Peeling do ciała. Redakcja WP Kobieta wybrała najlepsze produkty
Peelingi do ciała, stosowane regularnie, pozwalają zredukować cellulit, ujędrnić ciało, pozbyć się przebarwień, przedłużyć trwałość opalenizny. Nic dziwnego, że pod koniec wakacji każda z redaktorek WP Kobieta ma swoje typy. Zobaczcie, jak wypadł nasz redakcyjny test peelingów do ciała.
29.08.2019 | aktual.: 01.09.2019 11:39
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy możemy już oficjalnie mówić o modzie na peelingi do ciała? Chyba możemy. Bo każda szanująca się marka kosmetyczna, czy to popularna czy z górnej półki ma w swoim portfolio peeling do ciała. I nie są to już żele pod prysznic z dodatkiem niewielkiej ilości syntetycznych drobinek. O nie. Polki chcą peelingów na bazie naturalnych ścierających substancji: cukru, soli, kawy czy łupinek orzechów. Oczekują, że peeling będzie usuwał martwy naskórek ale też nawilżał i pielęgnował skórę. A do tego ma pięknie pachnieć i w miarę możliwości - nie brudzić każdego skrawka łazienki.
Dziennikarki WP Kobieta wybrały się więc na poszukiwania. Szukałyśmy w drogeriach, perfumeriach i na stronach polskich producentów. I oto jest, nasz redakcyjny test peelingów do ciała. Znajdzie się coś dla wrażliwców, miłośniczek domowego SPA i sportsmenek!
Aleksandra Kisiel testowała Body Boom Sweet Coco, ok.65 zł / 200 g
Do niedawna sądziłam, że tylko kawa mnie uratuje. Rano w filiżance, wieczorem w peelingu. A potem spróbowałam peelingu Body Boom Sweet Coco na bazie cukru i miąższu kokosowego. Co tu dużo mówić. Jest rajski. Delikatniejszy niż ten na bazie zmielonej kawy, nadaje się do wrażliwej skóry, ale równie dobrze usuwa martwy naskórek, poprawia krążenie przez co ujędrnia skórę. Duża zawartość miąższu i oleju kokosowego świetnie nawilża i natłuszcza przesuszoną po lecie skórę. Pachnie cudownie, ale subtelnie. Teraz, pod koniec lata jest niezastąpiony. Pielęgnuje opaleniznę i wakacyjne wspomnienia.
Karolina Błaszkiewicz testowała Origins Warm Down Warming Lava scrub, ok. 150 zł /200 ml
Ten peeling jest gratką dla sportowców. I dla tych, którzy żyją w stresie. Czyli dla wszystkich. Unikalna formuła, która rozgrzewa się (i skórę) podczas masażu sprawia, że mięśnie się rozluźniają, napięcie znika i można się w końcu wyluzować. Gruboziarnisty peeling świetnie sprawdza się do masażu po ostrym treningu czy trudnym dniu w pracy. Dobrze złuszcza skórę, pozostawia ją gładką i miłą w dotyku. Ale uwaga, rozgrzewające składniki plus kombinacja olejku z dzikiej mięty, mięty pieprzowej i wanilii sprawia, że nie jest dobrym produktem dla ultrawrażliwców.
Ola Chruścielewska. testowała Miya mySKINhero naturalny peeling all-in-one, 39,90 zł / 200g
Jeśli lubisz produkty wielofunkcyjne i uwiódł cię design polskiej marki Miya, peeling w żółtym opakowaniu będzie twoim faworytem. Można go stosować do ciała, twarzy, dłoni. Średniej wielkości drobinki z bambusa, orzechów makadamia, ryżowe i kryształki cukru delikatnie usuwają martwy naskórek i nie podrażniają skóry, nawet na twarzy. Duża zawartość olejków: buriti, arganowego, makadamia, ze słodkich migdałów i skórki pomarańczy świetnie natłuszcza skórę. Jeśli nie masz bardzo suchej skóry, po zastosowaniu peelingu nie musisz sięgać po balsam. Produkt ma dość suchą konsystencję, więc koniecznie stosuj go na wilgotną skórę, żeby nie doprowadzić do podrażnień.
Ola Hangel testowała Time for Wax - peeling solny kawowa energia, 35 zł / 250 ml
Pierwsze, co rzuca na kolana po otworzeniu opakowania, to bardzo intensywny kawowy zapach. Dla tych, którzy za nim nie przepadają, może być drażniący. Ale mimo tego, że ja do fanów zapachu kawy w kosmetykach nie należę, przyznam, że bardzo się z nim polubiłam. Bo jak się okazuje, pochodzi wyłącznie z naturalnych olejków i ekstraktów. Lubię gruboziarniste, bardzo gęste peelingi, więc ten od Time For Wax jest nieco zbyt rzadki. Ale to kwestia preferencji. Wszystkie minusy odchodzą w siną dal, kiedy po wmasowaniu produktu w skórę, spłukuję go ciepłą wodą. Wrażenie, jakie pozostawia, jest nieziemskie! Skóra jest gładka, otulona olejkami. Aż chce się jej dotykać! Ale może to nie być produkt dla tych z was, które nie lubią natłuszczonej skóry po peelingu. Ja jednak uważam, że wtedy najlepiej widać, czy produkt działa. No i wielki plus! Zero śladów na wannie! Zdecydowanie polecam ten produkt, a sama zaopatrzę się w kilka opakowań, gdyby kiedykolwiek marce przyszło do głowy, żeby go wycofać.
Aleksandra Kisiel testowała Rituals, The Ritual of Happy Buddha peeling do ciała 75zł / 200 g
Jeśli jesteś zapracowaną właścicielką firmy / matką dzieciom / marzysz o domowym spa, kosmetyki Rituals pomagają spełnić te marzenia. Pachną przepięknie, mają świetne konsystencje i co najważniejsze – działają. Pomarańczowy peeling Happy Buddha faktycznie wprawia w dobry nastrój. To dzięki zapachowi – słodka pomarańcza i drzewo cedrowe sprawiają, że peeling pachnie jak wakacyjne popołudnie. Dodaje energii a jednocześnie pozwala się odprężyć. Drobinki cukru dobrze usuwają martwy naskórek, a ogromna ilość olejków rewitalizuje skórę i dodaje jej blasku. Tylko uwaga, peeling jest dość rzadki!
Ola Chruścielewska testowała Mokosh żurawina peeling do ciała 65 zł / 300 g
Jeżeli napisze, że to najlepszy peeling, jaki używałam, to nie będzie w tym żadnej przesady. Już po pierwszym użyciu skóra była bardzo gładka. Peeling zostawia skore nie tylko bardzo dobrze nawilżona, ale i natłuszczoną. Mam wrażenie jakbym wysmarowała się olejkiem. Dzięki temu ciało jest super nabłyszczone i rozświetlone. Ogromnym plusem jest również to, że po użyciu peelingu do mojej łazienki nie musi wkraczać ekipa sprzątająca - wystarczy spłukać wannę i juz. Minusem, chociaż to chyba za dużo powiedziane, może być jedynie zapach. Ciężki z mocno wyczuwalnym cynamonem. Choć piękny, to idealny raczej na jesienne i zimowe wieczory. Latem wole coś lżejszego. Na miesiąc-dwa odkładam go do szafki, ale nie mam wątpliwości ze wrócę do niego w listopadzie. Polecam! 5/5
Joanna Majdańska testowała Body Boom Ice&Apple, 39 zł/200g
Peeling w wersji jabłkowej z mentolem przetestowałam w najbardziej upalny dzień tygodnia, bardziej pod pretekstem wydłużenia chłodnego prysznica, niż z powodu słowa „ice” na opakowaniu. I to był strzał w dziesiątkę! Oprócz bajecznie gładkiej skóry i boskiego zapachu, który wypełnił całe mieszkanie, jeszcze przez pół godziny czułam przyjemny chłód na ciele. Szkoda, że zaleca się tylko 2-3 peelingi w tygodniu.
Agata Porażka testowała Avon planet spa Perfectly Purifying with Dead Sea Minerals Body Scrub, 19,99 zł/200ml
Peeling z serii Planet Spa jest bardzo przyjemny w stosowaniu. Więc nie ma tu fałszywej reklamy. Skóra już po pierwszym użyciu jest gładsza, ale nie podrażniona. Peeling ma bardzo przyjemny zapach. Niestety, szybko się ulatnia. Najchętniej stosuję ten kosmetyk przed goleniem nóg. Wówczas są ultragładkie na dłużej, skóra nie jest podrażniona a zyskuje porcję nawilżenia. Świetny, jeśli masz problem z wrastającymi włosami – pomaga się z nim uporać!
Dominika Czerniszewska. testowała Bielenda Super Skin Diet aloesowy peeling cukrowy do ciała Hydro Aloe, 20 zł/350 ml
Przywykłam do bardzo gęstych, cukrowych peelingów. Ten konsystencją przypomina bardziej żel pod prysznic, dlatego bardzo delikatnie usuwa martwy naskórek. Być może ze względu na swoje delikatne działanie sprawdzi się na skórze wrażliwej lub takiej mocno podrażnionej po słonecznej kąpieli, zwłaszcza, że zawiera łagodzący aloes. A do tego ładnie pachnie, choć zapach jest niestety nietrwały.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl