Pacjentka zmarła, bo czekano, aż obumrze płód. "Przerwałbym taką ciążę"
"Płód obumarł, pacjentka zmarła" - to część wypowiedzi prawniczki Jolanty Budzowskiej, która obiegła sieć, wywołując strach i współczucie. Czy śmierci kobiety można było zapobiec? Dr Maciej W. Socha nie kryje oburzenia.
W piątek 29 października w sieci pojawił się niepokojący wpis mecenas Jolanty Budzowskiej, radczyni prawej znanej ze spraw dotyczących błędów medycznych.
W swoim wpisie Budzowska nawiązała do wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji i wspomniała o jego konsekwencjach dla kobiet w ciąży. "Pacjentka 22 tydz., bezwodzie. Lekarze czekali na obumarcie płodu. Płód obumarł, pacjenta zmarła. Wstrząs septyczny" - czytamy we wpisie.
W sieci rozgorzał spór po wpisie o śmierci ciężarnej pacjentki. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy dr Macieja W. Sochę, który nie kryje oburzenia.
Sprawa zmarłej pacjentki to coś, czego nie wolno zignorować
Dr Maciej W. Socha jasno daje do zrozumienia, że sprawa jest wyjątkowo zawiła. Łączy się tutaj mnóstwo trudnych wątków dla każdej ze stron - lekarzy oraz pacjentów.
- Aktualnie ciąże z bezwodziem, nawet kilkunastotygodniowe, pomimo fatalnego rokowania, obejmowane są opieką i przyjmuje się postawę wyczekującą, bez możliwości jej przerwania. Pacjentki podlegają między innymi ocenie pod kątem powikłań zapalnych. Sytuacja, w której dochodzi do zakażenia wewnątrzowodniowego z powikłaniami septycznymi, jest stanem ciężkiego pogorszenia zdrowia i zagrożenia życia ciężarnej. Z informacji, które posiadamy, wynika, że to właśnie z taką sytuacją mieliśmy do czynienia u pacjentki - tłumaczy dr Socha.
Reakcja medyka nie pozostawia złudzeń
- Osobiście nie mam wątpliwości, że dokonując ważenia ryzyka zagrażających powikłań i szansy na korzystne zakończenie ciąży, szala mocno przechyla się w stronę przerwania ciąży i podjąłbym taką decyzję. Bez wątpliwości medycznych, ale ze strachem, że ktoś za chwilę może uznać mnie za mordercę płodu - komentuje lekarz.
Specjalista przyznaje też, że sytuacja nie jest jednak zero-jedynkowa. Niewykluczone - jak mówi - że leczenie farmakologiczne pomogłoby opanować sepsę i - choć jest to niezwykle mało prawdopodobne - można by utrzymać ciążę. Zdaniem eksperta jest to jednak rozważanie w kategorii cudu.
Obawy lekarzy w takiej sytuacji - jest ich mnóstwo
- Jako lekarz zobowiązany jestem wybierać najbardziej realne rozwiązania i dające pacjentce jak największe szanse na wyzdrowienie. I jestem przekonany, że właśnie takich argumentów użyto by przeciwko lekarzowi decydującemu o przerwaniu ciąży w takiej sytuacji - tłumaczy nam specjalista.
Choć nie zna szczegółów klinicznych sprawy, przyznaje, że sam miałby obawy, czy za zakończenie takiej ciąży nie dotkną go konsekwencje prawne.
- Aż boję się pomyśleć, że podobny strach mógł motywować lekarzy do niepodjęcia decyzji o zakończeniu ciąży zmarłej kobiety. To nie są wątpliwości medyczne co do postępowania, ale… polityczne, bo aktualny światopogląd polityków wpływa na interpretację obowiązującego prawa - tłumaczy dr Socha w rozmowie z WP Kobieta. Medyk dodaje, że pozostaje wierzyć, że w komentowanym szeroko przypadku na podjęcie decyzji wpłynęły wyłącznie względy medyczne.
- Głęboko współczuję rodzinie pacjentki – dodaje.
Dr Socha jednocześnie apeluje o powściągnięcie się z komentarzami do czasu, kiedy całość postępowania zespołu medycznego sprawującego opiekę nad zmarłą ciężarną, zostanie oceniona.
- Przedwczesne pęknięcie błon płodowych i odpłynięcie płynu owodniowego w ciąży niedonoszonej (pPROM), szczególnie kiedy płód jest na granicy przeżycia poza organizmem matki, to jeden z najtrudniejszych problemów medycznych, ale i etycznych. To jeszcze trudniejszy problem na gruncie obowiązujących aktualnie uregulowań prawnych. Niewątpliwie efektem orzeczenia TK Julii Przyłębskiej dotyczącego Ustawy z 1993 roku jest obawa każdego z lekarzy, że decyzja o przerwaniu ciąży, może skutkować konsekwencjami prawnymi, a orzecznictwo będzie podlegało konserwatywnej interpretacji - tłumaczy specjalista.
Naczelna Izba Lekarska powołuje się na dobro pacjenta
Poprosiliśmy o komentarz rzecznika prasowego Naczelnej Izby Lekarskiej, który w momencie kontaktu z naszej strony nie wiedział o sprawie.
- Sytuacja zostanie wyjaśniona. W takim przypadku rodzina zmarłej pacjentki może żądać wyjaśnień drogą prawną i wtedy możliwe jest wyciągnięcie konsekwencji. Na pewno właściwe postępowania zostaną podjęte - komentuje sprawę rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej Rafał Hołubicki.
#AniJednejWięcej
W związku ze śmiercią kobiety w sieci powstała akcja #AniJednejWięcej, do której wezwała Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny. "Dziś o godz. 20:00 postaw w oknie świeczkę, zrób zdjęcie i wrzuć do social mediów. Zróbmy to, by uszanować pamięć o kobiecie, która zmarła w szpitalu z powodu wstrząsu septycznego, bo nie chciano przerwać jej ciąży w sytuacji bezwodzia, stwarzającej zagrożenie dla życia osoby w ciąży" - podkreślono.
Orzeczenie TK zmieniło dotychczasowy porządek prawny dotyczący aborcji. Ta do wydania wyroku przez Trybunał mogła być wykonywana w trzech przypadkach:
- gdy ciąża stanowiła zagrożenie dla życia i zdrowia kobiety,
- gdy zachodziło podejrzenie, że ciąża pochodzi z czynu zabronionego (np. gwałtu, kazirodztwa czy też pedofilii),
- gdy istniało duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.