Pasja jest kobietą
Trzy kobiety, trzy artystki, trzy niezwykłe osobowości, które stanowią doskonały wzór „DO'ersa”. Novika, Olka Osadzińska, Lidia Popiel zdradzają swój przepis na sukces i radzą, jak z pasji zrobić pracę.
Trzy kobiety, trzy artystki, trzy niezwykłe osobowości, które stanowią doskonały wzór „DO'ersa”. Novika, Olka Osadzińska, Lidia Popiel zdradzają swój przepis na sukces i radzą, jak z pasji zrobić pracę.
Novika, czyli Kasia Nowicka, nieoficjalna Pierwsza Dama polskiej sceny elektronicznej i klubowej, z sukcesem realizuje się jako wokalistka. Niedawno wydała solową płytę „Heart Times”.
* Czym jest dla Ciebie praca?*
Praca i pasja są dla mnie bardzo zbliżone. W tej chwili wszystko co robię wiąże się z muzyką i poza kilkoma nużącymi obowiązkami, bardzo lubię pracować!
Jak spełniasz swoje pasje i życiowe marzenia w pracy?
To była długa droga. Najpierw musiałam zrezygnować z bezpiecznej posady w korporacji, bo wiedziałam, że siedząc za biurkiem do 18.00 nie rozwinę się muzycznie. Potem zaczęłam ze swoich działalności dziennikarskich i artystycznych układać jakąś sensowną całość. Na końcu wyeliminowałam wszystko co mnie uwierało, przestałam grać jako DJ, skupiłam się na priorytetach. W sumie nadal pracuje w firmie, ale takiej nieformalnej, która nazywa się ... Novika.
* Jak udaje Ci się pogodzić pracę z życiem prywatnym? Czy te sfery często się przenikają?*
Akurat ja postawiłam na pełne przenikanie, bo mój partner życiowy towarzyszy mi zarówno w radiu, jak i na imprezach jako DJ. Moja córka ma nietypową mamę, która zabiera ją do kina we wtorek, a w weekendy najczęściej przynajmniej częściowo jej nie ma. Myślę, że mimo to jest szczęśliwa. Ma teraz 6 lat i świetnie się dogadujemy. Na szczęście moja kariera nigdy nie była na tyle rozpędzona, żebym nie mogła w miarę normalnie żyć prywatnie.
* Skąd czerpiesz inspiracje do pracy?*
Wszystko może inspirować. Ludzie, miejsca, dzieci. To może być zetknięcie z bardzo odległą kulturą, dzika wyspa, cicha wieś, ale ostatnio najczęściej inspirowały mnie zagmatwane ludzkie losy, ludzie żyjący w bardzo różnych związkach, pozytywna i destrukcyjna siła emocji. Ostatnio bacznie przyglądałam się różnym związkom i ich problemom, inspiruje mnie dojrzewanie, ale też nieustająco i coraz szybciej zmieniający się świat. Oczywiście, inspiruje mnie też muzyka sama w sobie, bardzo dużo słucham i nasiąkam tym jak gąbka. Jeśli chodzi o artystów, to imponują mi przede wszystkim ci pokorni i konsekwentni. A wśród napotkanych ludzi interesują mnie osoby barwne, błyskotliwe, często bardziej te dojrzałe, które mają do opowiedzenia ciekawą historię.
Jaką rolę w Twojej pracy odgrywa kontakt z ludźmi?
Jestem z natury zwierzęciem stadnym Na co dzień współpracuję z moim zespołem, menedżerem, producentem płyty i zawsze dobieram ludzi, z którymi świetnie się dogaduję i przyjaźnię również poza pracą. Nasze relacje bazują na wzajemnym wspieraniu się, na szacunku, wymianie doświadczeń i talentów.
Jak łączysz działalność artystyczną i uprawianie sztuki z biznesem i zarabianiem pieniędzy?
W obecnej chwili nie muszę specjalnie iść na kompromisy. Poukładałam sobie moje działania tak, że jestem w stanie się utrzymać na przyzwoitym poziomie, a nawet zainwestować jakieś pieniądze. Na przykład sporo zainwestowałam w swoja ostatnią płytę, bo cenie sobie niezależność. Zarówno występy w klubach, koncerty z zespołem, jak i praca w radiu, czy nagrywanie płyt to aktywności sprawiające mi przyjemność i przynoszące mniejszy lub większy dochód.
* Co sprawia Ci w pracy największą radość?*
Jeśli na mój koncert na festiwalu Open’er przychodzi mnóstwo ludzi, mimo, że jest godzina 19:00, to jestem wzruszona i czuję się uskrzydlona. Nie ukrywam, że pozytywne recenzje moich płyt, szczególnie ostatniej, od dziennikarzy, których szanuję, to też wielki powód do dumy. Wielką radość sprawia mi też publika klubowa, uwielbiam, kiedy udaje mi się spowodować prawdziwy szał na parkiecie z okrzykami i rękami w górze.
Z czego jesteś najbardziej dumna?
Sama nie wiem. Z każdej płyty, nawet tej wydanej z zespołem Futro wieki temu! Na pewno z całej mojej współpracy ze Smolikiem, nadal bardzo lubię te utwory. W ubiegłym roku nagrałam też utwór "This Time" z cenionym niemieckim producentem Lovebirds, numer spotkał się z ciepłym przyjęciem w międzynarodowym światku DJ-skim.
Jakie jest Twoje największe zawodowe marzenie?
W tej kwestii staram się stąpać po ziemi, więc nie marzę o nierealnych kolaboracjach czy występach na kultowych festiwalach brytyjskich. Myślę, że każdy artysta marzy o takim prawdziwym „sztosie”. Nie chodzi mi nawet o hit komercyjny, ale taki numer, który naprawdę byłby strzałem w dziesiątkę. Taki jak „T.Time” ze Smolikiem...
* Jak odnajdujesz się w świecie muzyki, w którym jednak dominują faceci? Czy kiedykolwiek czułaś się w jakiś sposób dyskryminowana ze względu na płeć?*
Nigdy! Myślę, że kobiety dobrze się czują na scenie muzycznej, a że scena elektroniczna zdominowana jest przez facetów, wynika raczej z kobiecych upodobań i uprzedzeń. Produkcja muzyczna, czy granie jako DJ to zajęcia związane z opanowaniem pewnych technik, wymagające bardzo sprawnej obsługi pewnych programów, a dziewczyny trochę się tego boją. Zresztą ja również, dlatego postanowiłam skupić się na śpiewaniu.
* Wydałaś nową płytę, koncertujesz, prowadzisz audycję radiową. Jak znajdujesz czas na te wszystkie zajęcia?*
To moja pasja, więc do niczego nie muszę się zmuszać. Przyznaję jednak, że bardzo brakuje mi czasu, często pracuję późnym wieczorem, w weekendy najczęściej gdzieś wyjeżdżam. Jest to nietypowe życie, ale ja je lubię.
* Czy masz jakiś sposób na zarządzanie czasem?*
Cały czas mi go brakuje! Planuję za dużo rzeczy na jeden dzień, chcąc upchać w nim zarówno pracę, sport, jak i czas dla dziecka. W tygodniu rzadko wychodzę, wieczory spędzam zwykle z laptopem na kolanach, staram się unikać spotkań, które można załatwić mailowo. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez kartki z listą rzeczy do zrobienia.
* Co jest najtrudniejsze w Twojej pracy muzyka i co daje Ci największą satysfakcję zawodową?*
Nie jest łatwo zajmować się muzyką w Polsce, ta sytuacja jest w zasadzie coraz trudniejsza. Nie chcę jednak narzekać, wszystko zmienia się szybko, więc kto wie, może za parę lat artyści, nawet niszowi, zaczną zarabiać realne pieniądze z serwisów streamingowych, z kanału youtube, itd. Obecnie satysfakcję czerpiemy, gdy słyszymy nasz utwór w radiu albo na koncert przybędzie tłum domagający sie bisów, gdy nasza płyta znajdzie się w podsumowaniu płytowym roku w zestawieniu prestiżowej gazety czy dziennikarza, gdy nasz teledysk bije rekordy oglądalności na youtube. To są takie małe radości, ale wystarczające, żeby dalej to robić!
Co znaczy dla Ciebie bycie "DO'ersem"? Jakimi cechami powinien odznaczać się "DO'ers"?
To człowiek z wizją, energią do działania, odwagą do podejmowania wyzwań. Osoba kreatywna, podążająca za swoją pasją.
* Dlaczego zgodziłaś się na udział w projekcie Lenovo? Co Cię w nim zainteresowało?*
Zawsze wybieram akcje, w których mogę być sobą, nie muszę nikogo udawać albo zachwalać produktów, których nie lubię. Tutaj wszystko się zgadzało, spodobało mi się też to, że nie będę sama, że będzie ze mną grupa DO'ersów, w której dobrze się czuję. A poza tym mam konkurs, dzięki któremu będę mogła posłuchać ciekawych interpretacji mojej muzyki.
Co chciałabyś przekazać innym "DO'ersom"?
Żeby trwali w swoich pasjach, próbowali realizować swoje plany, nawet jeśli nie wszystko będzie od razu szło po ich myśli. Apeluję jednak o twórcze działanie z klasą, a nie „po trupach” do celu.
* Jak rozpoznajesz ukryte talenty i w jaki sposób je wspierasz?*
Jestem na nich bardzo otwarta, czasem tylko brakuje mi czasu, żeby przesłuchać kolejne nadesłane demówki czy wydawnictwa. Młodzi artyści często pytają o poradę albo opinię i staram się każdemu odpowiadać, bo uważam, że początkującym potrzebna jest wskazówka, a nawet poczucie, że ktoś chce ich wysłuchać. Jestem przy tym bardzo szczera, jeśli coś mi się nie podoba. Za to gdy mi się spodoba, staram się pomóc takiej osobie i wypromować ją, przede wszystkim w moich audycjach radiowych, ale również poprzez portale społecznościowe.
Co poradziłabyś utalentowanym młodym ludziom, którzy szukają swojej drogi zawodowej?
To bardzo szeroki temat, ale na pewno zaczynającym dziś młodym twórcom brakuje pokory i cierpliwości. Wiedzą, że przy odrobinie szczęścia można dziś szybko zaistnieć i wielu z nich zdaje się na to liczyć. A najważniejsza jest praca, szlifowanie talentu, stopniowe zdobywanie kolejnych osiągnięć. Czasem warto się z czymś wstrzymać, żeby pokazać się jak najlepiej. A czasem trzeba cos zrobić za darmo albo podjąć ryzyko.
Olka Osadzińska – jedna z najbardziej uznanych polskich ilustratorek. Jako jedna z pięciu kobiet z całego świata została zaproszona przez Reebok do udziału w stworzeniu w limitowanej kolekcji butów. Pracowała dla prestiżowych studiów graficznych w Berlinie i Nowym Jorku i dla najlepszych polskich magazynów, m.in. ELLE, Glamour, Pani, Twój Styl, Machina, Viva!Moda, Futu, Exklusiv. Jest też autorka głośnego plakatu do filmu „Sala Samobójców”.
Czym jest dla Ciebie praca?
Praca jest przede wszystkim moją pasją. Mam ogromne szczęście, że tym, co sprawia mi największą przyjemność, mogę zajmować się zawodowo.
* Jak spełniasz swoje pasje i życiowe marzenia w pracy?*
W moim wypadku pasja i praca to jedno, na szczęście nie muszę rezygnować z jednej rzeczy na rzecz drugiej. Dyscyplina pracy pomaga rozwijać się pasjom, a miłość do tego co robię ułatwia pracę.
Jak udaje Ci się pogodzić pracę z życiem prywatnym? Czy te sfery często się przenikają? W jaki sposób?
Pracuję w domu, więc dość trudno oddzielić pracę od życia prywatnego. Ma to swoje plusy – mogę pracować o każdej porze i nie muszę w tym celu wychodzić z domu, ale ma też minusy – nie bardzo mogę „wyjść z pracy”.
Skąd czerpiesz inspiracje?
Kolekcjonowanie inspiracji to jedna z podstawowych rzeczy w pracy, którą wykonuję. Wiele rzeczy składa się na to, co w rezultacie rysuję, ale mam żelazne zbiory, które często przeglądam zastanawiając się nad kolejnymi zleceniami. Przede wszystkim jest to moda – sesje dla paryskiego czy włoskiego „Vogue’a” to nieustające źródło inspiracji. Oprócz tego kolekcjonuję vintage’owe ilustracje, okładki magazynów , holenderskich horrorów, starych amerykańskich komiksów, klasyczne okładki książek i płyt winylowych, retro zdjęcia, klatki z filmów, ryciny ze starych książek – wszystko to mam posegregowane w odpowiednich folderach i sięgam do nich przy każdej nadarzającej się okazji.
* Jacy ludzie Cię inspirują?*
Cenię ludzi poważnie podchodzących do tego, co robią, w pracy i poza nią. Odpowiedzialność, rzetelność, uczciwość i profesjonalizm to cechy równie ważne, jeśli nie ważniejsze, od kreatywności i talentu. Mój przyjaciel powiedział kiedyś, że pomysły mają wszyscy, liczy się to, jak zostaną zrealizowane. Jestem tego samego zdania.
* Jaką rolę w Twojej pracy odgrywa kontakt z ludźmi?*
Ilustratorzy pracują samodzielnie, kontakt z ludźmi jest dość ograniczony. Ważny jest kontakt z klientem, dobry brief, pewien rodzaj porozumienia co do efektów, które wspólnie chciałoby się osiągnąć. Ilustracja jest bardzo użytkową dziedziną i życzenie klienta to jeden z podstawowych kwantyfikatorów tej pracy. Ważne by ten punkt wyjścia rozumieć jako zaproszenie do zabawy, a nie odgórne ograniczenie. Wtedy pracuje się łatwiej, przyjemniej i z większą satysfakcją. Z kolei druga gałąź mojej pracy zawodowej – targi sztuki Art Yard Sale – opierają się przede wszystkim na pracy z ludźmi. Zbudowanie odpowiedniego zespołu to podstawa każdego takiego projektu. Nie jest to łatwe, zawsze odbywa się metodą prób i błędów, ale znalezienie swoich drugich połówek w pracy zawodowej daje niesamowitą satysfakcję. Mało jest rzeczy przyjemniejszych niż idealne porozumienie i synchronizacja z ludźmi, z którymi się pracuje.
Jak łączysz działalność artystyczną i uprawianie sztuki z biznesem i zarabianiem pieniędzy?
Mam ogromne szczęście mogąc zarabiać na tym, co lubię. Niewiele miałam w tym temacie dylematów. Największym problemem jest sama natura związku takiej pracy z płacą – nie jest on niestety proporcjonalny. Niezależnie od tego, ile czasu spędzę pracując, nawet jeśli będą to 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu, nie ma to wpływu na to, czy komuś spodoba się moja praca. Zależymy bezpośrednio od ludzkiego gustu, nie od ilości przepracowanych godzin.
* Co jest dla Ciebie źródłem największej satysfakcji zawodowej?*
Zawsze bardzo lubiłam projekty typowo komercyjne – ktoś proponuje ci współpracę, bo podoba mu się twoja praca; potem akceptuje wykonany projekt, postanawia umieścić go na swoim produkcie, a kolejna osoba dokonując wyboru w sklepie, po raz kolejny potwierdza, że to, co się zrobiło, jest atrakcyjne. To ogromna satysfakcja.
* Co uważasz za swój największy sukces?*
W zeszłym roku na warsztatach ilustracji tłumaczyłam studentom, że to, że umieją rysować, czy fakt, że dostali dobre zlecenie, to jeszcze nie jest sukces. Sukcesem jest to, że mogą wykonywać zawód, który kochają – codziennie. Jedno zlecenie, powoduje kolejne, ludzie chcą z Tobą pracować, to jest miara sukcesu i satysfakcji.
* Mimo młodego wieku osiągnęłaś wielki sukces w dość hermetycznym środowisku rysowników. Czy wiele zmieniło się w związku w Twoim życiu?*
Pracuję tak samo od 10 lat – czyli od początku studiów. Zmieniło się to, że nie rysuję już na bloga, tylko dla klientów, magazynów i marek, a w butach mojego projektu chodzą kobiety na całym świecie. Poza tym rodzicie martwią się trochę mniej, jak sobie w życiu poradzę bez konkretnego zawodu i umowy o pracę.
* Czy masz jakiś sposób na zarządzanie czasem?*
Pracuję z kalendarzem, listami rzeczy do zrobienia i z listami priorytetów. Czasami rzeczy jest tyle i tak różnych, że nie wystarczy ich po prostu zapisać. Trzeba ocenić co jest najważniejsze i w jakiej kolejności należy pracować. Minęły już dawno czasy, kiedy mój dzień zaczynał się od spokojnego poszukiwania inspiracji i przeglądania blogów modowych.
Co znaczy dla Ciebie bycie "DO'ersem"? Jakimi cechami powinien odznaczać się "DO'ers"?
Rozumiem to określenie w sposób dosłowny – ktoś jest "DO'ersem", because they DO things, bo działa. Niewiele jest osób, którym naprawdę chce się coś robić. Warto podtrzymywać tego ducha.
Dlaczego zgodziłaś się na udział w projekcie Lenovo? Co Cię w nim zainteresowało?
Bardzo podoba mi się pomysł poszukiwania młodych talentów. Zawsze chętnie angażuję się w takie akcje. Lenovo zaprosiło do współpracy ludzi, których bardzo cenię, cieszę się, że mogę być częścią takiego zespołu.
Jak rozpoznajesz ukryte talenty i w jaki sposób je wspierasz?
Talent ma to do siebie, że zazwyczaj go widać. Żeby to się okazało, trzeba spróbować coś zrobić, dać sobie szansę. Trzeba spróbować. Dlatego cieszę się, że razem z Lenovo organizujemy warsztaty, to świetny sposób na spróbowanie swoich sił w dziedzinie ilustracji.
* Co poradziłabyś utalentowanym młodym ludziom, którzy szukają swojej drogi zawodowej?*
Mogę powiedzieć im to, co sama usłyszałam od rodziców – róbcie to, co sprawia Wam przyjemność i daje satysfakcję, wtedy nawet kiedy nie będziecie na tym zarabiać, będziecie robić coś, co lubicie. A jeśli robi się coś, co się lubi, wkłada się w to tyle energii, pracy i czasu, że w pewnym momencie zacznie to przynosić zyski.
Lidia Popiel - znana polska fotografka, wykonuje zdjęcia m. in. dla takich magazynów jak „Zwierciadło”, „Pani” czy „Sukces”. Wykłada na Wydziale Fotografii w Warszawskiej Szkole Filmowej. Jest redaktor naczelną magazynu FineLife.pl. Fotografią zajmuje się od 1985 roku.
* Czym jest dla Ciebie praca?*
Nie pracuję w pojęciu, w jakim praca kojarzy się większości. Nie mówię - wychodzę do pracy. Idę robić zdjęcia, coś napisać, mam warsztaty, robię coś. Nie znam rutyny codziennych wyjść do pracy i powrotów z niej. Wykazywać się muszę głównie przed sobą i sama zarządzam swoim czasem. W związku z tym praca jest po prostu moim życiem.
Jak spełniasz swoje pasje i życiowe marzenia w pracy?
Praca jest moją pasją. Mogę powiedzieć, że pracując spełniam swoje marzenia, chociaż w tym wypadku jest to bardziej realizacja planów. Właściwie u mnie marzenie równa się plan. Plany te rodzą się z dnia na dzień, ewoluują, pojawiają się propozycje, które dają pole do uczestniczenia w ciekawych przedsięwzięciach. Czego chcieć więcej?
Jak udaje Ci się pogodzić pracę z życiem prywatnym? Czy te sfery często się przenikają?
Nie mam sztywnego podziału godzinowego, więc życie rodzinne musi współgrać z zawodowym. Wymaga to organizacji i zrewidowania sposobu myślenia, na czym ma polegać życie zawodowe i rodzinne, ile czasu i energii chcę poświęcić na jedno i drugie, a ile dla samej siebie. Nie ma co wpadać w panikę.
Skąd czerpiesz inspiracje do pracy?
Jeśli podejmuję jakieś działania, to zwykle staram się odizolować od wszystkiego, spokojnie zastanowić i poukładać. Doskonałym sposobem na zresetowanie jest dla mnie samotna godzina w lesie, nad morzem lub jakiekolwiek obcowanie z przyrodą. Filmy, książki, wystawy, albumy, prasa fotograficzna, galerie, wszelkiego rodzaju sztuka, muzyka, podróże, czas ze znajomymi to też rodzaj czarnej dziury, w której można na nowo złapać energię i parę nowych pomysłów. Ale to mogą być też zwykłe sytuacje, z których mogą powstać całe historie. Często studenci są zagubieni, nie wiedzą, co mają robić. Wtedy radzę im, żeby zaczęli od czegoś prostego, co jest blisko nich, od najzwyklejszej rzeczy na świecie. Wszystko może być inspiracją. Zależy od sposobu myślenia.
* Jacy ludzie Cię inspirują? Jakimi cechami charakteru się wyróżniają?*
Ludzie inspirują mnie w ogóle. Każdy jest osobną historią, kłębkiem uczuć i zdarzeń, które zasługują na uwagę. Często spotykam ludzi, którzy są daleko od myślenia schematami, przy czym mają wręcz dziecięcą ciekawość świata, nie stawiają sobie ograniczeń w działaniach i mam wtedy niebywałą radość z przebywania z nimi. Uwielbiam ludzi wyrazistych i szczerych.
Jaką rolę w Twojej pracy odgrywa kontakt z ludźmi? Co dają Ci osoby, z którymi współpracujesz i co Ty dajesz im w zamian?
Podczas sesji zdjęciowych często spotykam indywidualności i jest to wspaniała okazja do nauczenia się jeszcze czegoś. Mogę mieć tylko nadzieję, że i ja jestem w stanie coś zaoferować. Jeśli do wykonania projektu potrzebna jest większa ekipa, to część zwykle widzę pierwszy i ostatni raz. Staram się, by atmosfera była dobra. W końcu efekt jest wynikiem wspólnej pracy.
Jak łączysz działalność artystyczną i uprawianie sztuki z biznesem i zarabianiem pieniędzy?
Interesuję się sztuką, formami twórczości i zdobyte przeze mnie wiadomości mają wpływ na myślenie i podejście do tematów, które mam przerabiać. Mam wrażenie, że pewne prace jeszcze są przede mną, więc nie ma co narzekać na kompromisy. Czasami odczuwa się presję i trzeba się trochę dostosować, ale mam wiele do zaproponowania, a moje podejście zwykle jest pod hasłem "wilk syty i owca cała". Jestem w stanie zrozumieć racje klienta i nie mam uczucia straty, jeśli coś idzie nie w pełni po mojej myśli.
Co jest dla Ciebie źródłem największej satysfakcji zawodowej?
Sama praca jest dla mnie radością. Nie myślę o niepowodzeniach, a jeśli osiągnę jakiś sukces, to jest to powodem moich wzruszeń.
Z czego jesteś najbardziej dumna?
Myślę, że mam dobrą komunikację z ludźmi i to sprawia mi dużą radość. Dobrze układająca się współpraca w Warszawskiej Szkole Filmowej to nieustanna wymiana doświadczeń z młodymi zapaleńcami fotografii. Z kolei tworzenie magazynu fineLIFE.pl to nieustanny zachwyt nad tym, co dzieje się dookoła.
Co znaczy dla Ciebie bycie "DO'ersem"? Jakimi cechami powinien odznaczać się "DO'ers"?
Mam wrażenie, że świat ciągle stoi przede mną otworem. Dzieje się tyle ciekawych rzeczy i tyle jest do zrobienia. DO'ers to dla mnie osoba, która nie boi się nowych wyzwań, jest otwarta na zmiany, lubi się uczyć i wymieniać się wiedzą z innymi.
Co chciałabyś przekazać innym "DO'ersom"?
Żeby żyć i tworzyć należy się pozbyć lęków: jak wyobrażamy sobie śpiewaka, który boi się śpiewać? To nie jest łatwe. Proponuję system małych kroków, zrównoważone branie i dawanie.
Jak rozpoznajesz ukryte talenty i w jaki sposób je wspierasz?
Wiele osób posiada talent, który mniej lub bardziej ukrywają głęboko w sobie. Namawiam do szczerości z sobą samym. Szczególnie przy realizacji planów fotograficznych. Z obrazów wiele można wyczytać. Uwielbiam moment, kiedy podczas konsultacji wyłaniają się interesujące projekty, cykle i można zaplanować wystawę lub publikację. Wtedy samo zaczyna się wszystko układać. Sporo przy tym emocji. Często wystarczy pokazać kierunek i później wyrazić zainteresowanie postępami, żeby osoba poczuła się doceniona i mogła realizować swoje plany.
* Jesteś fotografem, wykładasz na Warszawskiej Szkole Filmowej i prowadzisz własny portal. Jak radzisz sobie z tymi wszystkimi obowiązkami?*
Mam sporo obowiązków, ale jest to wyłącznie moja decyzja, jak wykorzystuję czas i ile prac podejmę. Zauważyłam, że im więcej ma się zajęć, tym lepiej je się organizuje. Nie ma wolnych przebiegów, nie ma chaosu. Zajęcia w pewnych punktach się spotykają, uzupełniają, np. prace studentów o ciekawej osobowości są pokazywane na fineLIFE.pl, niektórzy współpracują ze mną przy sesjach. Czy masz jakiś sposób na zarządzanie czasem?
Sensowne gospodarowanie czasem to podstawa. Jeśli fotografuję, staram się nie rozpraszać innymi sprawami. Kiedy mam czas spotkań organizacyjnych, które wymagają innego rodzaju skupienia, to planuję je w taki sposób, żeby dobrze wykorzystać czas i energię im poświęconą. Często notuję w zeszytach, ale głównym moim narzędziem jest komputer i telefon.
Co jest najtrudniejsze w Twojej pracy fotografa i co daje Ci największą satysfakcję?
Zdarzają się prace trudne w realizacji i to zwykle one dają największą satysfakcję. Otrzymanie niełatwego zadania to też powód do zadowolenia.