Polki uzależniają się od leków przeciwbólowych
Średnio dwa miliardy popularnych „przeciwbólówek” kupują Polacy w ciągu roku – wynika z raportu sporządzonego na zlecenie firmy Reckitt Benckiser. Głównie są to leki dostępne bez recepty. Wiele z nich można kupić w osiedlowym sklepie, markecie, kiosku czy na stacji benzynowej.
24.01.2013 | aktual.: 28.08.2018 11:30
Ale z raportu płynie jeszcze jeden przykry wniosek. Wśród osób najczęściej łykających tabletki przeciwbólowe przeważają młode i ambitne kobiety.
Pod względem ilości sprzedawanych leków Polska znajduje się w niechlubnej czołówce Europy. Dowodzi on, że blisko 500 milionów leków przeciwbólowych kupujemy poza apteką, a tylko 12 proc. Polaków w kwestii doboru preparatu radzi się farmaceuty. Zamiast tego porad lekarskich dotyczących sposobu uśmierzania bólu szukamy, oczywiście, w internecie. Z badań CBOS wynika, że średnio 80 proc. Polaków leczy się na własną rękę.
Raport firmy Reckitt Benckiser pokazuje również, że po „przeciwbólówki” znacznie częściej sięgają kobiety niż mężczyźni. Są wśród nich przede wszystkim kobiety młode, prowadzące szybki i intensywny tryb życia, które dążą do realizacji własnych marzeń i osiągają sukcesy na polu zawodowym. Ale okazuje się, że również tradycjonalistki, zwłaszcza te w podeszłym wieku, chętnie stosują tabletki przeciwbólowe. Specjaliści alarmują, że w Polsce leki łyka się jak cukierki. Często zapominając, że może to skończyć się groźnym dla zdrowia uzależnieniem.
Tak, mamy problem
W sidła uzależnienia od „przeciwbólówek” wpadła jedna z internautek, która na forum dyskusyjnym pisze: „Jestem uzależniona od leków przeciwbólowych i acodinu. Biorę je od dwóch lat. Z czasem brałam coraz więcej i coraz częściej, teraz zdarza mi się brać dwa razy dziennie. Próbowałam to rzucić, bo zaczęły pojawiać się u mnie bóle w klatce piersiowej i często serce samo z siebie bije mi bardzo mocno – tak, że aż boli. Gdy widzę aptekę, to po prostu coś mnie tam ciągnie. Naprawdę staram się, ale jak odstawiam tabletki na więcej niż dwa dni, robię się strasznie agresywna”.
A inna internautka wyznaje: „Na początku brałam (tabletki przeciwbólowe – przyp. red.), bo bolały mnie zęby po wybielaniu, potem zapalenie dziąseł, w nocy się budziłam i po tabletki. Raz ich zabrakło i przepłakałam całą noc. Potem ból głowy – aspiryna, ból brzucha – inny specyfik. Teraz wstaję i bez tabletek źle się czuję, przez cały dzień wszystko mnie boli, oczy szczypią. I mam ten sam problem – aspiryny żołądek już nie przyjmuje, ibupromu podobnie. Wymiotuję po nim albo mnie skręca, ból gorszy niż był. U psychiatry byłam, stwierdził nerwicę. No i co z tego? Dał kolejne tabletki! A mi się wcale nie poprawia”.
Problem ma również internautka Natalia. „U mnie zaczęło się podobnie, najpierw na ból głowy herbatki ziołowe, później ibupromy, przeróżne leki przeciwbólowe, ketonal najpierw 50, później 100 i tak spotkałam na swojej drodze solpadeine. Niestety, jak dopada mnie silniejszy ból migrenowy, wtedy nawet solpadeine mi nie pomaga. Odkryłam inny lek na taki silny ból. Ludzie, to jest jak narkotyk! Tylko jak z tym skończyć? Tak boję się tego bólu głowy, że wszystko robię, aby do niego nie dopuścić! Wiem, że nerwy i problemy też robią dużą „robotę” w naszym organizmie, a lekarze rozkładają ręce. Do psychiatry wstyd mi iść”.
Na ból duszy
Podobnych wpisów w internecie jest znacznie więcej, a uzależnione kobiety łączy to samo – zaczynają przyjmować leki przeciwbólowe w małych dawkach, które z czasem okazują się niewystarczające, więc biorą ich coraz więcej i szukają coraz silniejszych preparatów. Polki od „przeciwbólówek” uzależniają się z różnych przyczyn. Zazwyczaj nie radzą sobie z silnym bólem fizycznym (migrena, kolka nerkowa, bóle menstruacyjne), a niekiedy zdarza się również, że uzależnienie od tego typu tabletek jest reakcją na stres, traumatyczne doświadczenie czy silne przeżycie psychiczne.
Od leków przeciwbólowych uzależniła się m.in. amerykańska celebrytka Heidi Montag, która poddała się licznym operacjom plastycznym; początkowo brała je, aby uporać się z dokuczliwym bólem po zabiegach, później jednak zaczęła je przyjmować – jak stwierdziła osoba z jej otoczenia – na „ból duszy”. Operacje plastyczne nie wpłynęły bowiem korzystnie na niskie poczucie wartości i brak pewności siebie celebrytki. Niewykluczone również, że przedawkowanie środków przeciwbólowych doprowadziło do śmierci znanej aktorki Brittany Murphy.
Groźniejsze od narkotyków
Z raportu opublikowanego przez Centrum Kontroli Chorób (CDC) w Atlancie wynika, że nadużywanie leków przeciwbólowych może wyrządzić więcej szkód w organizmie niż zażywanie… kokainy czy heroiny. Natomiast naukowcy z amerykańskiego Nurses’ Health Study po przebadaniu kilkudziesięciu tysięcy kobiet odkryli, że stosowanie środków zawierających ibuprofen czy paracetamol tylko dwa razy w tygodniu zwiększa ryzyko pojawienia się problemów ze słuchem aż o 13 procent. Zdaniem ekspertów uzależnienie od tych substancji w skrajnym wypadku może doprowadzić nawet do głuchoty.
Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) zdefiniowała lekozależność jako „stan psychiczny, a nieraz także fizyczny, spowodowany zażywaniem leku, wywołujący potrzebę stałego przyjmowania jednego lub wielu leków. W zjawisku zależności lekowej może wystąpić przyzwyczajenie, które prowadzi do tolerancji leku, to jest zwiększania dawki w celu uzyskania oczekiwanego działania farmakologicznego”.
Osoba, która uzależniła się od leków przeciwbólowych, powinna jak najszybciej rozpocząć terapię (np. w ośrodku leczenia uzależnień). Po odstawieniu „przeciwbólówek” mogą pojawić się objawy typowe dla osoby w nałogu: rozdrażnienie, huśtawka nastrojów, zaburzenia rytmu serca, trudności z koncentracją czy bezsenność. Leczenie trwa zazwyczaj ok. 6 tygodni. Obejmuje ono m.in. detoksykację i spotkania z psychoterapeutą.
Tekst: Ewa Podsiadły-Natorska (epn/sr), kobieta.wp.pl