Olga Boznańska - sekrety najsłynniejszej polskiej malarki
Jej obraz „W atelier” sprzedano za 1,25 mln zł, z kolei nabywca „Zamyślonej dziewczyny” zapłacił zaledwie 100 tys. mniej. 100 lat wcześniej autorka tych dzieł umierała w zapomnieniu, bez grosza przy duszy.
Jej obraz „W atelier” sprzedano za 1,25 mln zł, z kolei nabywca „Zamyślonej dziewczyny” zapłacił zaledwie 100 tys. mniej. 100 lat wcześniej autorka tych dzieł umierała w zapomnieniu, bez grosza przy duszy. Sztuce oddała całe życie, poświęcając dla niej marzenia o założeniu rodziny. Dziś uchodzi za najwybitniejszą polską malarkę w historii. Poznajmy losy Olgi Boznańskiej.
- Smarkata byłam, miałam sześć lat i już rysowałam! - wspominała Olga Boznańska, która urodziła się 15 kwietnia 1865 roku w Krakowie, w rodzinie inżyniera kolejowego oraz pochodzącej z Francji guwernantki i dyplomowanej nauczycielki malarstwa. To właśnie pod okiem matki dziewczynka zdobywała pierwsze doświadczenia artystyczne, rozwijane na zajęciach z Józefem Siedleckim, polegających głównie na kopiowaniu obrazów wielkich mistrzów.
Miała 13 lat, gdy razem z rodzicami i trzy lata młodszą siostrą Izą (została później pianistką) odwiedziła zorganizowaną w Paryżu Wystawę Światową. Prezentowane tam dzieła sztuki zachwyciły młodą Boznańską, która postanowiła wówczas zostać malarką.
Po powrocie do Krakowa zaczęła pobierać lekcje u Kazimierza Pochwalskiego, znakomitego portrecisty i ucznia Jana Matejki. Później uczęszczała również na Wyższe Kursy dla Kobiet im. Adriana Baranieckiego, prowadzone m.in. przez wybitnego historyka sztuki Konstantego Marię Górskiego. Specjaliści nie mieli wątpliwości, że Boznańska posiada wielki talent, który wymaga dalszego szlifowania. Jednak w krakowskiej Szkole Sztuk Pięknych nie było miejsca dla kobiet.
W 1886 roku 21-letnia Olga wyjechała na studia do Monachium, na zawsze opuszczając Polskę. Gdy kilkanaście lat później Julian Fałat zaproponował jej objęcie katedry malarstwa na nowym wydziale dla kobiet krakowskiej uczelni odmówiła. - Nie chcę wracać do miasta, które powoli zdziera całą energię i indywidualność z każdego człowieka - tłumaczyła.
Życie dla sztuki
W Monachium, ówczesnej kulturalnej stolicy Niemiec, pracowała bez wytchnienia. - Malowałam zażarcie od rana do nocy, nie bywałam prawie nigdzie, a żyłam entuzjazmem dla sztuki - wspominała. Kształciła się m.in. pod kierunkiem wybitnego pedagoga Karola Krichendorfa. Szybko zaczęła zdobywać miano jednej z najbardziej utalentowanych artystek młodego pokolenia. W Monachium powstały jej pierwsze arcydzieła, m.in. „Imieniny babuni”. Dużo wówczas podróżowała, odwiedziła Berlin, Wiedeń i Paryż, który urzekł ją do tego stopnia, że kilka lat później postanowiła się tam przeprowadzić.
W 1894 roku jej portret malarza Pawła Nauena został nagrodzony prestiżowym złotym medalem na wystawie w Wiedniu. Dwa lata później dwa obrazy Boznańskiej trafiły na słynny paryski Salon de la Société Nationale des Beaux-Arts. „Mogę jeszcze kiedyś o wiele lepiej malować niż dziś, ale większy honor już mnie nigdy spotkać nie może” - napisała w liście do rodziców.
Olga Boznańska wcześnie wypracowała niepowtarzalny i rozpoznawalny styl, polegający na szerokich pociągnięciach pędzla oraz ograniczony do zaledwie kilku kolorów. Młoda malarka zyskała też ogromną sławę jako portrecistka, uwieczniając m.in. Henryka Sienkiewicza czy Artura Rubinsteina. Malowała powoli, rozsmakowując się w możliwości duchowego kontaktu z modelem, niekiedy poświęcając kilka tygodni na przeprowadzenie studium malowanej osoby. By zamówić portret u Boznańskiej, trzeba było czekać w kolejce.
Zakopcone malarstwo
Zdobywała ogromną popularność w całej Europie, oprócz Polski, gdzie traktowano ją dość chłodno. - To zakopcone sadzą malarstwo. Brak w nim rysunku, brak kośćca, to same łatki kolorowe - podsumowywał Jacek Malczewski. - Epigoni Matejki i Siemiradzkiego zapychają swoimi bohomazami wystawy obrazów, podczas gdy prace Boznańskiej były w Krakowie przedmiotem pośmiewiska - ubolewał z kolei Tadeusz Boy-Żeleński.
Jednak miała też w Polsce fanów, wśród nich znalazł się młody Józef Chełmoński, który stwierdził kiedyś: I jak tu się teraz brać do malowania, kiedy panna Boznańska tak świetnie maluje, jakże długo trzeba by czekać, zanim by się co tak wykonać umiało. W 1898 roku malarka przeprowadziła się na stałe do Paryża. Mogła sobie na to pozwolić, ponieważ jej obrazy sprzedawały się świetnie, a poza tym wciąż pomagał jej ojciec. W 1903 roku Adam Boznański doznał wylewu i wymagał rekonwalescencji, dlatego zamieszkał z córką we francuskiej stolicy. Zmarł trzy lata później, co wpłynęło na malarstwo Olgi - paleta stosowanych przez nią barw znacznie wówczas pociemniała.
Ojciec był dla niej najważniejszym mężczyzną życia. Nigdy nie zdecydowała się na poważniejszy związek uczuciowy, choć - według biografki Boznańskiej, Marii Roztworowskiej - „talent, silna osobowość, interesująca aparycja, wrażliwość i subtelność, połączone z całkowitym brakiem kokieterii sprawiały, że wielu panów pozostawało pod jej urokiem”.
„Nikomu dobrze przy mnie być nie może”
Zbiór adoratorów otwiera Józef Czajkowski, malarz i architekt, którego Boznańska poznała w Monachium, w 1891 roku Po powrocie do Krakowa mężczyzna niemal codziennie przysyłał jej listy, pisząc: Żebym Panią mógł jeszcze widzieć, już bym nic na razie więcej nie pragnął, myślę za to ciągle o kochanej Okruszynie, jestem tam co dzień u Pani w pracowni, odprowadzam na obiad, na spacer, na kolacyjkę, do pokoiku, wszędzie.
Olga prawdopodobnie także darzyła go uczuciem, o czym świadczy jeden z jej listów do Czajkowskiego. „Serce się moje do Ciebie rwie, tęsknota mnie zabija. Sama siedzę w Paryżu, bo mi nigdzie ani lepiej, ani gorzej być nie może, więc wszystko jedno, gdzie jestem. Czy nie jest wszystko jedno, gdzie się powlokę, skorom już niczem i nikomu dobrze przy mnie być nie może” - przekonywała.
Ich związek był w dużej mierze korespondencyjny i tak też zakończył się w 1900 roku, gdy Czajkowski wysłał Boznańskiej ostatni list. „Nie mogło z tego nic wyjść, to było anormalne, chore i z góry skazane na zagładę (...) o przyjaźni mowy nie może być. Co do miłości, Pani twierdzi, że nie jest kobietą, a ja z mojej strony jako do kobiety miłości nigdy nie czułem” - wyznał.
Boznańska nie potrafiła poświęcić sztuki dla żadnego mężczyzny. O jej względy bezskutecznie zabiegał młody architekt Franciszek Mączyński, malarz Bohdan Faleński, hrabia Zygmunt Pusłowski czy Victor Back, który dla niej przeprowadził się z Wiednia, a nawet przyjął chrzest. Olga ograniczała się tylko do niezobowiązujących romansów.
Stara panna w szarościach
Boznańska ciężko pracowała, co przynosiło jej sławę i uznanie. W 1912 roku, na wystawie w Pittsburghu, wraz z Claude’em Monetem i Augustem Renoirem, reprezentowała Francję. Jednak w latach 20. Popularność Boznańskiej zaczęła spadać. Do głosu dochodzili bowiem przedstawiciele nowych trendów malarskich. - Myśmy przyjechali do Paryża, kiedy już zaczęły się walki abstrakcjonistów, kubistów, cały postimpresjonizm, a ona tam sobie dalej malowała - wspominał Józef Czapski.
Wprawdzie w 1937 roku na Wystawie Światowej w Paryżu Boznańska otrzymała Grand Prix, a rok później jej prace doceniono na Biennale w Wenecji, jednak o malarce zaczęło się coraz częściej mówić „ta stara panna w szarościach”. Przeżyła też dramat związany z siostrą Izą, która również mieszkała w Paryżu. Kobieta cierpiała na chorobę psychiczną i walczyła z uzależnieniem od morfiny oraz alkoholu, a w 1934 roku popełniła samobójstwo. Pod koniec życia Olga zaczęła się coraz bardziej izolować. Malarz Marian Turwid, który odwiedził Boznańską w jej pracowni w 1937 roku opisywał: Wnętrze uderzające skrajną niemal nędzą i opuszczeniem (…). Przez brudne szyby okien sączyło się szare światło (…). Bezładnie porozrzucane po wszystkich kątach pracowni niszczały obrazy wielkiej malarki.
Artystka paliła mnóstwo papierosów i niemal nie wychodziła z pracowni, spędzając czas w towarzystwie psa, świnki morskiej, papugi, kanarka i licznej gromady myszy. Miała kłopoty z pamięcią i wzrokiem. Nie chciała jednak od nikogo pomocy, odrzuciła też propozycję powrotu do Polski.
Zmarła 26 października 1940 roku w Szpitalu Sióstr Miłosierdzia. Została pochowana na cmentarzu Les Champeaux w Montmorency pod Paryżem.
Rafał Natorski/(RN)/(kg), WP Kobieta
Korzystałem z książki Marii Rostworowskiej „Portret za mgłą. Opowieść o Oldze Boznańskiej”