Pobierają nasienie od zmarłego męża, bo chcą mieć z nim dziecko
To, co jeszcze kilka dekad temu było treścią powieści science-fiction, staje się obecnie rzeczywistością. Zapłodnienie in vitro nikogo już nie dziwi, choć nie ustają dyskusje na temat kwestii etycznych związanych z tym zabiegiem.
To, co jeszcze kilka dekad temu było treścią powieści science-fiction, staje się obecnie rzeczywistością. Zapłodnienie in vitro nikogo już nie dziwi, choć nie ustają dyskusje na temat kwestii etycznych związanych z tym zabiegiem. Jednak niektóre sposoby „naprawiania natury” budzą coraz większe kontrowersje. Obecnie na Zachodzie niektóre kobiety pobierają spermę od swoich bliskich śmierci lub zmarłych mężów. Marzą o tym, by w przyszłości mieć z nimi dzieci.
W 2009 roku świat obeszła wiadomość o precedensowym wyroku sądu w Teksasie. Wymiar sprawiedliwości pozwolił na pobranie nasienia od zmarłego tragicznie 21-latka. Jego matka, Marissa Evans, marzy o tym, żeby w przyszłości na świat przyszły dzieci jej syna. Podobno mężczyzna bardzo marzył o rodzinie i nawet powymyślał imiona dla swoich przyszłych potomków. – Chcę, żeby żył. Chcę zachować jego część – mówiła Evans po pozytywnym rozpatrzeniu sprawy przez sędziego.
Brzmi jak żart? Okazuje się, że podobne przypadki mają miejsce coraz częściej.
Zabawmy się w Boga
Metoda in vitro, choć dla wielu par jest ostatnią szansą na posiadanie biologicznego potomstwa, może prowadzić do nadużyć. W większości państw kwestie związane z tego rodzaju zapłodnieniem nie są dostatecznie uregulowane prawnie. Co z tego wynika?
Wystarczy wspomnieć chociażby Brytyjkę Susan Tollefsen, która zaszła w ciążę w wieku 57 lat. Wiele osób krytykowało jej decyzję twierdząc, że jest za stara, żeby zostać matką. Kobieta nie przejmowała się tym. Dopiero teraz, kiedy ma 61 lat i wychowuje 3-letnią Freyę, zdała sobie sprawę z wad tak późnego macierzyństwa. Boi się, że szybko osieroci córkę.
Inną kontrowersyjną kwestią jest coraz bardziej rozszerzająca się oferta banków spermy na Zachodzie. Do niedawna kobieta chcąca skorzystać z takiej usługi mogła uzyskać informacje jedynie o cechach fizycznych dawcy. Twórcy London Sperm Bank poszli jednak o krok dalej. Teraz przyszła mama posiada dostęp również do danych dotyczących osobowości, zainteresowań, a nawet poczucia stylu mężczyzny oddającego nasienie. Możemy więc zwiększyć prawdopodobieństwo, że nasz potomek będzie na przykład znającym się na modzie ekstrawertykiem.
Wątpliwości etyczne wzbudza również praktyka zapłodnienia za pomocą spermy zmarłych osób. W Polsce rzadko jeszcze się o tym mówi, jednak w anglojęzycznej wersji Wikipedii możemy znaleźć na ten temat cały artykuł. Definiuje się tam taki zabieg jako posthumous sperm retrieval (PSR), czyli pośmiertne odzyskiwanie spermy. Czytamy, iż procedura polega na ekstrakcji plemników z ciała mężczyzny, u którego stwierdzono śmierć mózgu.
Coraz częstsze zjawisko
Trwa dyskusja na temat etycznych kwestii związanych z pośmiertnym odzyskiwaniem spermy. Tymczasem PSR robi się coraz bardziej popularne w Stanach Zjednoczonych wśród wdów poległych żołnierzy.
W 2008 roku Kynesha Dhanoolal uzyskała zgodę sądu w Columbus w stanie Georgia na pośmiertne pobranie plemników od swojego męża, który został zabity w zamachu bombowym w drodze do Bagdadu, stolicy Iraku. Podobno przed wyjazdem na wojnę Dayne planował założenie rodziny. Sperma żołnierza została zamrożona. Matka poległego sierżanta deklaruje, że w pełni wspiera synową i zaangażuje się w wychowanie potomstwa.
Lekarze twierdzą jednak, że są małe szanse na zapłodnienie za pomocą spermy pobranej parę dni po śmierci. Dr. John Park, ekspert w dziedzinie płodności, w wywiadzie dla The Daily Mail mówi: - Po upływie 36 godzin od śmierci istnieje prawdopodobieństwo pobrania żywych plemników, jednak zajście w ciążę przy użyciu takiego ejakulatu jest mało prawdopodobne.
Dziennikarze The Daily Mail przeprowadzili ankietę wśród pracowników szpitali w Wielkiej Brytanii. Pytano, czy lekarze spotkali się z prośbą o pobranie spermy od osoby zmarłej. W kilkunastu rzeczywiście proszono o zabieg PSR. Jednak personel medyczny nie zawsze przyzwalał na wykonanie procedury. W większości szpitali wymaga się bowiem zgody dawcy na oddanie spermy.
Nowy trend?
Jak Polacy reagują na zjawisko in vitro? Wyniki badania CBOS pokazują, że aż 60 procent społeczeństwa uznaje sztuczne zapłodnienie jako dobre rozwiązanie dla pary, która nie może mieć dzieci. Tylko 26 procent jest zdecydowanie przeciw.
Wyniki są o tyle ciekawe, że w Polsce ponad 90 procent mieszkańców deklaruje katolicyzm, tymczasem Watykan zdecydowanie potępia in vitro. Mimo to z ostatniego sondażu OBOP wykonanego dla „Polityki” wynika, że aż 53 procent wierzących i praktykujących oraz 55 procent zwolenników centroprawicy popiera sztuczne zapłodnienie.
Obecnie większość z nas nie ma problemu z zaakceptowaniem zabiegów, które jeszcze kilkadziesiąt lat temu były uznawane za domenę science-fiction. Pytanie, gdzie leży granica pomiędzy pomocą osobom bezpłodnym a bezpodstawną ingerencją w naturę.
(sr/kg)