Plaga włamań w polskich mieszkaniach. Mają prosty sposób

Anna, która jest fotografką, w ciągu półtora roku została okradziona aż dwa razy. W rozmowie z "Dzień Dobry TVN" ujawniła, w jaki sposób włamywacze wchodzili do mieszkania oraz co z niego znikało. Jednego z nich przyłapała.

Anna została dwa razy okradziona w ten sam sposób / zdjęcie ilustracyjne
Anna została dwa razy okradziona w ten sam sposób / zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © Adobe Stock | Rainer Fuhrmann

13.06.2023 | aktual.: 13.06.2023 16:45

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sezon letni to najgorętszy czas dla włamywaczy. Właśnie wtedy, kiedy większość z nas wyjeżdża na wakacje, złodzieje "polują" na nasze domy czy mieszkania i rzeczy, które się w nich znajdują. Wśród nich pieniądze, sprzęty czy drogocenna biżuteria - tak, jak w przypadku Anny, która w ciągu półtora roku została okradziona aż dwukrotnie.

Okradziono ją dwa razy

Anna jest fotografką. W programie "Dzień Dobry TVN" pojawiła się jako gościni tematu o wakacyjnych włamaniach. Sama została okradziona aż dwukrotnie - mimo tego, że za każdym razem zamykała drzwi i okna. Po swoich nieprzyjemnych doświadczeniach wie, że otworzenie okna z zewnątrz przez włamywacza zajmuje bowiem do siedmiu sekund.

- Weszłam do swojego mieszkania klasycznie otwierając drzwi. Nagle okazało się, że w środku jest ktoś. Za drugim razem zastałam złodzieja. Za pierwszym razem zastałam kompletny bałagan, bo mieszkanie było przewrócone do góry nogami i zdemolowane - powiedziała w "DDTVN".
- Za pierwszym razem wynieśli cały sprzęt fotograficzny. I oczywiście jakieś pieniądze, złotą biżuterię. Za drugim razem było już nieco "kulturalniej", bo przynajmniej w mieszkaniu był porządek. Natomiast to był moment, w którym w domu była gotówka i ta gotówka została wyniesiona. Plus resztki biżuterii. Sprzęt fotograficzny ocalał - ujawniła także Anna.

"To bardzo przykra lekcja"

Obie sytuacje, w których Anna została okradziona, miały miejsce w godzinach wieczornych. Mimo tego, że za każdym razem krzyczała "pomocy" (a okna w jej mieszkaniu były wówczas otwarte), nikt nie zareagował. Nawet sąsiad, do którego chwilę później się udała i który potwierdził, że słyszał jej krzyki.

- To jest bardzo przykra lekcja, natomiast poziom znieczulenia w takiej sytuacji jest bardzo ogromny. Kompletnie nikt nie reaguje, każdy zdecydowanie nie chce w tym uczestniczyć - podsumowała w rozmowie.

Zapraszamy na grupę FB - #Samodbałość. To tu będziemy informować na bieżąco o wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Komentarze (76)