Coraz mniej nastolatek w nastolatkach. Rodzice wzruszają ramionami i narzekają na "takie czasy"
– Praktycznie z dnia na dzień dziewczyny zamieniają plecaki na torebki, kupują buty na obcasach i zaczynają robić mocny makijaż – wylicza psycholog Justyna Filipiuk. Jednocześnie podkreśla, że to nie jest ich wina. To dorośli pogubili się i nie wiedzą, gdzie są granice pomiędzy ich światem a światem nastolatek.
28.01.2020 | aktual.: 29.01.2020 13:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Blanka Lipińska, znana przede wszystkim jako autorka powieści erotycznych, dosadnie skomentowała wizerunek Roksany Węgiel. Jej zdaniem nastoletnia piosenkarka wybiera ubrania niewłaściwe do swojego wieku. "Ona ubiera się w lateks, a lateks ma nieodpowiednie konotacje. Różowy, ale to wciąż lateks" – oceniła w rozmowie z serwisem Wideoportal.TV
"Czy to jeszcze dziecko?"
Ponadto autorka książki "365 dni" głośno zastanawiała się nad podejściem do życia czy hierarchią wartości młodych ludzi. "Teraz dzieci rodzą dzieci. Teraz wiek inicjacji seksualnej obniżył się do 13. czy 14. roku życia. Ja się nie całowałam nawet wtedy! Trudno, zmierzamy w taką stronę. Trudno, taki mamy świat, taki mamy klimat, tylko pytanie, co to dziecko ma w głowie. Na ile to jest jeszcze dziecko? A może oni się szybciej rozwijają niż my w ich wieku?" – dywagowała.
Z raportu Centrum Profilaktyki Społecznej z 2016 roku wynika, że wiek inicjacji seksualnej rzeczywiście się obniża. Najniższy deklarowany przez badanych wiek inicjacji to 13,6, o 2 miesiące mniej niż w 2014 roku. Przez to obniża się również średni wiek inicjacji – badania prof. Zbigniewa Izdebskiego i Polpharmy pokazują, że wynosi on 18,1 u mężczyzn i 18,7 u kobiet, gdzie w 1997 roku wynosił 18,4 u mężczyzn i 19,3 u kobiet.
Potwierdza to badanie "Seksualność polskiej młodzieży" przeprowadzone przez SWPS. Wynika z niego, że średni wiek inicjacji seksualnej, bez rozróżnienia na płeć, to 18 lat.
Komentarz Lipińskiej wywołał niemałe poruszenie wśród internautów. Wiele osób przyznało jej rację i dorzuciło swoje trzy grosze. "13-tka czy 30-tka? Bez wylegitymowania dowodem nie odróżnisz", "Dziewczynki z podstawówki emanują seksem bardziej niż ich matki".
Dr hab. Piotr Siuda, socjolog, ekspert od komunikacji społecznej z Instytutu Mediów Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego z Bydgoszczy, również zauważa zmiany w schemacie przechodzenia przez okres dojrzewania. Jednocześnie wskazuje, gdzie może leżeć wina. – Nastolatki zawsze chciały upodabniać się do starszych kobiet, tylko było to kulturowo inaczej uwarunkowane. Kiedyś dziewczyny czerpały wzorce z sióstr czy matek. Dzisiaj autorytetem pod względem wyglądu są dla nich gwiazdy mediów społecznościowych – tłumaczy w rozmowie z WP Kobieta.
Zdaniem socjologa kultura medialna, która obecnie stała się nieodłącznym czynnikiem kształtującym młodego człowieka, jest coraz bardziej nasycona erotyzującymi treściami. – Pani Lipińska sama wypuszcza na rynek takie treści. Nie chcę mówić, że jej krytyka wobec nastolatek jest hipokryzją, ale z pewnością swoją twórczością cementuje wizerunek atrakcyjnej kobiety, jako tej, która emanuje seksualnością – uważa dr hab. Piotr Siuda.
Pogubieni rodzice
Abstrahując od tego, czy Blanka Lipińska jest adekwatną osobą do alarmowania społeczeństwa na temat obrazu współczesnych nastolatek, trzeba przyznać, że jej komentarz poruszył istotny problem społeczny.
W nastolatkach jest coraz mniej nastolatek. Najpierw są dziećmi, a później od razu kobietami. A właściwie kobietkami. – Zauważyłam, że przeskok następuje w 14. roku życia. Praktycznie z dnia na dzień dziewczyny zamieniają plecaki na torebki, kupują buty na obcasach i zaczynają robić mocny makijaż – wylicza psycholożka rozwojowa Justyna Filipiuk a w rozmowie z WP Kobieta.
Skrócenie okresu dojrzewania dotyczy przede wszystkim wyglądu nastolatek. – To, że dziewczyna wygląda jak kobieta, nie oznacza, że nią jest. Wręcz przeciwnie. Dorastanie jest trudnym okresem i nie da się przeskoczyć go za pomocą kobiecych atrybutów – podkreśla ekspertka.
Justyna Filipiuk przypisuje winę dorosłym, którzy w całej tej sytuacji są bardziej pogubieni niż nastolatki. – Skracanie etapu między dzieciństwem a dorosłością jest skutkiem braku zainteresowania z ich strony lub nieumiejętnością wytyczania właściwych granic. To, że dzisiaj media mają ogromny wpływ na nasze dzieci, nie oznacza, że my mamy być biernymi obserwatorami i jedynie narzekać na "takie czasy" – tłumaczy psycholożka.
– Zastanówmy się, czy pozwalanie 14-latce na udział w całonocnych imprezach czy akceptowanie wyzywającego makijażu jest właściwym podejściem – rozważa.
Rodzice powinni brać odpowiedzialność za okres dojrzewania swoich dzieci. Nie chodzi o to, żeby jedynie narzucać szereg zakazów i nakazów, tylko dawać nastolatkom poczucie realnej obecności rodzica w ich życiu. – Często sugeruję matkom, aby raz w tygodniu umawiały się z córką na "randkę". Spędziły z nią wolny czas tylko po to, żeby wspólnie odpocząć czy zrelaksować się. Bez poruszania ważnych tematów czy umoralniania. Może to być np. wyjście na spacer do lasu czy na ciasto do kawiarni – proponuje Justyna Filipiuk. – Takie spotkania zacieśniają relacje i pomagają rodzicowi w budowaniu autorytetu – dodaje.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl