Polki, lewaczki, patriotki
Nie zgadzają się na to, żeby Święto Niepodległości było zawłaszczane przez prawicę i zdominowane przez ich koleżanki z ONR. Swoje dzieci wychowują w duchu patriotyzmu - tak twierdzą. Co on dla nich znaczy?
11.11.2016 | aktual.: 02.12.2016 10:30
11 listopada w Warszawie odbywają się trzy duże marsze. O 14.00 spod ronda Dmowskiego ruszy największy z nich, czyli Marsz Niepodległości organizowany przez ONR i Młodzież Wszechpolską. Jego hasło przewodnie brzmi „Polska bastionem Europy”. Nieco wcześniej, o 12.30 z placu Narutowicza wyruszają uczestnicy marszu „KOD Niepodległości”. Pod hasłem „Za wolność naszą i waszą” odbędzie się marsz antyfaszystowski, wspierany m.in. przez partię Razem i Fundację Feminoteka. Na którym z nich swoje miejsce zajmą kobiety, które 3 października wzięły udział w „czarnym proteście”?
Anna mieszka w Warszawie z mężem Wojtkiem i pięcioletnią córeczką Natalią. Protestowała przeciwko zaostrzeniu prawa aborcyjnego, teraz deklaruje udział w marszu „KOD Niepodległości”.
- Nie wyobrażam sobie brać udziału w wydarzeniu organizowanym przez ONR – mówi. - Ich działania nie mają nic wspólnego z patriotyzmem, nie z takim, jakiego zostałam nauczona. Żyjemy w kraju, w którym obchody Święta Niepodległości kojarzą się z neofaszystowskimi bojówkami, nienawiścią do inności i hasłem „Polska dla Polaków”. Nie chcę, żeby mojej córce tak kojarzyła się miłość do ojczyzny, tak samo jak nie chciałam, żeby państwo w przyszłości decydowało o jej ciele. Myślę, że w takich sytuacjach trzeba reagować, wyjść na ulicę, starać się coś zmienić.
W imieniu Polek, które wezmą udział w marszu organizowanym przez KOD, wypowiedziała się Barbara Nowacka. Na Facebooku napisała: „[…] w marszu KOD Niepodległości […] będę szła z przypomnieniem, że niepodległość to też prawo decydowania o sobie, prawo do godnego i bezpiecznego życia. I że myśląc o historii Polski musimy szczególnie pamiętać o tych, dla których prawa kobiet, różnorodność i otwartość na dialog były fundamentami polskości.” A czym patriotyzm jest dla Anny?
- Był taki czas, kiedy dużo moich znajomych wyjeżdżało do Anglii. Namawiali mnie, żebym do nich dołączyła. Wtedy jeszcze nie miałam dziecka, żyłam po studencku, mogłam wyjechać. Ale zostałam. Czuję, że Polska jest moim miejscem i jestem za nią odpowiedzialna. To może brzmi górnolotnie, ale naprawdę tak czuję. Właśnie po to protestuję – bo mi zależy.
Nieco inny pomysł na świętowanie ma Patrycja, absolwentka grafiki na wrocławskiej ASP, która od kilku lat organizuje obchody 11 listopada… w swoim domu.
- Moi znajomi na początku się z tego śmiali, wręcz próbowali mi wybić to z głowy – przyznaje. - Wśród młodych artystów panuje takie przekonanie, że patriotyzm to domena skinheadów, którzy krzyczą o białej sile. No, a ja właśnie tak nie myślę. Moi rodzice wychowali mnie w przekonaniu, że powinnam być dumna z tego, kim się urodziłam. Na 11 listopada zawsze wywieszaliśmy flagę Polski. Z drugiej strony, mówili mi o szacunku dla inności, chcieli, żebym dużo podróżowała, uczyła się o innych kulturach. Kiedy wyjechałam na studia, pomyślałam, że rocznica odzyskania niepodległości może być dobrą okazją do zrobienia imprezy. Poprosiłam znajomych, żeby ubrali się na biało-czerwono, puściłam Mazowsze, zrobiłam dekoracje… Chwyciło.
Jak mówi Patrycja szybko okazało się, że potrafią na luzie porozmawiać o tym, jak to jest być Polakiem, co chcieliby zmienić w kraju, a z czego są zadowoleni. Powychodziły tematy, których nie poruszali, kiedy spotykali się na uczelni. Czym patriotyzm jest dla Patrycji?
- Ja jestem po prostu dumna z Polski. Miałam szczęście, bo moi rodzice nigdy mnie do niczego nie zmuszali, a jednocześnie pomagali szukać swojej drogi. W pewnym momencie odkryłam polski design, kino lat 60. i literaturę. Zawsze uważałam, że mamy się czym pochwalić. Denerwuje mnie, jak słucham prawicowych polityków, którzy dzielą świat na patriotów i lewaków. Ja mam lewicowe poglądy i uważam się za patriotkę.