Piękny gest Adele po tragicznym pożarze w Londynie
Weszła do jednostki, zdjęła okulary przeciwsłoneczne i powiedziała: "Cześć, jestem Adele". Brytyjska piosenkarka odwiedziła strażaków, którzy walczyli z pożarem apartamentowca Grenfell Tower w Londynie. Prosty gest odbił się głośnym echem na całym świecie.
Niby nic, ale Adele po raz kolejny pokazuje swoje zaangażowanie w sprawę pożaru londyńskiego apartamentowca. Przypomnijmy, w pożarze, który wybuchł z 13 na 14 czerwca, zginęło 79 osób. W akcji gaśniczej wzięło udział ponad 200 strażaków, a prace na terenie pogorzeliska wciąż trwają.
W brytyjskich mediach nie brakuje opowieści o ofiarach tej tragedii, o tych, którzy zdołali uciec przed ogniem, ale też o tych, którzy spędzili godziny, ratując mieszkańców.
To właśnie z nimi postanowiła spotkać się Adele. Brytyjska artystka odwiedziła jednostkę straży pożarnej w Chelsea. Strażacy nie mieli pojęcia, że się u nich pojawi. Jakie było ich zaskoczenie, kiedy codzienny rytm dnia przerwany został przez światową gwiazdę.
- Nie każdego dnia niezwykle rozważna i troskliwa Adele pojawia się w Chelsea Fire Station na filiżankę herbaty i żeby się przytulić - napisał Rob Petty, jeden ze strażaków, który relacjonował odwiedziny Adele na Facebooku.
Z kolei jego kolega, Ben King opowiada, że pojawiła się w jednostce nagle, bez zapowiedzi. Zapukała do drzwi i powiedziała, że ma dla nas ciastka. Relacjonuje: - Otworzyliśmy jej, zdjęła okulary i powiedziała: "Cześć, jestem Adele". Wszyscy byli w szoku. Siedzieliśmy razem w naszym bałaganie, wypiliśmy herbatę i zjedliśmy ciastka. Potem upamiętniliśmy ofiary minutą ciszy. Dostaliśmy tak dużo wsparcia od lokalnej społeczności, że brakuje nam już słów podziękowania.
To nie był jedyny raz, gdy Adele postanowiła okazać wsparcie poszkodowanym w wyniku pożaru. Jak podawały brytyjskie media, artystka pojawiła się pod apartamentowcem w kilka godzin po pożarze. Przyszła razem z mężem, Simonem Koneckim, by wesprzeć lokalną społeczność.
Zdjęcia bosej i zapłakanej piosenkarki w kilka chwil obiegły media na całym świecie. Jedna ze stron prowadzona przez fanów piosenkarki (Adele Union) relacjonowała, że Adele "chodziła i przytulała wszystkich".
Brytyjka dołożyła tym samym kolejny argument do listy: "za co kochamy Adele". Dopisujecie?