknąć. Następnie, bazując na tym, tworzymy plan funkcjonalny, a dopiero potem powstaje projekt wnętrz. Sprawdzam, jakie marzenia ma dana rodzina i staramy się je spełnić. Wspaniałe jest to, że remontując im dom, dajemy im nie tylko nowe piękne pomieszczenia, ale też nadzieję na nowe, lepsze i spokojniejsze życie.

Jakie to są marzenia?

Rodziny zazwyczaj żyją w tragicznych warunkach, nie mają łazienki, ciepłej wody, dach przecieka, a instalacja elektryczna wymaga natychmiastowej wymiany. Ich potrzeby są bardzo podstawowe. Najbardziej otwarte są dzieciaki. Mówią, że chciałyby mieć konkretny kolor ścian albo jakiś motyw przewodni pokoju, bo mają jakąś pasję czy ulubioną postać z bajki. Panie domu chętnie mówią o ulubionych odcieniach… Ja też sama podpatruję, próbuję się wsłuchać w potrzeby danej rodziny.

Jest pani mamą dwójki dzieci. Co pani czuje, gdy widzi rodzinę, w której dziecko nie ma nawet własnego łóżka czy dostępu do bieżącej wody?

Podchodzę do tego inaczej. Na pewno z jednej strony jest to bardzo obciążające, bo historie naszych bohaterów są naprawdę bardzo trudne i poruszające, zostają z nami na długo, ale z drugiej strony myślę sobie, że to ogromne szczęście móc komuś pomóc. Mam świadomość, że nie uratuję wszystkich, ale mam wpływ na część rodzin, na jakość ich życia. To jest fantastyczne. Myślę, że lepiej robić coś niż nic. Jest to program, który daje ogromne możliwości, a my z ekipą możemy odmienić życie choć części rodzin, których los nie oszczędzał.

Dzieci są jednak bardzo bezbronne. Kompletnie nie mają wpływu na to, gdzie się wychowują i mieszkają.

Warunki, w których żyją rodziny są zatrważające, dlatego dzieci mogą mieć zaburzone poczucie bezpieczeństwa. Nie ukrywam, że gdy robię projekt, bardzo zwracam uwagę właśnie na pokój dzieci. Po pierwsze, staramy się w ogóle wygospodarować dla nich osobne pomieszczenie, w którym mogłyby się uczyć, odpoczywać. Bardzo ważne są też kolory, detale, zabawki. Chcę, by dzieci miały poczucie, że to ich bezpieczna przestrzeń, w której mogą beztrosko żyć i marzyć. Myślę, że w programie najbardziej odmieniamy ich świat.

W jednym poście na instagramowym koncie programu przeczytałam, że dzieci, które występują w programie nie myślą o tym, co wydarzy się u ulubionego bohatera z kreskówki, tylko o tym, czy ich dom nie zawali się w czasie burzy.

Oczywiście. Większość dzieci nie mierzy się z takimi problemami, a my tutaj spotykamy dzieciaki, które żyją w tragicznych warunkach i kompletnie nie miały na to wpływu. Warto podkreślić, że problem biedy czy beznadziejnych warunków mieszkaniowych nie dotyczy tylko małych miasteczek czy wsi. W wielkich miastach i w ich okolicach też są ludzie, którzy potrzebują ogromnej pomocy, nie tylko finansowej. Apeluję też do ludzi, którzy mają takie potrzebujące osoby w swoim otoczeniu. Często ci, którzy tej pomocy bardzo potrzebują, sami wstydzą się o nią prosić. Być może uda się taką rodzinę namówić i przekonać, że możemy choć trochę odmienić ich życie.

To może ich popchnąć do dalszych zmian.

Myślę, że tak właśnie się dzieje. Uczestnicy programu zaczynają wierzyć w siebie, w swoją sprawczość. To jest ten moment, gdy zmienia się ich myślenie, że świat o nich nie zapomniał. Dobro czyni dobro.

Jakie to uczucie, gdy widzi pani zachwyt tych rodzin nad efektem końcowym?

Przede wszystkim ogromne wzruszenie. Gdy widzę, że udało mi się razem z całą ekipą spełnić marzenie, jestem szczęśliwa. Przy klasycznych realizacjach nie ma aż takiego efektu zaskoczenia i tak wielkich emocji, jakie niosą ze sobą remonty w tym programie.

Były jakieś niestandardowe prośby od rodzin?

Raczej są to bardzo standardowe prośby – rodziny marzą o godnych warunkach do życia. Nieprzeciekający dach nad głową, ciepła woda, łazienka w domu czy osobny pokój dla dziecka, w którym mogłoby w spokoju odrabiać zadania domowe. Staramy się te wszystkie marzenia w miarę możliwości spełnić. A gdy uda mi się znaleźć chwilkę, własnoręcznie przygotowuję dla rodziny niespodziankę.

Komentarze (369)