Pokolenie Y nowym pokoleniem kur domowych?
Amerykańscy naukowcy z Uniwersytetu Missouri opublikowali wyniki badań, z których wynika, że Millenialsi marzą o powrocie klasycznych ról w środowisku domowym. Czy to oznacza nowe pokolenie kur domowych i mężczyzn, którzy w związkach "noszą spodnie"?
06.04.2017 | aktual.: 06.04.2017 15:16
Millenialsi, inaczej nazywani pokoleniem Y, są uznawani za najbardziej zapatrzone w siebie pokolenie ubiegłego tysiąclecia. Są to osoby między 18. a 30. rokiem życia, które dopiero wkraczają na rynek pracy i wciąż próbują znaleźć swoje miejsce w otaczającym ich społeczeństwie. Ich cecha charakterystyczna? Chcą robić karierę i świetnie zarabiać, jednocześnie zachowując pełną swobodę działania i mnóstwo wolnego czasu. Najnowsze badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych przez Monitoring the Future dowodzą, że Millenialsi chcieliby, by kobiety wróciły do korzeni i znów opiekowały się domem. Jak to pasuje do obrazka tego pokolenia?
W dobie wszechobecnego feminizmu za normę uznaliśmy fakt, że kobiety spełniają się zawodowo tak samo jak mężczyźni. Zacierają się granice między "męskimi" i "żeńskimi" profesjami. Nikogo nie dziwi kobieta-informatyk, czy mężczyzna-przedszkolanka. Jednak w USA problem dyskryminacji płciowej wydaje się być znacznie bardziej rozległy niż w krajach europejskich i rośnie nieustannie od lat 70. ubiegłego wieku. Nie dziwi więc fakt, że amerykańscy uczniowie i studenci zapytani o to, czy chcieliby, żeby ich żony czy partnerki porzuciły karierę zawodową i zajęły się domem, odpowiedzieli, że takie rozwiązanie byłoby dla nich wyjątkowo wygodne.
Jak sprawa ma się w Polsce?
Młode Polki chętniej niż ich mamy stawiają na rozwój osobisty i budowanie ścieżki kariery. Dotyczy to jednak głównie kobiet z pokolenia Y, mieszkających w dużych miastach. Praca jest dla nich kwestią priorytetową. - Nie wyobrażam sobie, żebym miała zrezygnować z pracy dla faceta. Mój rozwój osobisty jest dla mnie absolutnie najważniejszy - mówi Aleksandra, studentka jednej z warszawskich uczelni ekonomicznych. Takie samo zdanie ma Karolina, pracująca w dużej agencji PR-owej. - Byłabym skłonna rozważyć rezygnację z pracy tylko w wyjątkowych przypadkach. Lubię swoją pracę i cenię sobie swoją niezależność - mówi.
Z dziewczynami zgadzają się ich partnerzy. Zdecydowania większość z nich popiera środowisko feministyczne i chce, by ich dziewczyny i żony spełniały się zawodowo. - Uważam że dobrze jest to wypośrodkować. Jeżeli kobieta spełnia się w pracy i dobrze jej z tym, to powinna robić karierę, jeżeli chce zająć się domem i w tym się spełniać, to też dobrze - mówi Paweł, student Uniwersytetu Warszawskiego. Popiera go również Arek, księgowy w jednej z warszawskich firm. - Takie podejście jest krzywdzące, można wszystko ze sobą pogodzić - mówi nasz rozmówca.
Jak przekonuje dr hab. Mariola Bieńko, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, w Polsce problem aktywności zawodowej młodych kobiet, a szczególnie matek, jest rozwiązywany dzięki innemu niż w Stanach modelowi rodziny. - Młode kobiety odraczają wkroczenie w dorosłość, deklarują chęć spełniania się zawodowego. Kiedy już decydują się na założenie rodziny, często obowiązek prowadzenia domu przenoszą na inne osoby, takie jak babcie czy opiekunki. Dzięki temu też, te zostające w domu i rezygnujące z pracy, zdecydowanie nie należą do mainstreamu.