Poprosiła o komentarz kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej. Odpowiedziały tysiące
Wystarczyły dwa słowa. "Ja też" – piszą dziś setki tysięcy internautek. To nie jest kolejna, banalna, wiralowa akcja. Alyssa Milano, amerykańska aktorka, poprosiła w swoich mediach społecznościowych o komentarze dziewczyn, które doświadczyły przemocy seksualnej – jakiejś jej formy – w ciągu kilka godzin internet zalały komentarze. Pokazują gigantyczny problem, jaki mamy w społeczeństwie. Nie tylko w USA.
Swój nietypowy apel aktorka zamieściła w mediach społecznościowych w ostatni weekend. Tekst był prosty, podobnie jak założenie: - Gdyby wszystkie kobiety, które doświadczyły przemocy seksualnej, były molestowane, napisały mi w komentarzu "Ja też", może pokazalibyśmy ludziom skalę problemu.
I chyba nie do końca spodziewała się, jak ogromny będzie odzew internautów. W kilka godzin jej post stał się jednym z najpopularniejszych w sieci. W poniedziałek rano odpowiedziało ponad 200 tys. internautów i wciąż pojawiają się nowe wpisy. Na Facebooku, Instagramie, Twitterze – cały czas pojawiają się tam nowe historie.
Uderza ich ilość, ale także treść. Komentarze publikują zarówno kobiety, jak i mężczyźni. Jedni zdradzają więcej szczegółów, inni (jest ich większość) pozostają przy przyznaniu, że ich też spotkała przemoc seksualna na jakimś etapie życia. Jedna z kobiet opisuje, jak została napadnięta w windzie przez swojego szefa. Był od niej dwa razy starszy. Nikomu nie powiedziała, co się stało. Inna wspomina, jak potraktowali ją koledzy w szóstej klasie. Przytrzymali ją przy ścianie, ponieśli bluzkę, "by zobaczyć, czym wypycha stanik".
"Zostałam zgwałcona przez szefa. Policja nie chciała mnie słuchać. Opis tego, co się stało, kosztował mnie pracę. Prawie odebrałam sobie życie" – czytamy na Twitterze.
"Wykorzystywał mnie człowiek, którego nazywałam kiedyś tatą. Powiedziałam mamie, a ona skomentowała to tylko słowami: wiem, że to, w co wierzysz, jest prawdą" – to kolejny wpis.
Komentują także mężczyźni. Wśród wpisów można znaleźć ten, w którym jeden z internautów opowiada, jak został zgwałcony w liceum. Nigdy się po tym nie pozbierał. Jest też historia mężczyzny, który został zgwałcony jako dziecko. Miał 9 lat. Przyznaje, że gdy o tym powiedział, uznano to za "zwykły" napad, nie za gwałt.
Inne wpisy to tylko krótkie zdania. "Zrobił to chłopak mojej mamy", "Gdy miałam 8, 12, 14 i 19 lat", "Ja tego doświadczyłam, moja mama, siostra, babcia i przyjaciółka też".
Nie chcą wzbudzać współczucia. Chcą za to pokazać, że przemoc seksualna dotyczy wszystkich – bez względu na płeć, wyznanie, kolor skóry czy orientację seksualną. "Do wszystkich, którzy to czytają. Może zastanówmy się czasem, jaki świat sobie tworzymy" – piszą.
Rewolucja zaczęła się w Hollywood
Alyssa Milano opublikowała swój post w odpowiedzi na to, co stało się w ciągu ostatnich kilku dni w Hollywood. Chodzi o sprawę Harveya Weinsteina, który przez blisko 30 lat molestował aktorki i kobiety z branży. Milano tydzień temu publikowała list na stronie PatriotNotPartisan.com, w którym napisała, że sprawa Weinsteina jest w jej przypadku "skomplikowana" z "personalnych względów". Od wielu lat przyjaźni się z żoną producenta – Georginą Chapman. Chce zaznaczyć, że molestowanie seksualne dzieje się nagminnie, a Weinstein nie jest jedynym oprawcą. - Całe społeczeństwo musi się zmienić – podkreśla aktorka.
Po tym, jak 5 października "New York Times" opublikował słynny już na świecie artykuł o Weinsteinie i kobietach, które napastował, inne historie posypały się jak kostki domina. Kobiety zaczęły opowiadać o swoich przeżyciach, ich "Herveyach Weinsteinach".
Z polskich badań prof. Beaty Gruszczyńskiej z Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości wynika, że każdego roku przemocy fizycznej lub seksualnej doświadcza od 700 tys. do miliona Polek. 10 proc. zostaje ofiarami gwałtu lub usiłowania gwałtu. Każdego roku ginie w Polsce około 150 kobiet, które są ofiarami przemocy domowej. To trzy kobiety tygodniowo. Raport Gruszczyńskiej podaje, że przemoc dotyka 35 proc. dorosłych Polek.
A jak wiele kobiet wie, że za ścianą dzieje się tragedia? Takich danych nie mamy. Podobnie jak i w Stanach. O Weinsteinie wiedziało mnóstwo osób. Nikt nie reagował. Może gdy w końcu uświadomimy sobie, jak ogromny problem mamy tuż pod nosem, zaczniemy się tym interesować.