Pani ambasadorowa, czyli jak żyją żony polskich dyplomatów

Musi być przykładną gospodynią i duszą towarzystwa, a często także administratorką, kucharką oraz dekoratorką wnętrz. Powinna zawsze pamiętać o właściwym stroju, etykiecie i zasadach savoir-vivre. Żonie ambasadora nie brakuje obowiązków, które jeszcze niedawno musiała wykonywać za darmo, a poświęcany na nie czas nie był nawet wliczany do emerytury.

Obraz
Źródło zdjęć: © ONS.pl

- Mówi się, że z psychologicznego punktu widzenia sytuacja osób na placówce przypomina syndrom łodzi podwodnej. Ja dodałabym, że płynącej po nieznanym morzu – twierdzi w rozmowie z Portalem Spraw Zagranicznych Ewa Pernal, żona konsula generalnego RP w Barcelonie i przewodnicząca Stowarzyszenia Rodzin Dyplomatów.

W powszechnym przekonaniu ich życie to nieustanne koktajle, bale i przyjęcia w pięknych pałacach albo spotkania z rozmaitymi dostojnikami, odkrywanie ciekawych, często bardzo egzotycznych zakątków świata, czyli jednym słowem sielanka i luksus.

A jak jest w rzeczywistości? Żonie ambasadora nie brakuje obowiązków.

- Oczekuje się, że współmałżonkowie dyplomatów będą uczestniczyć w organizacji przyjęć, recepcji, akcji i kiermaszów charytatywnych, brać udział w życiu kulturalnym, towarzyszyć małżonkowi w oficjalnych przyjęciach, wizytach – wylicza Ewa Pernal.

Polskie placówki, w przeciwieństwie do przedstawicielstw zamożnych krajów, nie posiadają zbyt dużo wykwalifikowanego personelu i odpowiednio zasobnego funduszu reprezentacyjnego, dlatego to żony dyplomatów muszą często pełnić obowiązki administratorki, kucharki, pokojówki czy dekoratorki wnętrz.

Wyjazd z mężem na zagraniczną misję niejednokrotnie wiąże się z koniecznością porzucenia własnych aspiracji zawodowych. - Moja żona, która skończyła wydział handlu zagranicznego, znała dwa razy więcej języków niż ja i zawsze to ona ciągnęła mnie do góry za uszy, musiała zrezygnować ze swojej kariery i towarzyszyła mi w podróżach zagranicznych – mówi w książce Łukasza Walewskiego i Marcina Pośpiecha „Ambasadorowie. Czego nie powie Ci królowa” Zdzisław Rapacki, jeden z najbardziej doświadczonych polskich dyplomatów.

Pensja dla ambasadorowej

Jeszcze do niedawna partnerki ambasadorów wykonywały obowiązki nieodpłatnie, a czas spędzany na placówce nie był wliczany do emerytury. Ich mąż otrzymywał wprawdzie specjalny dodatek „na żonę” w wysokości 22 proc. wynagrodzenia, ale trudno było nazwać to godziwym wsparciem, szczególnie jeśli weźmie się pod uwagę fakt, że polscy dyplomaci należą do najsłabiej zarabiających w Europie.

Stowarzyszenia Rodzin Dyplomatów długo walczyło o zmianę tego stanu rzeczy. Skutecznie. Od kilku lat małżonkowie szefów placówek mogą starać się o zatrudnienie na pół etatu w ambasadach i konsulatach jako referenci ds. organizacyjno-protokolarnych.

Głównym celem zmian – jak podkreśliło Ministerstwo Spraw Zagranicznych – jest docenienie także pracy żon ambasadorów oraz zapewnienie im możliwości zachowania ciągłości zatrudnienia i świadczeń np. emerytalnych.

Teoretycznie kobieta może zrezygnować z towarzyszenia mężowi na placówce, jednak niekiedy niesie to poważne konsekwencje, o czym przekonał się ambasador Krzysztof Płomiński. Podczas misji w Arabii Saudyjskiej na czas dłuższej nieobecności żony zaproponowano dyplomacie pomoc w znalezieniu… partnerki zastępczej. Ambasadorowi udało się od tego wykręcić, ale gospodarze nie byli zadowoleni.

Zwyczajna dziewczyna

- W psychologii jest takie zjawisko jak syndrom żony ambasadora, która wyjeżdża na placówkę i wpada w totalną pustkę. Dla kobiet, które wcześniej były aktywne zawodowo, rozwijały swoje pasje, a potem ich życie ograniczało się do zakupów i fitnessu, kończyło się to często depresją – mówi w magazynie „Życie na gorąco” Katarzyna Bosacka, popularna dziennikarka i promotorka zdrowego stylu życia, która sześć lat spędziła w Kanadzie, gdzie jej mąż pełnił obowiązki ambasadora.

Ona sama nie zrezygnowała jednak z życia zawodowego. Nadal przygotowywała programy telewizyjne, pisała książki i felietony, ale także świetnie realizowała się w roli ambasadora polskiej kuchni. Razem z mężem propagowała rodzime specjały podczas oficjalnych przyjęć, ale także wśród kanadyjskich krytyków, dziennikarzy kulinarnych czy szefów kuchni. - Zamiast kuchni międzynarodowej, awokado czy krewetek, serwowaliśmy żurek, pierogi i śledzie. Oczywiście nowocześnie, wykwintnie. Kultura kulinarna jest częścią całej naszej kultury, poprzez kuchnię można pokazać innym, jak ciekawym narodem jesteśmy – tłumaczy Katarzyna Bosacka.

Najtrudniej przyszło jej nagięcie się do konserwatywnych zasad dyplomatycznej etykiety. Wchodząc w rolę ambasadorowej grzecznie stanęła za plecami męża, godząc się z faktem, że to on gra pierwsze skrzypce. - Musiałam pilnie uważać, czy mężczyźni z innych krajów, zwłaszcza muzułmańskich, są skłonni podać mi rękę. Nie mogłam się wysuwać przed szereg, a na kolacjach roboczych, gdzie omawiano ważne kwestie polityczne, musiałam być inteligentnie obecna, ale jednak w cieniu. Okazało się to trudne, bo jestem duszą towarzystwa – twierdzi w wywiadzie dla „Gali”.

Bosacka przyznaje, że los wrzucił ją do rezydencji z kryształowymi lustrami i meblami na wysoki połysk, co początkowo, jako „zwyczajna dziewczyna bez aspiracji do bycia gwiazdą”, uznała za nieporozumienie. - Przed wyjazdem kupiłam sobie jednak kilka eleganckich sukienek i żakietów, dobry płaszcz i szpilki, ale nie miałam nawet sznura prawdziwych pereł czy superdrogiej markowej torebki – wspomina.

Dziś wie, że nawet w eleganckim, lekko snobistycznym świecie dyplomacji, wciąż liczy się przede wszystkim człowiek. - Jego poczucie humoru, pracowitość i inteligencja – przekonuje Katarzyna Bosacka.

Na tropie nazisty

Zawodowych aspiracji nie porzuciła też inna znana ambasadorowa, czyli Dorota Wysocka-Schnepf. Popularna dziennikarka radiowa i telewizyjna jest żoną znanego dyplomaty, Ryszarda Schnepfa, z którym spędziła wiele lat na placówkach w Kostaryce, Hiszpanii czy Stanach Zjednoczonych.

Starała się sumiennie wykonywać obowiązki żony ambasadora. - Trzeba się nauczyć pewnych zasad, np. jak się układa sztućce. Ale to podręcznikowa wiedza – który widelec jest do ryb, a który do steków. Trzeba się nauczyć i już. To jest też sztuka niemówienia o pewnych rzeczach, by właśnie tych większych wpadek uniknąć. Chodzi o drażliwe sprawy polityczne – tłumaczy w „Dzienniku”.

Jednocześnie Dorota Wysocka-Schnepf realizowała się dziennikarsko. W Kostaryce wytropiła na przykład nazistę, który mordował polskich Żydów. - Dzięki współpracy z największym tamtejszym dziennikiem oraz z lokalną Polonią udało mi się odkryć, gdzie ten człowiek się ukrywał. Nie było to łatwe, bo zaszył się w dżungli. Sprawą zajęło się polskie Ministerstwo Sprawiedliwości i odpowiednik Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Kostaryce. Ale zanim doszło do ekstradycji, ten człowiek zmarł – opowiada.

Gdy jej mąż pełnił obowiązki ambasadora w Hiszpanii, Dorota Wysocka-Schnepf regularnie kursowała między Madrytem a Warszawą, gdzie prowadziła „Wiadomości” i różne programy publicystyczne, np. „Politykę przy kawie”.

Z TVP została zwolniona w 2010 r. - Perfidia decyzji dyrektora „Wiadomości” o zwolnieniu mnie akurat teraz polega na tym, że nie mogę podjąć nowego zobowiązania zawodowego w sytuacji, gdy mam małe dziecko i ze względu na pracę męża część czasu muszę spędzać za granicą – żaliła się dziennikarka. W Hiszpanii na świat przyszło jej dwoje dzieci, córka Antonia i syn Maksymilian.

Wybrane dla Ciebie
Przeżyła śmierć kliniczną. Mówi, co widziała "po tamtej stronie"
Przeżyła śmierć kliniczną. Mówi, co widziała "po tamtej stronie"
Stulatkowie piją regularnie. To recepta na długowieczność
Stulatkowie piją regularnie. To recepta na długowieczność
Już planuje święta. Mówi, co będą robić z Kurzajewskim
Już planuje święta. Mówi, co będą robić z Kurzajewskim
Stanęła w opiętej sukni z koronek. Sokołowska wygląda obłędnie
Stanęła w opiętej sukni z koronek. Sokołowska wygląda obłędnie
Czujesz taki zapach w domu? To znak, że pluskiew są tysiące
Czujesz taki zapach w domu? To znak, że pluskiew są tysiące
"Mam ADD". Mówi, z czym się zmaga na co dzień
"Mam ADD". Mówi, z czym się zmaga na co dzień
Doszło do "sprzeczki". "A tobie pracę w telewizji kto załatwił?"
Doszło do "sprzeczki". "A tobie pracę w telewizji kto załatwił?"
Trenuje do finału "TzG". Mówi o atmosferze po wpisie Rogacewicza
Trenuje do finału "TzG". Mówi o atmosferze po wpisie Rogacewicza
Po kawie biegiem do WC? Lekarz mówi, co to oznacza
Po kawie biegiem do WC? Lekarz mówi, co to oznacza
Miała 14 lat, gdy kazał jej się rozebrać. "Byłam pod wpływem alkoholu"
Miała 14 lat, gdy kazał jej się rozebrać. "Byłam pod wpływem alkoholu"
Tak ratują związek. Waniliowy seks buduje intymność na nowo
Tak ratują związek. Waniliowy seks buduje intymność na nowo
Maciej Radel zdobył serca widzów w "BrzydUli". Tak wygląda dziś
Maciej Radel zdobył serca widzów w "BrzydUli". Tak wygląda dziś