Oszczędność tylko pozornie jest cnotą. Do czasu, gdy nie przeradza się w skąpstwo
- Dziewczyna, z którą jeszcze niedawno byłem, kupowała tylko przeterminowaną żywność i produkty, które były przecenione. Wszystko, na czym mogła zaoszczędzić - opowiada Łukasz. Trwająca pandemia w niektórych mogła też wyostrzyć nadmierne dbanie o bezpieczeństwo finansowe.
16.03.2021 13:07
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Gdy wchodzimy w związki, to zabsorbowani przeróżnymi zaletami nie dostrzegamy wad drugiej osoby. Te wychodzą z czasem. Któregoś dnia budzimy się i uświadamiamy sobie nagle, że oszczędność partnera to nie jest zwykłe dbanie o budżet domowy, a po prostu skąpstwo.
Pandemia sprawiła, że niektórzy zaczęli dbać jeszcze bardziej o bezpieczeństwo finansowe. - Bardziej oszczędzamy, bo mamy takie przyzwyczajenia i przekonania, albo obawiamy się o przyszłość czy stratę pracy. W wielu przypadkach u osób skąpych, które liczyły swoje pieniądze dawniej, ta cecha się teraz jeszcze wyostrzyła, u niektórych nawet chorobliwie - mówi Marta Pociecha, psycholożka i psychoterapeutka Kliniki PsychoMedic.pl.
Bo są tańsze...
O tym, jak trudno być w stałym związku z taką osobą, przekonał się Łukasz Wiśniewski.
- Dziewczyna, z którą jeszcze niedawno byłem i przez ponad pół roku mieszkałem, kupowała tylko przeterminowaną żywność i wszelkie produkty, które były przecenione z powodu krótkiego terminu ważności: kremy, leki – wszystko, na czym tylko mogła zaoszczędzić.
Dziewczyna Łukasza otwarcie mówiła, że wybiera takie rzeczy, bo są tańsze. Mężczyzna wspomina, że na początku relacji, dopóki nie mieszkali razem, nie zwracał na to większej uwagi. Nawet mu ta oszczędność imponowała.
- Po pół roku wspólnego mieszkania rozstaliśmy się. Nie byłem w stanie myśleć, że mam tak żyć już zawsze. Gdyby nas nie było stać, zrozumiałbym takie podejście - mówi Łukasz. - Ale oboje pracowaliśmy i całkiem przyzwoicie zarabiamy. Zupełnie nie rozumiem tej nadmiernej oszczędności.
Łukasz nie poznał rodziców byłej dziewczyny, jednak z tego, co mu opowiadała, tak była wychowywana.
- Często podkreślała, że w jej domu oszczędzało się na wszystkim. Oczywiście widzę zalety nieszastania pieniędzmi, ale kupowanie przeterminowanych produktów, nie jest w moim światopoglądzie uzasadnione - mówi mężczyzna w rozmowie z WP Kobieta.
Jak przyznaje Marta Pociecha, psycholożka i psychoterapeutka Kliniki PsychoMedic.pl skąpstwo jest najczęściej konsekwencją wychowania w ubóstwie lub trudnych warunkach materialnych. - Jeśli rodzicom było ciężko zapewnić minimum bytowe, dziecko nauczyło się oszczędzania i nawet kiedy w dorosłym życiu posiada pieniądze, a czasem nawet bardzo dużo pieniędzy, to trudno jest mu z nich korzystać.
U podłoża skąpstwa leży najczęściej brak poczucia bezpieczeństwa wyniesiony z domu. Zdarza się także, że czasem nawet zamożni ludzie mają kłopot z wydawaniem pieniędzy, gdyż samo posiadanie mogą utożsamiać z poczuciem władzy, a co za tym idzie poczuciem kontroli.
W związku Łukasza czara goryczy przelała się, gdy mężczyzna zaczął się wstydzić tego, jaki styl życia preferuje jego dziewczyna.
- Doszło do tego, że nie chciałem z nią jeść, bo się brzydziłem tego, co być może było na talerzu. Najbardziej mnie irytowało, gdy ona obnosiła się z tą swoją oszczędnością i opowiadała naszym znajomym o swoich zasadach – podsumował Łukasz.
Najgorzej było, gdy pojawiło się dziecko
Z równie absurdalnymi sytuacjami zetknęła się w swoim ostatnim związku Joanna Zawadzka. Również jej były partner oszczędzał na wszystkim.
- Był menadżerem, zarabiał dobre pieniądze, jeździł świetnym samochodem, jednak ciągle oszczędzał i kazał też mi oszczędzać – wspomina kobieta. - Miałam absolutny zakaz kupowania w delikatesach, które mieliśmy na osiedlu, musiałam jeździć do dyskontów, bo tam było taniej. Za moje pieniądze chciał spłacać swoje kredyty. Swoje pieniądze odkładał, a moje chciał wydawać – wyznała w rozmowie z WP Kobieta.
Joanna uważa, że najgorsze chwile przeżyła, gdy była w ciąży i kiedy pojawiło się na świecie ich dziecko.
- W ciąży chciałam spędzić urlop w przyzwoitych warunkach. Miało to być uwieńczenie naszego związku, do kiedy byliśmy tylko we dwójkę. Mówiłam o tym głośno. Nie zrozumiał i zabrał mnie na do starego ośrodka nad morzem z toaletą i prysznicem w oddzielnym budynku, gdy w 3 miesiącu ciąży bardzo potrzebowałam intymności. Zupełnie nie wiem, czemu się na to wtedy zgodziłam – wspomina Joanna.
Kobieta dodaje, że po pierwszej fascynacji, zamiast do dobrej restauracji, zawsze chodzili do przeciętnej knajpy, do baru, a najlepiej dla niego było, gdy zostawali w domu.
- Jak zmarł jego ojciec, zamiast zrobić przyzwoitą stypę, zaprosił ludzi do baru. Drażniło mnie to, ale do momentu, gdy pojawiło się dziecko, nie zwracałam na wiele rzeczy, aż takiej uwagi.
Gdy urodził się Jaś, jego tata zaczął wszystko obliczać podwójnie, wyliczać i zwracać Joannie uwagę, że wydaje za dużo pieniędzy. - Sugerował, że taniej byłoby przejść na pieluchy tetrowe zamiast jednorazowych – wtedy niestety nie wytrzymałam. W efekcie musiałam się z nim rozstać. Nie wyobrażam sobie życia z takim człowiekiem na dłuższą metę – podsumowuje Joanna. – Dziś może mam relatywnie mniej pieniędzy jak miałabym, żyjąc z nim, a jednak więcej i żyję po swojemu i spokojnie, tak jak chcę – mówi Joanna.
Kobieta odeszła od swojego partnera, gdy ich synek miał roczek, a wtedy zaczął się problem z alimentami.
- Zarabiający ponad 10 tys. miesięcznie tata Jasia wyliczył, że może płacić na synka po 400 złotych. Byłam zażenowana, na szczęście sędzia, z którym ustalaliśmy ostateczną wysokość alimentów również – mówi Joanna. - Gdyby jego wyliczenia były dobrze uargumentowane, być może byłabym w stanie to zrozumieć. Jednak u niego to było typowe skąpstwo.
Jak rozpoznać skąpca?
Granicę "skąpstwa" łatwo przeoczyć, gdyż bycie oszczędnym stanowi pewnego rodzaju wartość i dobrą cechę. Jednak, jak zauważa psycholog Marta Pociecha, w momentach, kiedy widzimy, iż mimo zasobów finansowych nie dbamy o podstawowe potrzeby swoje oraz będących pod naszą opieką dzieci, rodziców, czy zwierząt to jest to sygnał alarmowy.
- Przykładowo, jeśli mimo dobrych zasobów finansowych nie możesz odżałować dziecku na soczek albo na nowe buty, mimo iż ma bardzo zniszczone lub na wizytę u weterynarza ze schorowanym kotem czy u dentysty, bo bardzo boli cię ząb, to koniecznie zgłoś się po pomoc – zauważa specjalistka.
Psycholog podpowiada, że kiedy osoba, z którą zaczynamy się spotykać podczas wspólnych wyjść ze znajomymi, do kina czy podczas zakupów, kolejny raz przerzuca płatność na nas, tłumacząc się w pokrętny sposób, to powinno wzbudzić to naszą czujność. Podobnie w przypadkach rozliczania się za wspólne zakupy czy opłaty co do grosza lub kiedy kwestia pieniędzy wzbudza nadmiarowe emocje, złości, lęku, a nawet smutku.
Warto dać sobie trochę czasu na poznanie drugiej osoby i jej stosunku do pieniędzy oraz zachowań z tym tematem związanych. Po kilku tygodniach znajomości warto porozmawiać, odnosząc się do sytuacji wspólnego wydawania pieniędzy.
- Jeśli niepokoi nas konkretne zachowanie w partnerze, rozmawiajmy o tym, aby uniknąć niedomówień. Kiedy pojawi się więcej wspólnych zobowiązań, dzieci, kredyt, opłaty może być już za późno – zauważa specjalistka.
Zobacz także: "Kobiety po ciąży nie chudną i dlatego jest tyle rozwodów". Czy nadwaga i otyłość są przyczyną rozstań?