Pandemiczne remonty. To prawdziwy test dla sąsiadów
Tysiące Polaków postanowiło odświeżyć wnętrza domów lub mieszkań właśnie w czasie pandemii. Uciążliwy remont za ścianą wielu sąsiadom spędza sen z powiek w czasie pandemii. - Mam wrażenie, że robią nam na złość. Ostatnio zaczęli wiercić równo o 6:00 rano - powiedziała 28-letnia Karolina w rozmowie z WP Kobieta.
Pandemia koronawirusa sprawiła, że wszyscy musieliśmy zmierzyć się z szeregiem ograniczeń. Zostaliśmy zamknięci w domach, a wielu z nas zaczęło zastanawiać się, jak spożytkować ewentualny nadmiar czasu wolnego. Okazało się, że spora część osób postanowiła odświeżyć mieszkania lub gruntownie je wyremontować.
Według badań przeprowadzonych w grudniu 2020 r. przez portal Homebook aż 47 proc. ankietowanych zdecydowała się na remont w ciągu ostatnich 3 miesięcy. Zakres przeprowadzanych prac był różny, jednak aż 91 proc. osób deklarowało malowanie ścian. Prawie 75 proc. zdecydowało się na wymianę mebli, 71 proc. zmianę wystroju mieszkania i zakup innych dekoracji, 67 proc. postanowiło wymienić podłogę na nową.
- Spędzamy znacznie więcej czasu w domu i widzimy rzeczy, których nie widzieliśmy wcześniej. Poza tym chcemy mieć wpływ na nasze życie, na małą przestrzeń, bo na wiele innych sytuacji, które się wydarzyły, nie mieliśmy takiego wpływu w ostatnim czasie. Jest jeszcze jedna kwestia – niektórzy z nas musieli dostosować swoją przestrzeń do pracy czy nauki zdalnej – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta Magdalena Chorzewska, psycholog i psychoterapeutka.
Remont - sprawdzian dla sąsiadów
Nie da się ukryć, że remonty to doskonały test na cierpliwość sąsiadów, zwłaszcza teraz, gdy wiele osób pracuje i uczy się w domach.
- Sąsiad za ścianą robi remont od trzech miesięcy, powiem szczerze, że czuję się zirytowana od samego rana na samą myśl, że czekają mnie kolejne godziny słuchania wiertarki. Zwłaszcza że w domu odbywam sporo spotkań wideo, a odgłosy zza ściany zakłócają mój spokój. Nie mogę się skupić, jestem rozdrażniona, a nie mam opcji pracy w biurze – mówi 28-letnia Karolina.
Ekspertka podkreśla, że aby uniknąć sąsiedzkich konfliktów najważniejsza jest rozmowa.
- Przede wszystkim trzeba uprzedzić o remoncie. Jeśli chcemy dobrze żyć z sąsiadami, to warto ustalić, kiedy będziemy wykonywać głośniejsze prace. W bloku nie żyjemy sami, więc warto być trochę elastycznym. Zupełnie inaczej było, gdy ludzie wychodzili do pracy i w tym czasie mogliśmy wykonywać różne prace. Obecnie większość osób pracuje i uczy się z domu, więc nie należałoby robić drugiemu co tobie niemiłe. Tutaj można odwołać się po prostu do kultury osobistej, zrozumienia drugiego człowieka – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta.
Karolina postanowiła udać się do sąsiada i szczerze z nim porozmawiać. Zwłaszcza że zawsze żyli w dobrych relacjach. Kiedy przed pandemią zarówno ona, jak i sąsiedzi organizowali głośne imprezy, obie strony wykazywały się zrozumieniem.
- Poszłam do sąsiada i grzecznie powiedziałam, że między godz. 9-11 zazwyczaj mam spotkania, więc czy mógłby w tych godzinach nie wiercić i nie wykonywać głośnych prac, bo bardzo mi to przeszkadza w skupieniu się na rozmowach. Rzeczywiście przez kilka dni była cisza, wiercenie zaczynało się po południu. Ale niedawno sielanka się skończyła. Mało tego, wszystkie worki ze śmieciami, zakurzone i brudne, stoją w naszym małym korytarzu, co też jest moim zdaniem skandaliczne.
W sprawie postanowił jeszcze zainterweniować partner Karoliny, ale rozmowa skończyła się potężną awanturą.
- Mam wrażenie, że teraz sąsiad robi nam złość. Ostatnio zaczął wiercić równo o 6:00 rano, na korytarzu rzuca jakieś kąśliwe żarty, a kilka dni temu, kiedy mój chłopak słuchał głośniej muzyki po 22:00, to przyszedł nam zwrócić uwagę. Najlepsze jest to, że obraziła się również jego żona, która nawet nie odpowiada już "dzień dobry" – podsumowuje swoją sytuację Karolina.
- Jeśli rozmowy nie pomagają, można wystosować pismo przez spółdzielnię bloku. Natomiast w pierwszej kolejności warto rozmawiać, przypominać o swojej prośbie. To jest podstawa – dodaje psycholog.
Sąsiedzka pomoc w cenie
Zupełnie inne doświadczenia ma Ada Lamparska, która od miesiąca remontuje swoją sypialnię.
- Remont zaczęliśmy pod koniec stycznia i trwa nadal, ponieważ robimy go z partnerem samodzielnie. Czas mamy głównie w weekendy, w dni wolne lub po pracy. Przez pierwsze dwa tygodnie musieliśmy wyszlifować ściany, więc używaliśmy m.in. wiertarki i szlifierki, było głośno. Muszę też zaznaczyć, że staraliśmy się te prace, które są najbardziej inwazyjne, wykonywać maksymalnie do 18:00 – powiedziała w rozmowie z WP Kobieta.
Ada podkreśliła, że sąsiedzi nie mieli do nich żadnych pretensji w czasie remontu, wręcz przeciwnie.
- To jest drugi większy remont w tym mieszkaniu i ani razu nie słyszeliśmy żadnych uwag. Nigdy nikt do nas nie przyszedł, nikt się nie uskarżał. Mieliśmy nawet pomoc! Sąsiad, który mieszka obok, zaproponował, że wesprze nas przy wnoszeniu mebli. Pod nami mieszka starsza pani, którą wielokrotnie spotykaliśmy i też nigdy nie zwróciła nam uwagi, że coś jest nie tak – zaznacza Ada.
Relacje sąsiedzkie wystawione na próbę
Nie tylko remonty wystawiają sąsiadów na ciężką próbę. Nie da się ukryć, że ostatnie miesiące spędzamy głównie w domu, dlatego być może bardziej niż kiedyś, dbamy o komfort w naszych czterech ścianach. W związku z tym pewne irytujące zachowania czy nawyki sąsiadów mogą powodować u nas frustracje.
- Im dłużej byłam w domu, tym bardziej zaczęło irytować mnie zachowanie sąsiadów nade mną. Przyznam szczerze, że nie wiedziałam, jak wyglądają i kim są, ale byłam pewna, że mają dzieci. Nie raz słyszałam, jak o godzinie 23:00 ktoś nad moją sypialnią jeździł na rolkach bądź hulajnodze. Pewnego razu w niedzielny wieczór usłyszałam, że ktoś piętro wyżej gra w piłkę, nie wspomnę już o notorycznym bieganiu w butach. I tak przez dłuższy czas – wymienia Monika.
Niestosowne zachowania sąsiadów powodowały, że Monika nie mogła usunąć. Znosiła to kilka tygodni, ale w końcu postanowiła porozmawiać z sąsiadami.
- Poszłam na górę i wyjaśniłam, o co chodzi. Zachowanie sąsiada bardzo mnie zaskoczyło. Mężczyzna zszedł do mojego mieszkania, zadzwonił do żony i dzieci, a następnie wydawał im polecenia. Prosił, aby skakali, biegali, grali w piłkę, przejechali się na hulajnodze… Zaznaczył, żeby robili to w różnych pomieszczeniach. Trwało to kilkanaście minut, a na koniec stwierdził, że rzeczywiście mamy tu przez nich głośno – podsumowuje Monika.
Ku zaskoczeniu kobiety, kilka dni później sąsiad kupił sobie dywan, po godzinie 22:00 dzieci nie biegały i nie grały w piłkę, jak się okazało, rodzina była fanami koszykówki. Skończyły się też przejażdżki na rolkach i hulajnodze. Co ciekawe, sąsiad naoliwił też skrzypiące drzwi od łazienki, chociaż Monika nie wspomniała o tym ani słowem.
- Później spotykaliśmy się z sąsiadem wielokrotnie na klatce i pytał grzecznościowo, czy wszystko jest w porządku. Oczywiście bardzo podziękowaliśmy za zrozumienie i do dzisiaj pozostajemy w dobrych relacjach – kwituje Monika.