Podkochiwało się w nim wiele Polek. Jego życie zostało brutalnie przerwane
Na początku XXI wieku Waldemar Goszcz zdobył sporą popularność, podbijając serca wielu Polek. Jego życie i rozwijającą się karierę przerwał tragiczny wypadek.
W 2000 roku na antenie telewizji Polsat rozpoczęła się emisja serialu "Adam i Ewa". Główne role zagrali w nim Katarzyna Chrzanowska, wcielająca się w Ewę Werner, oraz Waldemar Goszcz, czyli tytułowy Adam Rozdrażewski. Miłosna historia przypadła do gustu widzom, a aktorzy występujący w produkcji zdobyli sporą popularność.
Oprócz występów w serialu Waldemar Goszcz był także wokalistą i modelem, przez co cieszył się szczególną sympatią wśród podkochujących się w nim fanek. Niestety, jego karierę przerwał tragiczny wypadek.
Waldemar Goszcz - kariera
Urodzonego w Wolborzu Waldemara Goszcza odkrył - dosłownie - na ulicy szef renomowanej agencji modeli. Już w wielu 19 lat wygrał konkurs "Twarz Roku", brał udział w sesjach zdjęciowych i chodził po wybiegach sławnych projektantów. Po maturze dostał się na AWF w Poznaniu, jednak w związku z rozwijającą się karierą modela, przerwał studia.
Pasjonował się muzyką i już w 1997 zaczął występować w założonym wraz z Markiem Sośnickim boysbandzie Hi Street. Zespół rozpadł się w 2001 roku, a Goszcz nagrał solowy album. W tym czasie występował także w teledyskach, a oprócz udziału w serialu "Adam i Ewa", pojawił się także gościnnie w innej produkcji - "Szpital na perypetiach".
Życie prywatne
W 1997 roku Waldemar Goszcz poślubił Monikę, z którą miał córeczkę Wiktorię. Aktor wielokrotnie podkreślał w rozmowach, jak bardzo był zachwycony córką. Niestety związek z jej mamą nie przetrwał. - Połączyła nas wzajemna fascynacja od pierwszego wejrzenia. Rozdzieliła niezgodność charakterów i zupełnie różne zainteresowania. Inność łączy na początku, a później przeszkadza - powiedział w jednym z wywiadów.
Rozwijającą się karierę Waldemara Goszcza przerwał tragiczny wypadek, do którego doszło 24 stycznia 2004 roku w okolicach Ostródy. Podczas wyprzedzania prowadzony przez niego samochód zderzył się czołowo autem z jadącym z naprzeciwka. Zginął na miejscu.
Wraz z nim jechali także Radosław Pazura i Filip Siejka, którzy - podobnie jak kierowca drugiego samochodu - trafili do szpitala. "Po wypadku groziło mi kalectwo. Lekarze nie wykluczali, że do końca życia będę na wózku inwalidzkim. Gdyby nie to, że tuż po przywiezieniu mnie do szpitala zapadła decyzja o szybkiej operacji, to dziś pewnie nie chodziłbym o własnych siłach" - powiedział Radosław Pazura, wspominając w rozmowie z Plejadą tragiczny wypadek.
"Ja w ogóle nie byłem tego świadomy. Później skonsultowałem to z lekarzami i zrozumiałem, że rzeczywiście ułamki sekund decydowały o moim życiu. To mną wstrząsnęło" - dodał.
Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was! Chętnie poznamy wasze historie, podzielcie się nimi z nami i wyślijcie na adres: wszechmocna_to_ja@grupawp.pl
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl