Polskie reżyserki robią karierę w Nowym Jorku
Filmem "Bejbi blues" w Museum of Modern Art zainaugurowany został nowojorski przegląd Different Ages, Different Voices: Polish Women in Film. W niemal kompletnie
wypełnionej sali kinowej MoMA film Katarzyny Rosłaniec wzbudził duże zainteresowanie widowni.
Filmem "Bejbi blues" w Museum of Modern Art zainaugurowany został nowojorski przegląd Different Ages, Different Voices: Polish Women in Film. W niemal kompletnie wypełnionej sali kinowej MoMA film Katarzyny Rosłaniec wzbudził duże zainteresowanie widowni.
Repertuar rozpoczętego w czwartek przeglądu jest dziełem założycielki Polish Filmmakers NYC Agaty Drogowskiej oraz polskiego krytyka filmowego Michała Oleszczyka. Ich zamierzeniem jest pokazanie wielości kobiecych głosów w polskim kinie ostatnich lat oraz umieszczenie ich w kontekście wcześniejszych dzieł prezentujących doświadczenie Polek w dobie komunizmu.
W trakcie czterodniowej imprezy, która odbywa się także w Tribeca Film Center, widzowie zobaczą m.in. filmy fabularne "W imię" Małgorzaty Szumowskiej, "Zaślepioną" Katarzyny Klimkiewicz oraz krótkometrażowe Małgorzaty Kozery i Elizy Subotowicz ze Studia Munka, a także Radki Franczak i Marcela Łozińskiego.
W programie znajduje się film Agnieszki Holland "Kobieta Samotna" oraz krótkometrażówki Krzysztofa Kieślowskiego.
Czwartkowa projekcja nagrodzonego na festiwalu w Berlinie m.in. "Kryształowym Niedźwiedziem" "Bejbi Blues" podejmuje kwestię macierzyństwa wśród nastolatek i obrazuje życie wielkomiejskiej młodzieży. Film wzbudził duże zainteresowanie, a reżyserka i producentka Agnieszka Kurzydło obszernie odpowiadały na liczne pytanie widowni.
Rosłaniec nawiązywała do kultu bycia matką w środowisku nastolatek, które chcą mieć dziecko "by być przez kogoś kochanym i mieć kogoś do kochania". Mówiła, że choć "Bejbi Blues" powstał w oparciu o prawdziwe wydarzenie, nie można go nazwać typowym dla młodzieży polskiej. Jak dodała nie miała na celu zrobienia filmu o "problemie społecznym".
W rozmowie z PAP reżyserka wzbraniała się przed zakwalifikowaniem jej twórczości do nurtu filmów kobiecych, czy o kobietach. Tłumaczyła, że jako kobiecie psychicznie bliżej i prościej jest jej robić film, w którym główna bohaterka jest dziewczyną, a nie chłopakiem. "Ale nie jest tak, że jako kobieta opowiadam o kobietach. Przedstawiłam historię, którą gdzieś usłyszałam o jakiejś nastolatce, której coś się przytrafiło. Wydawało mi się to na tyle interesujące żeby z tego zrobić film fabularny. ()Ja w ogóle nie mam żadnego przesłania. Robię filmy, bo to lubię, a tak się składa, że to, co robię ludziom się podoba " - uzupełniła.
Jak ocenił przebywający w Nowym Jorku krytyk filmowy Michał Oleszczyk kino kobiece jako jednolita formacja w Polsce nie istnieje. Dużo jest natomiast utalentowanych reżyserek, w tym Szumowska, Rosłaniec, Subotowicz czy Kozyra. Nie tworzą one jednolitej grupy, ani ruchu artystycznego. Nie mówią jednym głosem.
Zdaniem krytyka polskie kobiety reżyserki mają różną wrażliwość. Np. Rosłaniec posługuje się wyrazistym językiem wizualnym z krzykliwymi, ostrymi barwami. Jej bohaterki poruszają się w świecie popartowych ikon chwilami mocno stylizowanych. Polska rzeczywistość tak nie wygląda. Szumowska, podkreślił Oleszczyk, idzie natomiast w stronę realizmu pojętego klasycznie. Film "W imię" nie zawiera żadnych "formalnych szaleństw".
"Jeśli coś łączy te reżyserki, to poruszanie tematów z pogranicza tabu. Jak w każdym kraju jednolitym religijnie kulturowo i etnicznie, w Polsce mamy różne tabu. Jest to np. ciąża wśród nastolatek, dzieci spoza łoża małżeńskiego, czy homoseksualizm" - powiedział PAP krytyk.
Oglądający w MoMA "Bejbi blues" Amerykanie wyrażali przekonanie, że film opowiada o uniwersalnym problemie. Podobne historie mogą się zdarzyć wszędzie. Także w USA. Podzielała ten pogląd filmolog, profesor nowojorskiego Uniwersytetu Columbia Annette Isdorf.
"Jestem przekonana, że "Bejbi blues" jest istotny dla amerykańskiej publiczności ponieważ zmagających się z życiem nastolatków można znaleźć w każdym kraju, czy w przypadkach ciąży, czy kiedy nie są kochani i nie chciani przez rodziców, czy też kiedy nie widzą perspektyw w sferze materialnej" - uzasadniała Isdorf.
Znawczyni filmu zwróciła uwagę, że w świecie popkultury jest łatwiej zażywać narkotyki, czy tańczyć rock and rolla aniżeli przejąć odpowiedzialność. Uderzyła ją filmowa dojrzałość w przedstawianiu bohaterów. Postać Natalii w "Bejbi blues" w wykonaniu aktorki występującej po raz pierwszy na ekranie uznała za niesłychanie witalną i skomplikowaną.
Organizatorami przeglądu są Instytut Kultury Polskiej w Nowym Jorku, Polski Instytut Sztuki Filmowej oraz Polish Filmmakers NYC.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)/ad/ ula/