Pani prezes, 800 kobiet rocznie porzuca swoje dzieci w szpitalach. Jest
to bardzo poruszające, ta liczba robi wrażenie. Czy zna pani najczęstsze powody, dlaczego tak
się dzieje, dlaczego te kobiety decydują się na taki krok?
Unikałabym słowa "porzuca", dlatego
że to są osoby bardzo często w niezwykle trudnej sytuacji i właściwie jest
to przejaw naprawdę ich wielkiej miłości. Widzimy pęknięte serca, widzimy ich rozpacz. Jeżeli
tylko istnieje taka możliwość, żeby mogły odzyskać dzieci, to robimy wszystko, żeby tak się stało i
wyciągamy tę pomocną dłoń. Ale czasem się nie udaje.
No właśnie, państwo starają się
pomagać. Przedwczoraj na państwa stronie mogliśmy przeczytać nietypowe ogłoszenie o
pracę. Szukają państwo osoby, która będzie tulić i karmić, opiekować się właśnie
takimi maluchami. Ciekawi mnie, jakie wymagania, jakie warunki musi spełniać taka osoba, żeby móc dostać tę
pracę?
Pierwsza rzecz i ona jest w sumie dosyć smutna, to jest taka, że my poszukujemy bardzo profesjonalnych, ale świętych.
Ponieważ z przyczyn od nas naprawdę niezależnych w tej chwili stawka, którą możemy zaoferować wynosi
13 zł za godzinę pracy, a muszą to być osoby kochające dzieci i niezwykle
profesjonalne. Ta stawka naprawdę w żaden sposób nie zależy od Fundacji Gajusz.
Jesteśmy w tej chwili w trakcie rozmów z naszym organem prowadzącym, który błagamy i prosimy o zmianę
tej sytuacji, bo ona nie zmieniła się nawet o złotówkę od 5 lat.
W związku z tym wiemy, że są takie osoby, bo przecież je zatrudniamy i tutaj
bardzo im dziękuję, że z nami są, ale sytuacja robi się coraz bardziej dramatyczna, ponieważ ludzie,
którzy przychodzą do pracy i naprawdę kochają dzieci, oni też płacą czynsz, oni też jedzą, oni
tez się ubierają. I tutaj zaczynam od tego, że ta stawka jest na ten moment rzeczywiście dramatycznie
niska i mamy wielką nadzieję, że się zmieni. No ale wiemy też, że są osoby, które są
w takiej sytuacji, że z
różnych dobrych powodów jakby ważniejsza jest dla nich taka praca z misją, poczucie
sensu życia niż wynagrodzenie. Ale naprawdę to jest bardzo niewielka
grupa ludzi. I dlatego dziękuję, że dzisiaj rozmawiamy, bo może właśnie do takich osób uda mi się dotrzeć.
No właśnie,
powiedzmy czym konkretnie zajmuje się taka osoba?
Kojarzy to się oczywiście z tuleniem, lulaniem, kochaniem dzieci i to jest bardzo ważne, natomiast
to są osoby, które muszą mieć wykształcenie pedagogiczne. O tym
zdecydował ustawodawca. Ale to są też osoby, które albo muszą mieć, albo muszą
umieć się nauczyć opiekować dziećmi bardzo chorymi. Czyli
obsługiwać sprzęt medyczny, rozpoznawać często takie niuanse, kiedy
dziecko zaczyna czuć się gorzej, kiedy się pogarsza, mamy dzieci z zespołami genetycznymi, z wadami kardiologicznymi.
Mieliśmy nawet dzieci z nieuleczalnymi chorobami. Także naprawdę.
Jest to
ciężka praca, bardzo odpowiedzialna.
Odpowiedzialna i to muszą być osoby bardzo dobrze przygotowane, bardzo
profesjonalne.
A ile dzieci przypada na jedną taką opiekunkę, opiekuna?
Troje.
Tak ustalił ustawodawca i uważam, że
to powoduje, że ta opieka jest rzeczywiście na bardzo dobrym poziomie. Ale w tej chwili tych osób zaczyna już
brakować, już inni specjaliści, oczywiście z uprawnieniami, włączają się do bezpośredniej opieki
nad dziećmi.