GwiazdyOni chcą dobrze, czyli uroki swatania

Oni chcą dobrze, czyli uroki swatania

Niektórzy nie mogą opędzić się od potencjalnych partnerów i w końcu zakochują się w tym jedynym. Jednak nie każdy ma szanse doświadczyć takich romantycznych uniesień. Dlatego przyjaciele singli często próbują pomóc im w znalezieniu „drugiej połówki”, ale niekiedy efekt bywa odwrotny do zamierzonego.

Oni chcą dobrze, czyli uroki swatania
Źródło zdjęć: © 123RF

Niektórzy nie mogą opędzić się od potencjalnych partnerów i w końcu zakochują się w tym jedynym. Jednak nie każdy ma szanse doświadczyć takich romantycznych uniesień. Dlatego przyjaciele singli często próbują pomóc im w znalezieniu „drugiej połówki”, ale niekiedy efekt bywa odwrotny do zamierzonego. Czy w dzisiejszych czasach swatanie ma sens?

W dawnej Polsce swatanie było wpisane w relacje damsko-męskie. Kawaler, który miał poważne plany wobec dziewczyny, na początku wysyłał do jej rodziny swojego reprezentanta. Taki „wywiad” zwany (w zależności od regionu) oględami, zmówinami czy opartami miał na celu zbadanie nastroju rodziny oblubienicy.

Swat często brał udział w poważnych negocjacjach finansowych – nie zapominajmy, jak ważne było wówczas wiano wniesione do przyszłego związku. Młodzi ludzie, choć teoretycznie najbardziej zainteresowani, nie uczestniczyli zwykle w tych spotkaniach. Zdanie kobiety nie miało praktycznie żadnego znaczenia w pertraktacjach matrymonialnych. Dopiero podczas zaręczyn (zwanych zmówinami) panna mogła się wypowiedzieć, ale zwykle musiała dostosować się do woli rodziny.

Męcząca presja?

W dzisiejszych czasach kobieta i mężczyzna nie potrzebują już pośredników w nawiązaniu bliskiej znajomości. Jednak swatanie wciąż jest popularne. Doświadczają tego kobiety w różnym wieku. - Koleżanka mojej mamy ma syna, który chyba nie może znaleźć dziewczyny, więc rodzice postanowili, że nas poznają. Przez kilka dni zachwali, jaki to z niego porządny chłopak, choć w ogóle go nie znali. W końcu dowiedziałam się, że przyjedzie do nas w sobotę i zabierze mnie na obiad. Tylko nikt nie spytał mnie o zdanie – żali się 19-letnia Karolina.

- Nie mam szczęścia do facetów. Mój najdłuższy związek trwał cztery miesiące, ale wcale się tym nie przejmuję. Staram się cieszyć się życiem, dużo podróżuję i realizuję różne pasje. Niestety, moje przyjaciółki uważają, że jestem nieszczęśliwa – opowiada 42-letnia Ewa. - Ciągle bywam zapraszana na spotkania, na których dziwnym trafem pojawiają się samotni mężczyźni. Oczywiście z takich spotkań nic nie wynika, ale koleżanki wciąż przekonują mnie, że powinnam w końcu kogoś znaleźć. Jestem już zmęczona tą presją – dodaje kobieta.

Nic na siłę

Swatanie niewątpliwie wymaga wyczucia i delikatności. Nawet jeśli żyjemy w przekonaniu, że udało się znaleźć idealnego kandydata dla samotnej przyjaciółki, należy postępować bardzo rozważnie. Nie umawiajmy jej z facetem podstępem. Obie strony powinny zostać poinformowane o pomyśle ewentualnego spotkania, konieczna jest również ich obopólna zgoda. Fatalnym pomysłem jest aranżowanie fałszywych spotkań. Kobieta, która przychodzi do kawiarni na plotki z przyjaciółką, a zamiast niej zastaje obcego mężczyznę, może poczuć się bardzo skrępowana. W takiej sytuacji trudno oczekiwać, że znajomość przerodzi się w „coś więcej”.

Podstawowa zasada brzmi: nie swataj na siłę. Nie każda samotna osoba jest gotowa na poszukiwanie miłości. Niektórzy potrzebują czasu, by otrząsnąć się z traumatycznych wspomnień z poprzednich związków, inni potrafią się cieszyć życiem singla i nie chcą tego zmieniać. Aranżowanie spotkań mogą odebrać jako „wchodzenie z butami” w intymną sferę ich życia.

Umawiając dwie osoby, warto się także upewnić, czy do siebie pasują. Po dokładniejszej analizie może się okazać, że bardzo różnią się charakterami, zainteresowaniami albo stylem życia.

Dobrymi intencjami…

Czy w dzisiejszych czasach swatanie ma sens? - Amorowi można trochę pomóc, ale bez przesady. Nikogo nie można zmuszać i namawiać do spotkań z inną osobą tylko dlatego, że naszym zdaniem pasują do siebie. Sprawy sercowe są bardzo delikatne i nawet mając dobre intencje, łatwo jest stracić przyjaciółkę czy przyjaciela – przekonuje Magda.

- Swatanie jest fajne, jednak pod jednym warunkiem – osoby swatane za żadne skarby nie powinny domyślić się, że ktoś w tym macza palce i próbuje z nich skleić parę. Jak się swata nieudolnie, to prawie na pewno nic z tego nie będzie – twierdzi Kinga. - Przeżyłam kilka spotkań zorganizowanych przez przyjaciółki i często były to wyjątkowo niekomfortowe sytuacje. Najgorsze są te porozumiewawcze uśmieszki – dodaje.

Czasem jednak taka „pomoc” przynosi bardzo pozytywne efekty. - Jestem żywym przykładem zeswatanego małżeństwa. Siostra poznała mnie z kumplem swojego ówczesnego narzeczonego. Ich związek już dawno się rozpadł, a my jesteśmy szczęśliwym małżeństwem i bardzo się kochamy – opowiada Dominika.

Zawód – swatka

W ostatnich latach swatanie stało się dobrze płatną profesją. W Stanach Zjednoczonych dużą popularnością cieszą się usługi tzw. matchmakerów. W USA działa ponad dwa tysiące profesjonalnych swatów, którzy skutecznie łączą ludzi w pary. Ich usługi nie należą do tanich – za poszukiwanie idealnego partnera trzeba czasem zapłacić nawet kilkadziesiąt tysięcy dolarów.

Biura swatek powstają także w Polsce. Klienci takich firm wypytywani są o wiek, wykształcenie, zainteresowania i oczekiwania. Partnerów można kojarzyć poprzez stosowanie testów czy ustalanie profilu osobowościowego klientów. - Prowadzę tradycyjne biuro, korzystam z komputera, ale bez przesady. Wierzę w swoją intuicję. Pary kojarzę po rozmowie, z reguły się nie mylę. W swojej dotychczasowej karierze, a pracuję w tym zawodzie 10 lat, udało mi się zeswatać kilkadziesiąt par – wyjaśnia Wirtualnej Polsce Magda Cybulska, profesjonalna swatka.

Tekst: Rafał Natorski

(raf/sr), kobieta.wp.pl

POLECAMY:

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (25)