Blisko ludzi"Po lekcji często płakałam". Kamila była gnębiona przez nauczycielkę z powodu wyglądu

"Po lekcji często płakałam". Kamila była gnębiona przez nauczycielkę z powodu wyglądu

- Kiedyś kazała mi podejść do umywalki w kącie klasy i włożyć głowę pod kran - mówi Kamila, która wypisała się ze szkoły. Nastolatka nie wytrzymała notorycznego krytykowania jej fryzury i wyśmiewania przy całej klasie. Mało kto zdaje sobie sprawę, że zachowanie nauczycielki było niezgodne z prawem.

"Po lekcji często płakałam". Kamila była gnębiona przez nauczycielkę z powodu wyglądu
Źródło zdjęć: © East News
Klaudia Stabach

10.02.2020 | aktual.: 10.02.2020 19:51

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Uczniowie I Liceum Ogólnokształcącego w Rzeszowie protestują przeciwko nowym przepisom ustanowionym przez dyrekcję szkoły. Zgodnie z nimi od 10 lutego zabronione jest m.in. zakładanie bluzek na ramiączkach, również narzuconych np. na golf, sukienek krótszych niż do połowy uda, a w przypadku chłopców - koszul w hawajskim stylu i jakiejkolwiek biżuterii. Ponadto dyrekcja wymaga od uczniów dobierania odpowiedniej bielizny (nie sprecyzowano, co konkretnie kryje się pod tym stwierdzeniem) oraz unikania zbyt jaskrawych kolorów tkanin.

Dodatkowo młodzież nie może przedłużać paznokci i farbować włosów. Co do makijażu, dopuszczalne jest podkreślanie naturalnej urody. Dyrekcja szkoły skwitowała nowe zasady jednym zdaniem: "Zakaz przebierania się zamiast ubierania się".

O ile niektóre wytyczne co do doboru stroju są uzasadnione, a przede wszystkim w pełni dopuszczalne, o tyle ingerowanie w makijaż czy kolor włosów ucznia jest niezgodne z prawem. Artykuł 99. Prawa Oświatowego wyraźnie mówi, że szkoła może określać ramy co do ubioru, a nie co do wyglądu. "Obowiązki ucznia określa się w statucie szkoły z uwzględnieniem obowiązków w zakresie przestrzegania zasad ubierania się uczniów na terenie szkoły lub noszenia na terenie szkoły jednolitego stroju" – czytamy.

W związku z tym nie można zakazywać noszenia makijażu, malowania paznokci, noszenia tatuaży, emblematów i napisów sugerujących przynależność do subkultur. To samo dotyczy zakładania biżuterii oraz ograniczania noszenia kolczyków wyłącznie do uszu i to tylko u dziewcząt (dyskryminacja ze względu na płeć).

Oburzeni uczniowie i absolwenci rzeszowskiego liceum natychmiast nagłośnili sprawę w internecie. Równie szybka była reakcja ze strony aktywistów społecznych i organizacji wspierających uczniów w walce o ich prawa. – Żadna szkoła, czy to podstawowa, technikum czy liceum, nie ma prawa ingerować w wygląd uczniów – tłumaczy Mikołaj Wolanin z Fundacji na Rzecz Praw Ucznia w rozmowie z WP Kobieta. - W związku z tym wysłaliśmy wniosek do Podkarpackiej Kurator Oświaty o przeprowadzenie w rzeszowskim liceum pilnej kontroli oraz wydanie wiążących zaleceń dla dyrekcji – dodaje Wolanin.

Jak się okazuje, ingerowanie w wygląd uczniów to powszechna praktyka w wielu szkołach. - U mnie w gimnazjum, gdy dyrektorka zobaczyła, że ktoś ma pomalowanie powieki, nawet tylko wytuszowane rzęsy, to zabierała do łazienki i kazała szorować szarym papierem toaletowym – opowiada Agnieszka.

Z kolei w szkole Gosi jedna z nauczycielek trzymała w szufladzie pod biurkiem mleczko do demakijażu i waciki. - Zmuszała do zmywania, gdy tylko zobaczyła odrobinę makijażu – wspomina.

W liceum, do którego chodziła Anka, wychowawczyni jej klasy przyglądała się paznokciom wszystkich dziewcząt i reagowała niezależnie, czy był na nich czerwony, czy bezbarwny lakier. - Na przeciwko szkoły był kiosk i gdy tylko zauważyła pomalowane paznokcie, to natychmiast wyganiała nas po zmywacz i waciki – wspomina.

Wysyłanie ucznia w trakcie lekcji do sklepu po zmywacz również jest naruszeniem prawa. Tak samo jak odesłanie z zajęć do domu z powodu nieodpowiedniego wyglądu. – To łamie konstytucyjne prawo ucznia do nauki oraz uniemożliwia realizowanie obowiązku nauki – wyjaśnia nam Mikołaj Wolanin. - W takiej sytuacji sugeruję najpierw zgłosić sprawę dyrekcji szkoły, a jeśli to nic nie zmieni, to można rozpocząć wszczęcie postępowania dyscyplinarnego wobec nauczyciela – tłumaczy.

"Już nie daję rady"

W przypadku Kamili Sułkowskiej z Płocka złośliwe uwagi nauczycielki poważnie odbiły się na jej funkcjonowaniu w dorosłym życiu. Dziewczyna nieustannie czuła się szykanowana przez nauczycielkę fizyki, której nie podobała się fryzura gimnazjalistki. – Miałam kręcone włosy, które nie chciały się układać, dlatego tapirowałam je i zaczesywałam do góry. To nie była ani wyzywająca, ani jakaś nietypowa fryzura – wyjaśnia.

Jednak nauczycielka wychodziła z założenia, że tego typu uczesanie nie przystoi uczennicy i nie szczędziła jej przykrych komentarzy. – Zwracała mi uwagę na każdej lekcji, obrażała mnie i wyśmiewała – opowiada. Ponadto Kamila miała być niesprawiedliwie oceniana. - Nie dosyć, że zdecydowanie częściej wzywała mnie do odpowiedzi, to jeszcze przepytywała w taki sposób, żeby postawić jak najniższą ocenę – twierdzi.

Nastolatka nie radziła sobie psychicznie z atakami nauczycielki. – Przed każdą lekcją ze stresu bolał mnie brzuch, a po lekcji często płakałam – wspomina. – Całe szczęście, że moja mama mnie rozumiała i czasem usprawiedliwiała moje nieobecności na fizyce – dodaje.

Czara goryczy przelała się po kilku miesiącach. – Pewnego dnia kazała mi podejść do umywalki w kącie klasy i włożyć głowę pod kran. Nie zrobiłam tego, ale byłam przerażona. Wieczorem powiedziałam mamie, że już nie daję rady i nie wytrzymam dłużej ani jednego dnia w tej szkole – przyznaje.

Gdy Kamila rozpoczęła procedurę wypisania się ze szkoły, nauczycielka fizyki przeraziła się ewentualnymi konsekwencjami i zaczęła tłumaczyć swoje zachowanie przed matką nastolatki. – Prosiła, żebym została. Tłumaczyła, że ma mnóstwo problemów w rodzinie i przez to zdarzało jej się odreagowywać na uczniach – wspomina. – W ogóle nie brała pod uwagę tego, jak bardzo zniszczyła mi psychikę. Nie dosyć, że miałam problemy emocjonalne z powodu mojego ojca, to jeszcze ona zrujnowała moje poczucie własnej wartości – dodaje.

Kamila długo nie mogła dojść do siebie. – Przez lata reagowałam bardzo emocjonalnie na każdą uwagę, każde krzywe spojrzenie, jakąkolwiek uwagę odnośnie mojego wyglądu – przyznaje. – Do dzisiaj mam kompleks na punkcie swoich włosów i stresuję się, gdy tylko ktoś się im dłużej przygląda – dopowiada.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Komentarze (480)