Okupiła post zdrowiem, ale przynajmniej przez chwilę się sobie podobała. Ofiary diety doktor Dąbrowskiej
Przechodzą na dietę doktor Dąbrowskiej i robią sobie krzywdę. Wypadają im włosy, słaniają się, na skórze pojawiają się liszaje. Jednak nie rezygnują z postu, bo – jak mówi Alicja – "Warto choćby na chwilę zobaczyć się w lustrze szczuplejszą, nawet jak dopadnie mnie efekt jo-jo”.
15.03.2019 | aktual.: 15.03.2019 22:40
Dieta doktor Dąbrowskiej przeżywa renesans i powraca do menu Polaków. W największym uproszczeniu ten – w dietetyce określany fachowo – protokół, można sprowadzić do tego, że jemy warzywa i niektóre owoce. Najbardziej atawistycznie jak się da, na surowo. Oczywiście, jeśli jedzącemu znudzi się ta forma, bo lista produktów jest dość krótka, można poddawać je obróbce oraz przyprawiać.
I tak: mamy pizzę na spodzie kalafiorowym, tatara z pomidorów i papryki czy frytki z pietruszki. Post, bo takie określenie tu bardziej pasuje, powinien trwać od 2 do 6 tygodni. Wtedy ma być najbezpieczniejszy. Dzienne spożycie kalorii oscyluje wokół 600 kcal. Czyli tyle, ile wynosi zapotrzebowanie na energię u kilkudniowego noworodka.
Jak (prze)żyć
Jak to możliwe, że człowiek, który do zachowania podstawowych funkcji organizmu potrzebuje 2-3 razy więcej kalorii, jest w stanie przeżyć nawet 42 dni na tak wielkim deficycie energetycznym? – Organizm energię pobiera wtedy głównie z tłuszczu zmagazynowanego w organizmie, nastąpi rozkład kwasów tłuszczowych – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta Patryk Iwański, dietetyk kliniczny. - Jednak bez podaży białek i bodźca w postaci treningu siłowego, będzie to również skutkowało utratą mięśni – dodaje ekspert. Nie każdy z tej pogoni za smukłą sylwetką i oczyszczonym organizmem wraca z tarczą.
I tu dochodzimy do kluczowego czynnika, który jest odpowiedzią na pytanie: czy dieta doktor Dąbrowskiej jest skuteczna. Od tego, czy organizm zaadaptuje się do mniej kalorycznych posiłków i pobierania energii z zapasów organizmu, zależy powodzenie stosowania protokołu. - Jeżeli organizm tego nie zrobi, trzeba przerwać, by nie narażać się na niebezpieczeństwo – ostrzega dietetyk.
– Najprościej adaptację rozpoznać po przypływie sił witalnych, poprawie jakości snu. Zazwyczaj ludzie stają się wtedy bardziej energiczni – tłumaczy Iwański. Jeśli to nie nastąpi, osłabienie będzie na tyle uporczywe, że uniemożliwi normalne funkcjonowanie. Wtedy wracamy do regularnego menu.
Wypadające włosy i liszaje
Nie każdy jest jednak w stanie odpuścić i zrezygnować z wymarzonej sylwetki, gdy waga ciała spada w takim tempie, że wieczorem ważymy już o kilogram mniej. Alicja wytrzymała miesiąc. Wcześniej zaliczyła wszystkie najbardziej popularne diety, w tym hit ostatnich lat – białkową dietę Dukana. Jednak jej koleżanka z pracy powiedziała o czymś bardziej skutecznym, sama przez to przeszła. Fakt, mówiła o bólach głowy w 42. dniu diety, ale wydawało się to niską ceną za pozbycie się "nadbagażu".
Na diecie doktor Dąbrowskiej zrzuciła 10 kilogramów. Była zachwycona natychmiastowymi efektami, jednak ciężko już było zagryzać zęby, widząc skutki uboczne. – Gdy na ciele zaczęły pojawiać się liszaje, zaczęłam się niepokoić. Dziewczyny z grup facebookowych wspierały mnie mocno. I gdyby nie to, że widziałam realne osoby za tymi profilami, nie uwierzyłabym w skuteczność diety i zakończyłabym głodówkę – wspomina Alicja.
Pakt krwi
I rzeczywiście, na największych grupach na Facebooku, dotyczących diety doktor Dąbrowskiej, próżno szukać krytyki. Zamknięte fora skutecznie filtrują krytykantów. Pod postami osób, które codziennie chwalą się progresem czy wymieniają przepisami, nie znajdziemy negatywnych opinii, a wpisów są tysiące. Tylko pod jednym wątkiem, gdzie po raz kolejny ktoś pyta o wypadające włosy, użytkowniczka pisze, że właśnie z tego powodu nie podejmuje tej głodówki. Strażnicy porządku szybko jej ripostują. Dostaje odpowiedź, że nie powinno jej tam być, skoro kwestionuje skuteczność diety. W grupie nie ma miejsca na defetyzm.
Alicja złamała się w momencie, kiedy nie mogła unieść rąk w górę z powodu powiększonych węzłów chłonnych. Dziewczyny z forum powtarzały jej jak mantrę: "jeśli masz kryzys, idziesz w dobrą stronę, nie przerywaj”. Część tych, które były na skraju, brnęły dalej. Alicji lekarz nakazał przerwanie diety. Dziewczyna nie żałuje, tym bardziej, że badania krwi przed i po diecie nie wykazały anomalii. - Zrobiłabym to samo drugi raz. Warto choćby na chwilę zobaczyć się w lustrze szczuplejszą, nawet jak dopadnie mnie efekt jo-jo - mówi dziś bez zastanowienia dziewczyna.
Akurat na wsparcie innych w głodówce można liczyć zawsze. Choć raczej przypomina to podawanie rozbitej butelki kolejnej osobie, by nacinając ciało, krwią przypieczętowała tajny pakt. Ciężko stwierdzić, ile z nich konsultowało post z dietetykiem lub lekarzem, wszystkie diagnozy wystawiają same. Tak samo jak i sposób leczenia.
Wypadające włosy mają być efektem wydobywających się w procesie oczyszczania toksyn z ciała. Zapobiec temu ma smarowanie włosów cebulą, napary ze skrzypu i szampony dla osób po chemioterapii. I tak brną z zagryzionymi zębami, przyznając, że po nocach śni im się jajecznica na bekonie, kabanosy, a do jednej z użytkowniczek mówiła w nocy bagietka.
Nie dla każdego
Barbara adaptację przeszła wzorowo. Pojechała na obóz organizowany przez doktor Dąbrowską. Uroczy ośrodek wypoczynkowy na Kaszubach. Za tygodniowy turnus zapłaciła 1000 złotych, to było 5 lat temu. Teraz to koszt rzędu 1200-1400 zł.
Codziennie na wczasowiczów czekał instruktor nordic walkingu, co drugi dzień uprawiała aquaerobik, a nawet zumbę. Zatem 600 kcal niektórym wystarcza, by prowadzić aktywny tryb życia. Jednak kuzynka, z którą Barbara przyjechała na Kaszuby, nie wytrzymała. – Zazwyczaj ma podkrążone oczy, jednak cienie pod nimi zrobiły się już zielone. Nie wyglądała zdrowo. Ma Hashimoto, więc wychodzi na to, że ten post nie jest dla każdego – zauważa Barbara.
Jeśli organizm się nie zaadaptuje, a ktoś postanowi kontynuować dietę doktor Dąbrowskiej, trzeba się liczyć z komplikacjami. – Zazwyczaj kończy się hipoglikemią z wszystkimi jej konsekwencjami, jak np. zaburzeniami rytmu serca. Konsekwencje to również brak umysłowej produktywności, apatia, drażliwość, brak sił i chęci do działania oraz bezsenność – ostrzega Patryk Iwański.
Jedna z internautek z grupy "Dieta wg. dr Dąbrowskiej - wymieniamy się doświadczeniami" opisuje komplikacje, które według niej były konsekwencjami stosowania diety doktor Dąbrowskiej. "Gigantyczna anemia, z której wychodziłam przez ponad pół roku z pomocą lekarza, ton witamin i zastrzyków. (…) Pół włosów też mi wyszło” – wspomina użytkowniczka. "Atopowe zapalenie skory, z którym walczę już dwa lata. (…) Przechodziłam terapię antybiotykową, bo nie mogłam poradzić sobie ze stanem zapalnym” – dodaje.
Efekt jo-jo
Patryk Iwański mówi jednak, że dieta może wręcz ograniczyć stany zapalne. Przez to nie powinno być też problemów z węzłami chłonnymi czy liszajami. Natomiast wypadanie włosów powodowane jest niedoborem żelaza, a protokół doktor Dąbrowskiej może to pogłębić.
– Post jest korzystny z tego powodu, że niska kaloryczność pomaga w odbudowaniu układu nerwowego. Organizm wytwarza również więcej czynników przeciwzapalnych, co będzie miało pozytywne skutki przy np. reumatyzmie – wylicza dietetyk.
Efekt jo-jo w diecie doktor Dąbrowskiej jest gwarantowany. A to ze względu na wiązanie się cząsteczek wody z glikogenem, którego stężenie będzie większe, gdy wrócimy do regularnego odżywiania się. Większa ilość węglowodanów to większa kumulacja wody w organizmie.
– Mówimy tu głównie o efekcie jo-jo, ale w kwestii gospodarki wodnej, a nie nadbudowania tkanki tłuszczowej, więc utrzymanie wagi z okresu diety jest wręcz niemożliwe – tłumaczy Iwański. Mimo to ludzie kuszeni natychmiastowym efektem postu i chwilowym widokiem wymarzonej sylwetki ryzykują zdrowiem, wchodząc w restrykcyjne diety bez nadzoru dietetyka czy lekarza. Parafrazując powiedzenie: szybko przyszło, szybko poszło. Bo przecież nie łatwo.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl