FitnessPo co głupio umierać?

Po co głupio umierać?

W Polsce co roku nowotwór szyjki macicy rozpoznaje się u około czterech tysięcy kobiet. Umiera połowa zakażonych! Nie musi tak być, gdyż tej odmianie nowotworu można skutecznie zapobiegać!

Po co głupio umierać?

13.07.2006 | aktual.: 27.05.2010 23:03

Polki od lat przegrywają z rakiem, z którym w cywilizowanym świecie już sobie poradzono. Mamy najgorsze wyniki w europejskich statystykach. Czy sytuację zmieni szczepionka, która wkrótce wejdzie na nasz rynek?

W przypadku większości nowotworów nie znamy dokładnie ich przyczyny. Rak może się rozwinąć wskutek nieszczęśliwej kombinacji skłonności genetycznych, przebytych chorób i trybu życia. Skuteczne zapobieganie jest więc naprawdę trudne. Z rakiem szyjki macicy jest inaczej. Dowiedziono, że zazwyczaj dochodzi do niego, gdy organizm zaatakuje HPV - wirus brodawczaka ludzkiego. Trzeba przyznać, że sprytnie wybrał sposób przenoszenia się między ludźmi - stosunki seksualne. To naprawdę skuteczna metoda. Jak myślicie, ile osób jest lub było choć raz w życiu zakażonych HPV? Przygotujcie się na szok: co drugi aktywny seksualnie człowiek! Jak łatwo się domyślić, ryzyko zakażenia jest największe wśród ludzi młodych, w wieku 18-28 lat.

Mimo takiego rozpowszechnienia wirusa wywoływany przez niego nowotwór od kilkudziesięciu lat jest w odwrocie. - Na początku XX wieku umieralność na raka szyjki macicy była największa wśród wszystkich nowotworów - powiedział "Przekrojowi" profesor Witold Zatoński z warszawskiego Centrum Onkologii. Jednak odkąd pojawiły się badania cytologiczne, raka można łatwo wykryć i skutecznie wyleczyć. Ten nowotwór rozwija się około 10 lat, jest więc sporo czasu, by go dopaść. - To także jeden z nielicznych nowotworów, który jest niemal w stu procentach wyleczalny, o ile tylko nie stwierdzi się go w bardzo zaawansowanym stadium - podkreśla profesor Zatoński. Wystarczy więc w miarę regularnie robić sobie cytologię - proste i bezbolesne badanie wykonywane przez ginekologa, do którego podstawą jest pobranie wymazu z szyjki macicy. Już jedna cytologia w ciągu życia zmniejsza ryzyko raka o 40 procent! Wydawałoby się, że mamy powód do radości - oto udało się opanować choć jeden z nowotworów. Tymczasem polscy lekarze są mocno
sfrustrowani, przytaczając powyższe dane. Czemu? Bo zapadalność na raka szyjki macicy i śmiertelność w naszym kraju prawie nie zmieniły się od 30 lat. Polki umierają na tego raka najczęściej z wszystkich mieszkanek Europy. O najgorsze wyniki w europejskich statystykach konkurujemy z Rumunią. - To hańba nie tylko dla polskiej onkologii, to hańba dla Polski w ogóle - zżyma się Witold Zatoński.

Nowotwór biednych i niewykształconych

Statystyki dotyczące zachorowań na raka szyjki są wstrząsające. W Polsce co roku nowotwór rozpoznaje się u około czterech tysięcy kobiet. Umiera połowa zakażonych! Płacą straszną cenę wcale nie za rozbuchane życie seksualne czy brak specjalistycznego sprzętu w przychodniach. Co trzecia Polka nigdy w życiu nie robiła cytologii (w Finlandii mającej najniższe na świecie wskaźniki umieralności na raka szyjki każda kobieta ma średnio siedem takich badań)!

- To nie jest kwestia pieniędzy, bo w większości przypadków badanie można wykonać bezpłatnie - zwraca uwagę profesor Marek Sikorski z Polskiego Towarzystwa Profilaktyki Zakażeń HPV. - Polki nie robią badań, bo nic o nich nie wiedzą, wstydzą się iść do ginekologa lub nie chcą wiedzieć o chorobie. Stajemy się światowym reliktem. Kobiety w naszym kraju umierają na raka, którego można uniknąć dzięki wiedzy i zwyczajnej trosce o własne zdrowie. Wśród młodych kobiet (20-44 lata) nowotwory szyjki macicy są rozpoznawane 12 razy częściej u pań po podstawówce niż u kobiet z wyższym wykształceniem. Wbrew pozorom problem nie dotyczy wcale wsi i małych miasteczek. Przekonali się o tym naukowcy z Centrum Onkologii w Warszawie, którzy właśnie zakończyli udział w dużym projekcie Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem i Światowej Organizacji Zdrowia. Wśród mieszkanek Warszawy badano częstość zakażeń HPV i ich związek z rakiem szyjki macicy.

- Badania cytologiczne zostały zrobione w naszym Centrum, a próbki, w których badana będzie obecność wirusa, poleciały dziś do laboratorium we Francji - powiedziała nam z ulgą Alicja Bardin-Mikołajczak z Zakładu Epidemiologii i Prewencji Nowotworów. Z ulgą, bo realizacja projektu wcale nie była prosta. - Wiedziałam, że w Polsce na badania przesiewowe zgłasza się średnio 20-30 procent zapraszanych, ale spodziewałam się, że w Warszawie będzie lepiej - mówi "Przekrojowi" koordynatorka badań prowadzonych w Centrum Onkologii. - Tym bardziej że akurat wstrzeliliśmy się w czas kampanii informującej o zagrożeniu rakiem szyjki macicy. Tymczasem z 1250 kobiet wylosowanych do badania zgłosiły się 474. Zaprosiliśmy więc dodatkowe młode kandydatki w wieku 18-29 lat. Tu dopiero rezultat był załamujący - odwiedziło nas zaledwie 14 procent kobiet, do których wysłaliśmy listy. Potem był jeszcze jeden nabór i kolejny... Dopiero w czwartym podejściu udało się przebadać wymagane w projekcie tysiąc osób! Większość kobiet
zignorowała zaproszenie. Niektóre panie dzwoniły, uprzedzając, że nie przyjdą, bo na przykład regularnie chodzą do ginekologa i robią badania. Ale zdarzały się także telefony od matek, które nie zgadzały się na wizytę córki w Centrum Onkologii. - Ona jest za młoda, na pewno jeszcze nie współżyje - mówiły. I nie przekazywały jej listu, który wyjęły ze skrzynki. Odmawiały im w ten sposób prawa do decyzji - mówi z goryczą Alicja Bardin-Mikołajczak. - A przecież oferowaliśmy badanie przeprowadzone profesjonalnie, dyskretnie i z poszanowaniem godności pacjenta. Wykonane przez doskonale wyszkolony personel i na dodatek za darmo (testy na obecność HPV są normalnie płatne). Tylko podczas tego wyrywkowego badania u 50 kobiet wykryliśmy stany przedrakowe, te zarażone wirusem też dowiedzą się, że powinny częściej odwiedzać ginekologa. Ta jedna wizyta mogła im uratować życie! - alarmuje badaczka z Centrum Onkologii.

Szczepionką w raka?

Rak szyjki macicy może być pierwszym nowotworem, z którym będziemy walczyli za pomocą skutecznej szczepionki. Jest już dostępna w Meksyku i USA. Trwa jej rejestracja między innymi w Australii, Brazylii, Tajwanie i w krajach Unii Europejskiej (w tym w Polsce). Na nasz rynek powinna trafić na początku przyszłego roku.

Szczepionka o nazwie gardasil lub silgard nie będzie zwalczać samego nowotworu. Jej zadaniem jest "nauczenie" naszego układu odpornościowego jak najszybszej reakcji przeciwko najgroźniejszym typom HPV. Gdy wirus brodawczaka pojawi się w organizmie, ma zostać jak najszybciej zniszczony - zanim zacznie majstrować w oprogramowaniu ludzkich komórek. Doświadczenia z gardasilem wykazały, że jest on niezwykle skuteczny - chronił niemal sto procent uczestników badań.

Chcą szczepić dzieci

30 czerwca panel ekspertów zalecił amerykańskim władzom włączenie szczepienia do obowiązkowej profilaktyki. Szczepionka powinna uprzedzić ewentualną infekcję HPV, miałaby być podawana dziewczynkom w wieku 11-12 lat, żeby zabezpieczyć je, zanim zaczną współżycie. Niektóre firmy ubezpieczeniowe w Stanach deklarują już, że będą refundowały szczepienie swoim klientkom.

Kiedy szczepionka trafi do kalendarza obowiązkowych szczepień w Polsce? Wydaje się, że nieprędko, podobnie jak w wielu innych krajach. Najważniejszą przeszkodą jest cena - na razie szczepionka jest naprawdę droga. W tej chwili zaszczepienie jednej osoby (trzy dawki) kosztuje w USA około 360 dolarów, czyli ponad 1100 złotych! To jedna z najdroższych szczepionek na świecie, droga nawet dla Amerykanów. Na dodatek nie wiadomo, czy jeden cykl szczepienia wystarczy na całe życie. Wyniki prób są bardzo obiecujące - wiadomo, że po czterech latach od zastrzyków pacjentki nadal wykazują silną odporność na wirusy brodawczaka. Być może odporność potrwa dłużej - tego twórcy szczepionki nie wiedzą, bo... tyle na razie trwały testy. Nie można więc wykluczyć konieczności podania kolejnych dawek podtrzymujących efekt pierwszego szczepienia. Cena to nie wszystko - kolejnym kłopotem może być skład szczepionki. Opracowano go na podstawie najgroźniejszych typów wirusa HPV stwierdzonych u blisko 20 tysięcy kobiet z 13 krajów (w
tym u 400 Polek). Czy szczepionka będzie równie dobrze zabezpieczała kobiety w pozostałych krajach świata? Wciąż brakuje informacji o rozpowszechnieniu i typach brodawczaka w Afryce, Azji i Europie Wschodniej, w tym dokładniejszych badań z Polski (sytuację ma poprawić zakończony właśnie projekt, w którym uczestniczyli naukowcy i lekarze z Centrum Onkologii w Warszawie).

Specjaliści mają również zastrzeżenia co do wieku szczepionych proponowanego przez producenta. Firma Merck zaleca szczepienie kobietom w wieku 9-26 lat. Tymczasem znaczna część pełnoletnich kobiet "pierwszy raz" ma już za sobą. I jeśli któraś z nich już została zakażona wirusem, szczepienie niewiele jej pomoże (chyba że wcześniej miała kontakt z łagodnym typem HPV). Jeśli więc szczepić, to tylko dzieci. Dopóki szczepionka nie będzie obowiązkowa i dużo tańsza, w największym stopniu skorzystają z niej córki zamożnych rodziców troszczących się o zdrowie swojej rodziny.

Za dużo seksu

Wiedza o wirusie i wczesne szczepienia nie zlikwidują jednak jeszcze jednego problemu. Szczepionka ma wielu przeciwników, którzy zarzucają jej, że będzie promowała rozwiązłość i skłaniała do nieodpowiedzialnego seksu (pisaliśmy już o tym w zeszłym roku, gdy szczepionka przechodziła ostatnią fazę badań). Według oponentów zaszczepione kobiety krzykną: "Hulaj dusza, piekła nie ma!", i ochoczo rzucą się w wir cielesnych uciech (z podobnymi zarzutami spotykali się też naukowcy szukający szczepionki na HIV). Jako kontrmetodę zapobiegania nowotworowi protestujący proponują abstynencję seksualną i wierność jednemu partnerowi.

Pozostaje jeszcze pytanie, czy przeciwko HPV warto szczepić mężczyzn? Nie grozi im oczywiście nowotwór macicy, ale szczepienie mogłoby zmniejszyć liczbę nosicieli wirusa i ograniczyć ryzyko nowych zakażeń. Badania trwają, ich rezultaty poznamy prawdopodobnie za dwa lata. - Szczepionka nie jest żadnym magicznym środkiem, ale może być ważnym elementem systemu walki z nowotworem - mówi profesor Witold Zatoński. - Szczepienie mogłoby ograniczyć liczbę zachorowań, a badania cytologiczne zmniejszyć śmiertelność chorych i tych zagrożonych nowotworem. Na tę drugą metodę stawiają autorzy ogólnopolskiego programu "Wybierz życie". Przygotowały go wspólnie Polskie Towarzystwo Ginekologiczne, Ministerstwo Zdrowia i NFZ. - W ciągu 8 lat trwania programu chcemy o połowę zmniejszyć liczbę zachorowań i zgonów z powodu raka szyjki macicy - powiedział "Przekrojowi" koordynator akcji profesor Marek Spaczyński. - Na początek rozesłanych zostanie milion imiennych zaproszeń na bezpłatną cytologię. Ale mam zapewnienie z NFZ, że nie
ma limitu liczby badań. Przyjść może każda dbająca o swoje zdrowie kobieta. Lista gabinetów oferujących darmowe badania pojawi się lada dzień na stronie:

Piotr Kossobudzki
Margit Kossobudzka

Źródło artykułu:WP Kobieta
Komentarze (0)