Polska artystka fotografuje własne ciało. O Iness Rychlik robi się coraz głośniej
O pracach Iness Rychlik – artystki polskiego pochodzenia, mieszkającej obecnie w Wielkiej Brytanii, robi się coraz głośniej nie tylko na wyspach, ale na całym świecie. Instgramowy profil, na którym prezentuje swoje fotografie, obserwuje w tym momencie ponad 70 tys. użytkowników.
31.01.2021 11:24
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Rychlik urodziła się w Polsce, ale od 2012 roku jest związana z Wielką Brytanią - działa przede wszystkim w Londynie i Edynburgu. W tym drugim mieście ukończyła studia na wydziale filmowym Screen Academy Scotland i pracuje jako operator filmowy. Jednak wiele wskazuje na to, że autorskie fotografie będą dla Iness przepustką do międzynarodowej kariery.
Sztuka z mocnym przesłaniem
Artystka fotografuje przede wszystkim swoje ciało, tworząc konceptualne autoportrety. Analizując jej prace, nie sposób uniknąć nawiązań do selfie-feminizmu, czyli nurtu, w ramach którego kobiety odzyskują podmiotowość używając w tym celu social-mediów. Eksponują ciała, bawiąc się spojrzeniem obserwatora w imię założenia, że ciało kobiety jest polem walki. Pragną odzyskać kontrolę nad własną cielesnością, samodzielnie nadawać jej znaczenie, a tym samym pokonywać narzucane z zewnątrz ograniczenia.
W pracach Rychlik z jednej strony widać inspiracje historią, przede wszystkim epoką wiktoriańską. Z drugiej strony tematem przewodnim jest skóra artystki, cierpiącej na jej nadwrażliwość. - Jako nastolatka często starałam się ją ukryć; nie chciałam, by pytano mnie, czy przypadkiem się nie poparzyłam. Z biegiem lat nauczyłam się postrzegać swoją skórę jako kanwę ekspresji, a nie jako brzydką niedogodność, którą należy ukrywać – mówi Iness.
- Używam własnego ciała, by zgłębić tematy samotności i uprzedmiotowienia, często wykorzystując ubrania lub rekwizyty "z epoki”. Chcę ukazać paralele między moimi doświadczeniami a podrzędną pozycją kobiety w wiktoriańskiej Wielkiej Brytanii. Hołduję koncepcji przekształcania ukrytego bólu w sztukę - odsłoniętą, niepokojącą i piękną – tłumaczy artystka.
- Piękno w fotografii jest dla mnie umiejętnością pobudzenia wyobraźni odbiorcy, a nie jej rychłego zaspokojenia. Staram się tworzyć przemyślane prace, na których tak trudne motywy jak nagość oraz ból, w dodatku często połączone ze sobą, nie przekraczają granicy dobrego smaku – dodaje.
Na zdjęciach Rychlik krostki, pręgi, zaczerwienienia czy odciski zaczynają przypominać piękne i misterne koronkowe wzory. Niepokój wprowadzają jednak zaczerwienienia, odsyłające raczej do fizycznego bólu i dyskomfortu. Całość tworzy mieszankę, która mocno zapada w pamięć.
** Masz newsa, chcesz się czymś podzielić? Pisz na dziejesie.wp.pl!