Blisko ludziPaulina zdecydowała, że jej syn nie pójdzie do I Komunii Świętej. Teraz czeka ją konfrontacja z teściami

Paulina zdecydowała, że jej syn nie pójdzie do I Komunii Świętej. Teraz czeka ją konfrontacja z teściami

Coraz więcej rodziców uważa, że dziecko powinno samo podjąć decyzję, czy chce być członkiem Kościoła. Nie deklarują udziału w I Komunii Świętej, ale ciężko jest im poinformować o tym bliskich. – Mam lęk przed rozmową z teściami. Dla nich główne tematy to te, kto miał komunię, chrzest i pogrzeb. Kościół jest epicentrum życia – mówi WP Kobieta Paulina.

Coraz więcej rodziców nie chce posyłać dzieci do Komunii Świętej
Coraz więcej rodziców nie chce posyłać dzieci do Komunii Świętej
Źródło zdjęć: © Getty Images
Anna Podlaska

14.09.2020 16:26

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Z danych Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego wynika, że w Polsce od 1990 do 2014 roku liczba udzielonych sakramentów chrztu zmniejszyła się o prawie 200 tysięcy, co za tym idzie, rośnie liczba dzieci nieprzystępujących do I Komunii Świętej. Rodzicom, którzy o tym decydują, czasami łatwiej jest wytłumaczyć najmłodszym, dlaczego nie będą przynależały do pewnej grupy, niż wyjaśnić to seniorom rodu.. Trudna rozmowa o tym, że wnuk czy wnuczka nie zostaną ochrzczeni bądź nie pójdą do komunii może być powodem rodzinnych konfliktów.

– Rodziny są systemami z wewnętrznym mechanizmem "niezmieniania się" i każde odstępstwo wywołuje opór, a nawet lęk. Z tym będą się musieli zmierzyć ci członkowie rodziny, którzy zaburzają oczywisty rytm i ciągłość tradycji i rytuałów – tłumaczy psycholog Joanna Heidtman.

"Obecność w Kościele nic nie wnosi do naszego życia"

Joanna Marlena Taraszkiewicz otwarcie przyznaje przed rodziną i przyjaciółmi, że jest ateistką. – Mój syn nie ma chrztu, komunii też mieć nie będzie. Nie jesteśmy wierzący z mężem, a moi rodzice są katolikami. Na początku moja mama była tym faktem oburzona, liczyło się to, co powiedzą inni. Nie przywiązywałam do tego wagi – tłumaczy kobieta. Dodaje, że odeszła od Kościoła 13 lat temu, bo nie zgadzała się z wieloma naukami. Poinformowanie o tym fakcie nie sprawiło jej problemu.

Co jednym przychodzi łatwo, innym spędza sen z powiek. W takiej sytuacji są Paulina i Ernest. Mieszkają we Wrocławiu i mają trójkę dzieci, każde z nich jest ochrzczone. Ponieważ sakrament najmłodszej latorośli odbywał się tylko ze względu na rodziców i teściów, postanowili, że komunia najstarszego syna, a raczej jej brak, zapoczątkuje nowy rozdział w ich życiu.

– Po chrzcinach najmłodszej córki uznaliśmy, że obecność w Kościele nic nie wnosi do naszego życia, a wręcz powoduje ogromny stres i wewnętrzną niezgodę. Zdecydowaliśmy, że nie będziemy członkami tej instytucji. Ale w Polsce, z różnych względów, temat odejścia jest trudny. Znam osoby, które nie chodzą do Kościoła, narzekają na niego, hejtują go, ale jak im powiesz, że ty odszedłeś, to się bulwersują i oceniają – tłumaczy 32-latka.

Z tego też powodu ma lęk przed poinformowaniem rodziców i teściów, że ich wnuk nie będzie miał komunii. – Uważam, że dziecko w drugiej, trzeciej klasie podstawówki nie jest świadome. Ma na pamięć wykuć się formułek, czyli pacierza, grzechów, ale mało z tego rozumie. Nasze dzieci jeżeli dalej będą chciały iść w kierunku wiary katolickiej, mają otwartą drogę – mówi Paulina. Dodaje, że jej rodzice domyślają się, że razem z Ernestem nie zorganizują komunii i trawią tę informację. Natomiast teściowie są trudniejszym orzechem do zgryzienia.

– Są ortodoksyjnymi katolikami, mieszkają na Podlasiu. Na wsi interesują się tym, kto miał komunię, chrzest, pogrzeb, wokół tego kręci się świat. Kościół jest epicentrum życia – mówi nasza rozmówczyni i wyznaje, że czuje lęk przed rozmową z nimi, ale jeszcze bardziej przeszkadza jej to, że będzie musiała wytłumaczyć swoją i męża decyzję.

– Zwyczajnie nie mam na taką rozmowę ochoty. Nie lubię konfliktów, a wiem, że bez tego się nie obejdzie. Będę musiała tłumaczyć komuś coś, co dla mnie jest oczywiste – opowiada.

Ateiści mają mniej trudności, co nie oznacza, że nie muszą się konfrontować

– Bycie osobą wierzącą i jednocześnie nieuczestniczącą w Kościele i tych praktykach, które w ową wiarę są wpisane, same w sobie są trudne do komunikowania. Myślę, że ważne jest, aby mieć to dobrze zdefiniowane i określone. "Wierzę w Boga, ale obraziłam/obraziłem się na Kościół" może być niewystarczające – wyjaśnia w rozmowie z redakcją WP Kobieta psycholog Joanna Heidtman.

Ekspertka dodaje, że trzeba mieć dobrze przemyślane, co znaczy to "wierzę, ale nie uczestniczę". – Im jaśniejszy i klarowny jest nasz pogląd, tym łatwiej jest nam bronić swoich granic i działania. Rytuały, święta związane z wiarą katolicką w niektórych regionach i rodzinach stały się jakby oczywistą podstawą funkcjonowania – ocenia psycholog.

Na pytanie, jakie mogą być konsekwencje poinformowania rodziny o odejściu od tej tradycji np. udziału w I Komunii Świętej, ekspertka opowiada, że od przemilczenia po złość i gniew. – Taki komunikat niesie w sobie też ryzyko odrzucenia i braku akceptacji. Rodzina nie chce zmian – tłumaczy Heidtman.

"Powiedział, że jestem szatanem"

Wspomniane lęki i obawy przed poinformowaniem o zaniechaniu I Komunii Świętej syna miała również Marlena z Białegostoku, mama 9-letniego Stasia. Okazały się uzasadnione.

– Nie jestem wierząca, ale chrzest dziecku zorganizowałam. Podczas mszy nie byłam u spowiedzi i nie przyjęłam komunii, co rozwścieczyło księdza. Nakrzyczał na mnie w trakcie liturgii, potraktował mnie z góry, jak małe dziecko, powiedział, że jestem szatanem. Po tym zdarzeniu zdecydowałam, że kolejnych sakramentów nie będzie, o czym poinformowałam bliskich – wyjaśnia kobieta. Jak tłumaczy, ortodoksyjni rodzice jej nie zrozumieli.

– Z ogromnym strachem poinformowałam o swojej decyzji i nie spotkałam się ze zrozumieniem, wręcz przeciwnie. Aktualnie jestem na terapii. Okazało się, że mam bardzo dużo lęków, które wynikają z mojego wychowania – wyznaje białostocczanka.

"Chodzi o to, aby zachować relację, mimo różnicy"

Jak zatem przygotować się do tej trudnej dla obydwu stron rozmowy? Psycholog odpowiada, że w dużej mierze trzeba nastawić się na wiele emocji, w tym szok, trudne i odrzucające słowa. – Jeśli zakładamy wzajemną miłość, warto uzbroić się w cierpliwość. Nie obrażać się, ale nie wycofywać. Uważać na kontrataki. Nie jest tak, że "przekonamy" drugą stronę. Tu raczej chodzi o to, by zachować relacje "mimo" różnicy – wyjaśnia ekspertka.

Joanna Heidtman przygotowała również kilka wskazówek, które mogą być pomocne w przygotowaniu się i nastawieniu do odbycia ciężkich, stresujących rozmów dorosłych dzieci z rodzicami:

  • Wiedz, o co i dlaczego Ci chodzi
  • Przygotuj się na pierwsze trudne, czy raniące słowa
  • Pamiętaj, że chcesz zachować swoje zadnie i decyzję, ale chcesz jednocześnie zachować relacje
  • Pamiętaj, że nie musisz przekonywać innych do tego, czego ty potrzebujesz i co zamierzasz
  • Staraj się unikać wrogości i szantażu
  • Mów raczej, że ci przykro lub trudno niż: "w takim razie nigdy się u nas nie pokazujcie"
  • Nie zawsze jedna rozmowa będzie wystarczająca, być może będzie trzeba rozmawiać wielokrotnie
  • Przygotuj się, że czasem będzie więcej emocji niż argumentowania, a emocje mogą być silne i trudne

Na koniec psycholog podkreśla, że żyć po swojemu, a jednocześnie żyć w rodzinie nie jest łatwo. – To kwestia bliskości z jednej strony, a granic z drugiej. Taka decyzja i jej komunikacja jest postawieniem granicy, chodzi o to, by ją tak postawić, aby nie stała się ścianą odgradzającą jednych od drugich – kwituje.

Komentarze (1319)