Pani Małgorzata poznała smutny los szewca. Zrobiła coś poruszającego
Czekając na pracę...
"Kiedyś jak coś się popsuło to, się to naprawiało, nie wyrzucało na śmietnik" – to popularna sentencja, w wielu memach odnosząca się do związków, które ludzie kończą, zamiast spróbować je odbudować. W przypadku pana Piotra Synowieckiego nawiązuje ona do jego profesji: mężczyzna jest szewcem. W Żaganiu (woj. lubuskie) na placu Słowiańskim ma niewielki zakład. Prowadzi go od sześciu lat. Przed pandemią naprawiał około 20 par butów dziennie. Ostatnio jednak wyglądał klientów z niecierpliwością.
"Przyszedł pan, który od 30 lat nie był u szewca"
Pani Małgorzata to stała klientka pana Piotra. W rozmowie z tvn24.pl wyznała, że o jego kłopotach i planach zamknięcia zakładu dowiedziała się, kiedy odwiedziła go, żeby wymienić fleki w kozakach. Postanowiła działać, bo przecież zawsze warto zawalczyć o lokalnych, małych przedsiębiorców. To, co się stało później, przerosło jej oczekiwania.
"Normalnie miałem do naprawy 8-12 par butów dziennie. Dzięki pani Małgosi klienci sobie o mnie przypomnieli i zaczęli przynosić wszystko, co mają do naprawy. Teraz dziennie otrzymuję średnio 30 par obuwia. Przyszedł nawet pan, który powiedział, że od 30 lat nie był u szewca, ale przeczytał, że potrzebuję pomocy, więc i on coś przyniósł od siebie" – powiedział wzruszony szewc w rozmowie z serwisem.
Pani Małgorzata do naprawiania obuwia u pana Piotra zachęcała poprzez media społecznościowe. Sama spakowała natomiast wszystkie swoje buty, które wymagały reperacji i zaniosła je do zakładu.
"Jestem wdzięczny za to, co mieszkańcy Żagania dla mnie zrobili. Na razie mam zajęcie i oby tak zostało" – podsumował pan Piotr.
Łukasz Krasoń wiele razy chciał to napisać. "Mogłem zostać wyskrobany"
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl