Polki nie składają już prześcieradła z gumką jak Rozenek. Bez obciachu pokazują bajzel
Posprzątać mieszkanie czy kupić nowe? – pyta na Facebooku jedna z tysięcy pań domu, którym daleko do wyznawczyń Małgorzaty Rozenek. Nie potrafią składać prania w kostkę i przypalają nawet wodę w czajniku (elektrycznym!).
15.02.2018 | aktual.: 15.02.2018 16:04
Ch...owa Pani Domu, czyli jak nie być dobrą gospodynią
Kilka lat temu Magdalena Kostyszyn stała się bohaterką Polek. Jej fenomen trwa do dziś. Na własnej skórze przekonała się, że dzielenie się domowymi wpadkami może wzbudzić aplauz. Napisała na blogu, że w niedzielę wyjęła pranie, które wstawiła w piątek. Śmierdziało. Włączyła więc pralkę ponownie. Dodała hasztag #ch panidomu. Post wzbudził wielkie poruszenie. Dostała kilkadziesiąt komentarzy od kobiet, którym przytrafiła się podobna historia. W końcu ktoś przyznał otwarcie, że nie zawsze jesteśmy idealne. Od tego się zaczęło. Magdalena założyła fanpejdż "Ch...owa Pani Domu".
Strona błyskawicznie zdobyła popularność w sieci. Blogerka dostawała dziennie kilkadziesiąt wiadomości od fanek. Kobiety przysyłały jej zdjęcia tego, co im nie wyszło. Przypalony obiad, sterta naczyń w zlewie, nietypowe zastosowanie przedmiotów codziennego użytku. Jedna z internautek zamiast żelazka użyła prostownicy do włosów, inna założyła imponującą hodowlę grzybów na mandarynkach. Niech pierwsza rzuci kamieniem pani domu, której choć raz się to nie przytrafiło.
Magdalena zawodowo jest specjalistką od PR, social media i dziennikarstwa internetowego. Prowadzi bloga "Venila Kostis". - Blogerka od lakonicznych opowieści o literaturze pięknej, schadzek po Wrocławiu i pisaniu o zwykłym życiu tak, jak nigdy nikt. Ma zajawkę na punkcie Danii, minimalizmu oraz książek. Czytelnicy mówią o niej: młoda, chuda, zdolna. Oraz: twarz typowego chochlika. Królowa ironii, a także panna dystans – ponoć bardziej dostępna jest od niej sama Kasia Tusk - pisze o sobie.
W 2016 roku wydała książkę. Antyporadnik, w którym opisała jak nie gotować i nie prowadzić gospodarstwa domowego. To biblia dla wszystkich tych kobiet, które nie czują dumy, gdy podłogi lśnią na błysk, a w piekarniku rośnie ciasto. Autorka została Superbohaterką 2016 według czytelniczek "Wysokich Obcasów". Znalazła się na 17. miejscu na liście 50 najbardziej wpływowych Polek magazynu "Wprost". Zaskoczone?
Dziś fanpejdż Ch...owej Pani Domu lubi ponad 700 tysięcy osób. Powstała również grupa "Pozamiatane. Ch...owa Pani Domu po godzinach", zrzeszająca wszystkie nieperfekcyjne panie domu. Należy do niej, bagatela, 34 tysiące osób. Dziś grupa i fanpejdż żyją własnym życiem. Autorka skupiła się na życiu rodzinnym. Odkąd została mamą, rzadko udziela się jako Ch...owa Pani Domu. Przestała się już chwalić w sieci własnymi wpadkami. Pałeczkę przejęły jej czytelniczki. Nie potrafią składać prześcieradła z gumką w idealną kostkę, zapominają o podlewaniu kwiatów, a złamane paznokcie ukrywają pod plasterkiem (która z nas tak nie robi?).
Lenistwo czy inspiracja?
Grupa stała się przystanią nie tylko dla nieperfekcyjnych pań domu. Użytkowniczki dzielą się swoimi wpadkami, czy pomysłami, ale także szukają wsparcia i proszą o rady. Zwierzają się ze swoich problemów rodzinnych czy zdrowotnych. Żadne pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi. Codzienne w grupie pojawia się kilkanaście nowych postów. Użytkowniczki mówią o sobie pieszczotliwie "ch...owinki".
Magdalena Kostyszyn nie chciała promować lenistwa ani życiowej niezaradności. Fanpejdż powstał jako prztyczek w nos dla wszystkich, którzy uważają, że współczesna kobieta powinna być doskonałym pracownikiem, idealną matką, zadbaną kobietą i perfekcyjną panią domu. Takie życie jest możliwe tylko na Instagramie. - Kto powiedział, że to wyłącznie kobieta powinna się zajmować domem, być opiekuńcza i gospodarna? Mamy XXI wiek! - powiedziała blogerka w jednym z wywiadów.
Miało być lekko, zabawnie i z ironią. Dziś grupa stała się wyrocznią dla wielu kobiet. Jedna wrzuci zdjęcie sterty prania, inne jej przyklaskują. Cieszą się, że w innych domach też nie jest sterylnie czysto. Kobiety znalazły sposób na oswajanie lenistwa i bałaganiarstwa?
Ch...owa Pani Domu nie wie co to nuda. Wybuchające garnki z zupą, opiekacz przypalony tak, że lepiej kupić nowy i rozplątywanie firanek-makaronów po wirowaniu to jej codzienność. Zdarza jej się wyjść w dwóch różnych butach, wleje płyn do naczyń zamiast płynu do płukania i umyje włosy szamponem dla psów. Kiedy gotuje rosół, oczywiście o nim zapomni, a mężowi do kanapki włoży niechcący obierki z ogórka.
Przeglądając wpisy, mam wrażenie, że ch...owa znaczy kreatywna. Zbrylił ci się proszek do prania? Dina radzi, by zetrzeć go na tartce. Nie masz łóżeczka turystycznego? Połóż swojego malucha w walizce. Spodziewasz się gości, a nie masz stołu? Żaden problem. Nakryj... deskę do prasowania! Bukiet kwiatów można trzymać w ekspresie do kawy, a pęknięte poidełko dla szynszyla da się zastąpić butelką po wódce. Wszystko w myśl zasady – jeśli coś jest głupie, a działa, to znaczy, że nie jest głupie.
Dlaczego chcemy być ch...owe?
Niepozmywane naczynia, kurz za kanapą i pognieciony kołnierzyk to nie koniec świata. Czasem warto odpuścić. Fanpejdż, książka i grupy powstały z potrzeby za normalnością. Internetowy żart stał się dla wielu kobiet sposobem na życie. Jeśli tak wiele kobiet, zamiast odkładać ciuchy na szafy, zrzuca je na krzesło w sypialni i nie potrafi ugotować zupy, to ja też nie muszę. Gorzej, jeśli ten dystans zmienia się w bycie brudasem, a mieszkanie zaczyna przypominać melinę.
Na co dzień jesteśmy otoczeni wizerunkiem perfekcyjnych ludzi i ich idealnego życia. Widzimy to nie tylko w telewizji, ale również w mediach społecznościowych, gdzie nasi znajomi pokazują te części swojego życia, którymi chcą się pochwalić. Jednocześnie widzimy siebie i swoje życie, które jest dalekie od ideału. To porównanie może działać negatywnie na naszą samoocenę i zadowolenie za swojego życia – mówi psycholog Maja Markiewicz, prowadząca kanał na You Tube, na którym omawia mechanizmy i metody, pomagające nam radzić sobie z emocjami, odkrywaniu siebie i czerpaniu więcej przyjemności z życia.
Trudno jest sprostać wymaganiom doskonałego życia. - To normalne, jednak często o tym zapominamy. Świadomość, że są inni ludzie podobni do nas, którzy mają swoje słabości, bolączki, porażki dodaje nam otuchy. Potwierdzenie tego, że brak perfekcji jest normalny, a prawdziwe życie nie jest idealne, sprawia, że jesteśmy bardziej zadowoleni ze swojego życia. Jednym z ważniejszych czynników terapeutycznych jest powiedzenie o tym, co nas trapi oraz uzyskanie zrozumienia. Grupa daje taką możliwość. Jest to społeczność, w której kobiety mogą pokazać prawdziwe siebie i poczuć się zaakceptowane – dodaje ekspertka.