Polubić teściową
Teściowa - obiekt żartów i kpin, często także powód małżeńskich kłótni, a nawet poważnych sporów. Czy można ją polubić?
30.04.2008 | aktual.: 30.05.2010 11:52
Teściowa - obiekt żartów i kpin, często także powód małżeńskich kłótni, a nawet poważnych sporów. Matka męża, dawniej nazywana świekrą, wciąż bywa ogniskiem zapalnym w zdrowych stosunkach między żoną i mężem. Jest też synonimem wielu negatywnych cech kobiecych. Czy można ją więc polubić?
Przede wszystkim, drogie panie, warto pamiętać o jednym. Jeśli posiadamy dzieci, bardzo prawdopodobne, że kiedyś, w przyszłości, same zostaniemy teściowymi. Zanim więc od razu nastawimy się negatywnie do matki męża, dobrze jest spróbować podejść do sprawy z dystansem i bez niepotrzebnego bagażu uprzedzeń i stereotypów. Przecież teściowa też człowiek i nie zawsze musi być tym potworem z ponurych dowcipów! A złe nastawienie może zdziałać bardzo dużo. Nic tak nie psuje dobrych stosunków, jak wcześniejsze uprzedzenia.
Wielu twierdzi, że między teściową a synową zawsze dochodzi do mniejszych lub większych konfliktów. Pierwsza chce wciąż być matką dla swojego dziecka i najważniejszą kobietą w jego życiu. Chciałaby cały czas radzić mu i móc mieć wpływ na jego życie, a druga pragnie jej tego zabronić. I chociaż to synowe najczęściej czują się bardziej pokrzywdzone i głośno wylewają swoje żale, zdarza się, że to teściowa jest „ofiarą” tej swoistej domowej wojny.
Żona, zamiast spróbować rozmawiać, słuchać, a czasami puścić uwagi mimo uszu, nastawia się bojowo do matki swojego męża. Uważa, że każda, najmniejsza nawet krytyka jest złośliwą próbą rozbicia jej małżeństwa i zepchnięcia żony ze swojego piedestału. Wiele młodych żon i matek nie chce dopuścić matki męża do dziecka, co jest nie tylko bardzo krzywdzące dla teściowej, ale szybko obróci się przeciwko rodzicom, którzy z czasem będą potrzebowali babci do pomocy przy maluchu.
A przecież nie każda matka męża jest złośliwą kobietą pragnącą utrzeć nosa swojej synowej. Teściowe często chcą po prostu pomóc, ale każda próba pomocy kończy się złością żony męża, która uważa, że matka wszystko to robi z czystej złośliwości i chęci udowodnienia, że jest lepsza we wszystkim. Warto więc przyjrzeć się postępowaniu matki nie przez pryzmat uprzedzeń, ale obiektywnie. Czy ona się wtrąca, czy po prostu chce pomóc? Jest złośliwa, a może tylko próbuje wskazać, że można coś zrobić inaczej, lepiej? Dobrze jest spytać osób postronnych, co sądzą o stosunkach między żoną a matką, może oni lepiej ocenią sytuację? Zawsze warto porozmawiać z mężem, on powinien przynajmniej spróbować poprawić stosunki między swoją mamą a partnerką życiową.
Z drugiej strony, teściowe naprawdę potrafią pokazać kto tu rządzi, szczególnie delikatnej i mało asertywnej synowej, która boi się głośno odezwać. Twierdzą, że skoro są matkami swoich synów, mają pełne prawo decydować o ich życiu, mimo iż synkowie dawno przekroczyli 30-tkę i nie potrzebują już prowadzenia za rączkę. Mamusie mają zawsze setkę dobrych rad na każdą okazję i dbają o to, by udzielać ich młodym za każdym razem, gdy ich widzą.
Kochają krytykować i nie liczą się z uczuciami żon swoich ukochanych dzieci. A potem nie rozumieją, że konflikt między nimi a synowymi zmienia się w ogólnorodzinną wojnę. Syn nie chce stawać po żadnej ze stron. Obydwie kobiety są mu bliskie. Jeśli udało mu się wyrwać spod opiekuńczych skrzydeł mamusi, będzie bronił żony, jeśli nie - wróci do matki.
Trudno o dobre stosunki, gdy dwie kobiety kochają jednego mężczyznę, nawet jeśli miłość ma zupełnie różne podłoża. A jednak okazuje się, że jest to możliwe. Jeśli kobiety potrafią pójść na kompromis, rozumieją, że w pewnych kwestiach muszą sobie dać pierwszeństwo, to związek teściowa – synowa może być nie tylko mało wrogi, ale wręcz przyjazny. Układa się tak, gdy matka męża rozumie, że musi dać swobodę małżeństwu, a wtrącanie się we wszystko da odwrotny od zamierzonego skutek, a żona zaakceptuje fakt, że matka zawsze będzie grała istotną rolę w życiu jej męża.
Przyjaźń między teściową a synową niekoniecznie jest wyjątkiem. Często matka męża staje się dla synowej prawdziwą drugą mamą, dobrą przyjaciółką, która pomoże i wesprze. Jednak aby tak było, obydwie strony muszą podjąć pewien wysiłek i starać się, by nic nie popsuło dobrych stosunków. Przecież wiele teściowych traktuje żony swoich synów jak córki, a te bez przykrego ukłucia w sercu mówią do nich „mamo” lub bardziej nowocześnie, po prostu po imieniu. Wystarczy trochę chęci po obu stronach i pozytywne nastawienie.