GwiazdyOn chciał innej rodziny...

On chciał innej rodziny...

Oczekiwania i wyobrażenia o tym jak powinno i jak nie powinno wyglądać życie: relacje z partnerem, małżeństwo, rodzicielstwo, podział obowiązków, styl życia, formy odpoczynku itd., tworzymy w dużej mierze w oparciu o nasze doświadczenia wyniesione z domów rodzinnych.

On chciał innej rodziny...
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

28.03.2011 | aktual.: 28.03.2011 23:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Oczekiwania i wyobrażenia o tym jak powinno i jak nie powinno wyglądać życie: relacje z partnerem, małżeństwo, rodzicielstwo, podział obowiązków, styl życia, formy odpoczynku itd., tworzymy w dużej mierze w oparciu o nasze doświadczenia wyniesione z domów rodzinnych.

Nie byłoby nic w tym złego, gdyby nie to, że zwykle zakładamy, iż nasze własne standardy, wzorce, przyzwyczajenia są „normalne” też dla innych ludzi. A niewątpliwie powinny być one zupełnie oczywiste dla naszego partnera... Rozmowy o tym, jak rozpoczynający wspólne życie młodzi ludzie, wyobrażają sobie własne małżeństwo, swoją rodzinę, należą do rzadkości.

Kobieta i mężczyzna podejmując decyzję o tym, że będą żyli razem, nie uzgadniają tego, na jakich zasadach będą funkcjonowali razem, jak podzielą się obowiązkami, jak będą wychowywać dzieci, jak zorganizują życie rodzinne itd.

Elżbieta zakochana w Rafale po uszy, wychodząc za niego za mąż była pewna, że chce mieć z nim trójkę dzieci, mieszkać w domu z działką pod Warszawą, prowadzić wspólnie firmę. Wyobrażała sobie, że to wspólnie osiągną, wydawało jej się to oczywiste, że tak potoczy się ich życie. Rafał jedynak, przyzwyczajony do tego, że zwykle zajmował się sobą, a mama dbała o dom oraz o to, aby się nie przepracował, już po urodzeniu Jasia zaczął mieć kłopoty z nadmiarem obowiązków. Praca zawodowa, synek budzący się kilka razy w nocy z płaczem, Elżbieta oczekująca od niego wsparcia, gdy dziecko łapały kolki, budząca go w nocy i płacząca bez powodu wszystko razem zaczęło być dla niego bardzo trudne.

Nie miał czasu na odpoczynek, na spotkania ze znajomymi, czytanie książek, wyjście do kina, czego brak zaczął mu poważnie doskwierać. Coraz częściej bywał zmęczony, rozdrażniony, rozgoryczony. Pojawiło się też rozczarowanie, że zniknął cały czar „chemii” między nim a Elżbietą, że w jej życiu teraz główne miejsce zajmuje Jaś, a on już się nie liczy.

Zaczął sypiać sam, w oddzielnym pokoju, tłumacząc to zmęczeniem i przeciążeniem w pracy. Wracał do domu coraz później, informując Elżbietę, że musi dostosować się do wymagań, gdyż nie może sobie pozwolić na utratę pracy, gdy ona nie pracuje. Elżbieta coraz częściej myślała o tym, że to nie tak miało być i że inne miała wyobrażenia o rodzinie, którą chciała tworzyć z Rafałem.

Skoncentrowała się na opiece nad Jasiem i byciu mamą, poznała inne mamy w sąsiedztwie, z którymi mogła porozmawiać o swojej codzienności, a z Rafałem prawie nie rozmawiała. Często popłakiwała sobie, gdy nikt tego nie widział, a gdy mąż przychodził do domu, starała się uśmiechać i nie ujawniać swoich wewnętrznych rozterek, żali i smutku.

Wszystko pękło w niej, gdy Rafał któregoś wieczoru powiedział, że nie tak sobie to wszystko wyobrażał, że powinni poważnie się zastanowić, co dalej, bo on tak żyć nie może. Elżbieta, zaskoczona i poirytowana stwierdziła, nie panując nad emocjami, że wobec tego może się natychmiast wynosić.

Rafał wyszedł bez słowa. Następnego dnia zadzwonił i powiedział, że poważnie muszą zastanowić się nad rozwodem, bo wyraźnie nie pasują do siebie charakterami i nie mogą żyć dalej ze sobą. Elżbieta, zmęczona całą sytuacją, rozdrażniona, zraniona i pozostawiona sama sobie, stwierdziła, że to dalej nie ma sensu. Zawaliły się jej cały świat, ale o tym na tym etapie na pewno już nie chciała rozmawiać z Rafałem.

Rozpoczynając wspólne życie spodziewamy się, że nasz partner ma takie same wyobrażenia co do wspólnego życia. Dla Elżbiety było to oczywiste, że Rafał będzie wspólnie z nią zajmował się małym synkiem, uczestniczył w opiece nad nim. On zaś powielał wzorzec ze swojej rodziny, gdzie tata pracował i jego zadaniem było zapewnienie środków na utrzymanie, a sprawami domu, dziecka zajmowała się mama.

Elżbieta, czując się coraz bardziej osamotniona i nieszczęśliwa, nie powiedziała mu jednak nigdy o tym wprost. Nie wyraziła tego, że potrzebuje udziału męża w opiece nad Jasiem, jego obecności w ich wspólnym życiu, dzielenia radości z rozwoju synka itd. Zamiast rozmawiać z Rafałem o tym, co mogłoby ich wspólne życie uczynić szczęśliwym, myślała coraz częściej o tym, że popełniła błąd, że nie tak powinna wyglądać rodzina, że wyszła za egoistę itd.

Elżbieta i Rafał uważali za normalne i oczywiste coś całkiem innego, ale nie wiedzieli o tym zupełnie. Jeśli małżonkowie nie rozmawiają w sposób szczery zarówno o swoich wyobrażeniach co do życia rodzinnego, jak też o tym, co na bieżąco pojawia się jako trudności w ich związku, nierozwiązywane konflikty narastają, w miejsce miłości wkrada się zniechęcenie, obcość i wrogość.

Dlatego jest rzeczą bardzo ważną i wskazaną, żeby zawczasu poznawać swoje oczekiwania, priorytety, pomysły na wspólne życie, wizje związku. To daje szansę na uzgodnienie takich rozwiązań, które będą odpowiadały obu stronom. Łatwiej jest to zrobić „na zimno” niż w sytuacji silnego, nabrzmiałego konfliktu i zawiedzionych oczekiwań.

Alicja Krata – mediator; trener, coach; prezes Zarządu Fundacji Mediare: Dialog-Mediacja-Prawo; założycielka Szkoły Miłości, w ramach której prowadzi treningi indywidualne oraz warsztaty dla osób i par, które chcą budować dobre relacje, dialog i współpracę, tworzyć szczęśliwe związki.

(akr/bb)

nieporozumieniealicja kratarodzina
Komentarze (10)