Ona, on i teściowa - toksyczny trójkąt?
Chcą być razem, ale nie stać ich na własne mieszkanie, więc wprowadzają się do teściowej, która ma na oku swojego syna i jego małżonkę. Ale to rozwiązanie na krótką metę. Powstaje toksyczny trójkąt, z którego nie można się uwolnić, a napięcia z każdym dniem tylko narastają.
28.12.2015 | aktual.: 28.12.2015 12:48
Chcą być razem, ale nie stać ich na własne mieszkanie, więc wprowadzają się do teściowej, która ma na oku swojego syna i jego małżonkę. Ale to rozwiązanie na krótką metę. Powstaje toksyczny trójkąt, z którego nie można się uwolnić, a napięcia z każdym dniem tylko narastają.
Częścią trójkąta rodzinnego stała się Aneta*, 27-latka, która wyszła za mąż przed trzema laty. - Od początku było wiadomo, że zamieszkamy u matki mojego męża, która jest wdową i ma trzypokojowe mieszkanie w bloku. Nie mieliśmy zdolności kredytowej, ja dopiero kończyłam studia, a Marek właśnie znalazł swoją pierwszą pracę za najniższą krajową, więc uznaliśmy, że tak będzie najlepiej - opowiada. Wiedziała, czego się spodziewać - niejednokrotnie słyszała historie o tym, jak trudne bywają relacje z teściowymi, ale mimo to zaryzykowała. - Dogadywałyśmy się, uznałam więc, że nie ma powodów do paniki - stwierdziła.
Te wkrótce się jednak znalazły. Kiedy młode małżeństwo wprowadziło się do trzypokojowego mieszkania, Aneta szybko zrozumiała, że nie jest u siebie.
- Początkowo teściowa używała sprytnego wyrażenia: dam ci pewną radę. Potem zaczęła być coraz bardziej krytyczna i uszczypliwa. Nie podobał jej się sposób, w jaki sprzątałam, prałam i prasowałam, jej zdaniem do zmywania zużywałam zbyt dużo wody, moja kuchnia jej nie odpowiadała. Starałam się zaciskać zęby, ale było mi coraz trudniej - opowiada.
Z czasem mieszkanie z teściową pod jednym dachem stało się dla Anety koszmarem. - Ciągle mnie strofowała, pouczała i na moich oczach rozpieszczała Marka, który siedział cicho, bo bał się jej sprzeciwić. Byliśmy pod ścianą, bo w zasadzie ona nas utrzymywała. Myślałam nawet, żeby zahaczyć się do jakiejś pracy, ale w Radomiu praktycznie nie ma etatów dla młodych, więc sytuacja była bez wyjścia - mówi Aneta.
Jak dziś wygląda jej życie? Nadal mieszka z teściową przez ścianę. Znalazła pracę, ale na pół etatu. Za grosze. Marek też wciąż kiepsko zarabia. - Nawet na wynajem ledwo by nam wystarczyło. Po prostu łudzę się, że zdarzy się cud i będziemy mogli odciąć się od teściowej – przyznaje.
Problemy mieszkaniowe młodych
W podobnej sytuacji jest w Polsce wiele osób. Z badań Krajowego Rejestru Długów BIG, opublikowanych przez „Rzeczpospolitą”, wynika że ponad połowa młodych Polaków w wieku 18-35 lat wciąż mieszka z rodzicami. Również ci, którzy są po ślubie. Z badań CBOS-u, przeprowadzonych we wrześniu 2013, wynika, że zdaniem blisko 53 proc. ankietowanych brak perspektyw mieszkaniowych jest jednym z trzech głównych problemów polskich rodzin. Z kolei prawie 73 proc. badanych potwierdziło, że problemy mieszkaniowe są główną przyczyną narastającego kryzysu demograficznego.
Jak podaje „Polityka”, z ostatniego spisu powszechnego wynika, że liczba rodzin przed trzydziestką, które mieszkają na swoim, przez 10 lat spadła o 200 tysięcy. We Włoszech na dorosłych mieszkających z rodzicami mówi się bamboccioni, czyli „wielkie bobasy”.
Główną przyczyną tego zjawiska jest trudna sytuacja zawodowa i finansowa młodych na polskim rynku. Z danych Eurostatu dowiadujemy się, że w najgorszej sytuacji są osoby poniżej 25. roku życia - bezrobocie w tej grupie wynosi ok. 23 proc. Nie brakuje również bezrobotnych wśród absolwentów szkół wyższych.
* Przejedzone zarobki*
Staje się więc oczywiste, że młodych zwyczajnie nie stać na kupno mieszkania. - Średnie wynagrodzenie młodych Polaków to 2700 zł i stanowi ograniczającą barierę w przypadku wnioskowania o kredyt hipoteczny – mówił Jakub Zagórski, dyrektor ds. marketingu i komunikacji Skanska Residential Development Poland w rozmowie z agencją Newseria Biznes.
2700 zł to średnie wynagrodzenie, a nie jest tajemnicą, że gros młodych Polaków zarabia znacznie mniej. Z badania „Struktura wynagrodzeń wg zawodów” GUS-u wynika, że przed dwoma laty ponad 800 tys. osób otrzymywało wynagrodzenie rzędu do 1600 zł brutto. Natomiast z raportu Krajowego Rejestru Długów „Finansowy portret młodych” dowiadujemy się, że młodzi Polacy wydają prawie tyle, ile zarabiają – wydatki na życie w ich gospodarstwach domowych wynoszą średnio 2120 zł.
Teściowa jak cień
Gdy życiowa sytuacja młodych staje się trudna, do akcji wkraczają teściowe. Proponują młodym, by wspólnie zamieszkali albo zaczynają utrzymywać ich na odległość.
Dominika pisze na forum dyskusyjnym: Rok temu wyszłam za mąż. Pochodzę z niezamożnej rodziny, natomiast rodzina mojego męża jest bogata - mają trzy sklepy. Wynajmujemy mieszkanie w Katowicach. Ale rodzice męża chcą kupić nam teraz mieszkanie własnościowe. Teściowie byli wczoraj u nas z tą propozycją i wszystko byłoby fajnie, ale teściowa powiedziała, że to mieszkanie będzie zapisane na mojego męża. W razie rozwodu albo gdyby mąż umarł, nie będę miała do niego żadnych praw. Teściowa mnie nigdy nie lubiła, ale uważam, że to nie fair. Już mi się odechciało tego mieszkania. Najgorsze, że mąż nie rozumie, z czym mam problem i wyśmiewa moje obawy.
„Polityka” powołuje się na badania prof. Piotra Szukalskiego, które dowodzą, że w Polsce kupuje się lokum najczęściej dzięki temu, że rodzice dołożyli albo sfinansowali zakup całość.
Nawet jeśli teściowa nie mieszka z młodymi, jest stale obecna w ich życiu. - Jestem mężatką od dwóch i pół roku. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie moja teściowa. To fakt, pomaga nam - zaprasza co niedzielę na obiad i daje nam zapasy na cały tydzień, opiekuje się też naszą półroczną córką, ale często jest jej po prostu za dużo. Dzwoni minimum dwa razy dziennie, pyta o nasze prywatne sprawy. Oczywiście najwięcej uwag ma na temat wychowania dzieci. Ale nie mogę jej nic powiedzieć, bo się obrazi, a jesteśmy od niej w jakiś sposób zależni - opowiada 26-letnia Kamila, która mieszka w Lublinie.
Badania CBOS-u nie pozostawiają złudzeń, jak istotną rolę w wychowaniu dzieci pełnią dziadkowie. Niemal trzy piąte ankietowanych (59 proc.) twierdzi, że zawdzięcza coś swoim babciom albo dziadkom. - Im Polacy są młodsi, tym częściej mają poczucie więzi z dziadkami, tym częściej wskazują też konkretne dobra, jakie im zawdzięczają. Można więc uznać, że w Polsce - inaczej niż w państwach zachodnich - z pokolenia na pokolenie umacnia się rola dziadków w wychowaniu wnuków - komentuje autorka opracowania Bogna Wciórka.
Częstym problemem w takim trójkącie jest fakt, że młody pan domu nie potrafi (albo nie chce) zająć stanowiska i nie sprzeciwia się swojej matce, nawet jeśli ta przesadza z ingerencją w jego małżeństwo.
O swojej sytuacji na forum pisze Natalia: Mieszkamy jeszcze z teściami, jesteśmy w trakcie szukania domu. Niestety największym problemem jest moja teściowa. Mamy dwa osobne pokoje i niestety wspólną kuchnię i łazienkę! Teściowa doprowadza mnie do szału. Wszędzie musi wtrącić swoje trzy grosze. Wszystko musi widzieć, wiedzieć, słyszeć, a najlepiej by jej pasowało, gdybyśmy jej wszystko na bieżąco mówili. Gdy nie ma nas w domu, myszkuje w naszych pokojach. Mój mąż mówi, że przesadzam i mam dać na luz.
Troje to już tłok
Z raportu centrum badawczego OnePoll wynika, że wśród 2 tys. kobiet biorących udział w badaniu wiele praktycznie każdego dnia ma sprzeczkę ze swoją teściową. Jedna na dziesięć respondentek nie ma z teściową żadnego kontaktu. Cztery kobiety na dziesięć określają swoje relacje z teściową jako złe, natomiast jedna na dwadzieścia zakończyła swój związek właśnie z powodu teściowej.
Sytuację młodych małżeństw komentuje psycholog Agata Pajączkowska. - Niestety paradoksalnie wcale nie żyjemy w łatwiejszych czasach niż nasi rodzice. Oczywiście na przełomie lat 80. i 90. nie było tylu rzeczy, sklepów czy produktów, ale było coś innego - praca. Teraz jest tak, że nasze potrzeby są coraz większe, a nie zawsze przekłada się to na nasze zarobki. O stałą pracę ciężko, a bez niej trudno jest myśleć o zapewnieniu najbliższym podstawowych rzeczy. Wielu młodych ludzi bez pomocy rodziców nie miałoby właściwie niczego, ale ta pomoc jest często okupiona bardzo dużym kosztem – mówi.
Agata Pajączkowska nie ukrywa, że młodzi ludzie, obrastając w dobra dzięki rodzicom, nie mają szansy na samodzielne życie. Zaczynają wtedy myśleć kategoriami: Jeśli teściowej nie spodobają się meble do kuchni, to może nie dać na nie pieniędzy.
- Brak jest samodzielność w podejmowaniu decyzji, brak jest autonomii rodziny. Dzieci pozostają cały czas dziećmi, brak jest intymności. Młodzi nie mają szansy żyć na własne konto, nauczyć się siebie nawzajem. Zawsze jest ktoś obok - przekonuje psycholog.
Pajączkowska zauważa jednak, że małżeństwo to związek dwóch osób, a młodzi ludzie biorąc ślub, powinni zacząć budować nową rodzinę, ze wspólnie wypracowanymi zasadami, np. metodami wychowawczymi. - Jeśli oprócz nich jest ktoś trzeci, powoduje to spięcia – konkluduje.
Ewa Podsiadły-Natorska/(EPN)/(kg), WP Kobieta
_ *Imiona bohaterów zostały zmienione_