"Potępiam ze względów etycznych". Psycholog o nowym show Chajzera

Kilka dni temu Filip Chajzer odebrał Telekamerę w kategorii "Nadzieja telewizji". W przemowie dziękczynnej znalazło się miejsce nie tylko na czerstwy dowcip o Zygmuncie Chajzerze i proszku Vizir, ale i na promocję programu "Hipnoza", którego jest gospodarzem.

"Potępiam ze względów etycznych". Psycholog o nowym show Chajzera
Źródło zdjęć: © Instagram.com
Helena Łygas

Pierwszy odcinek zobaczymy na antenie 3 marca. "Hipnoza" będzie rodzajem teleturnieju, w którym o 50. tys. walczą drużyny składające się z 5 obcych sobie osób, pozostających pod wpływem hipnozy. Format, zaadaptowany z sukcesem w kilku krajach, został oparty na "You're back in the room" stworzonym przez BBC.

Krótki filmik, mający promować program, budzi mieszane uczucia. Z jednej strony interesuje nas, jak wyglądają i jak zachowują się ludzie pod wpływem hipnozy. Z drugiej, oglądanie jak kobieta "pod wpływem" flirtuje z Filipem Chajzerem po sugestii hipnotyzera, że jest zakochana w prowadzącym, budzi trudny do zdefiniowania niesmak. O to, czy hipnoza jest niebezpieczna pytam współprowadzącego program hipnotyzera oraz dwoje niezależnych hipnoterapeutów z renomowanych, warszawskich gabinetów.

- Mity związane z hipnozą w dużej mierze zawdzięczamy Hollywood – mówi mi Artur Makieła, hipnoterapeuta i członek British Association of Hypnotherapy, którego zobaczymy w programie w roli hipnotyzera scenicznego.

- To całkowicie naturalny stan, który możemy przyrównać do stanu pomiędzy snem, a jawą. Hipnotyzer nie posiada "władzy nad umysłami". Wszystko dzieje się za zgodą hipnotyzowanego, który przez cały czas zachowuje świadomość tego, co się dzieje. Nie da się zmusić osoby będącej w stanie hipnozy do zrobienia czegoś niezgodnego z jej wartościami, ani wyciągnąć z niej sekretów – komentuje Makieła.

Hipnotyzer nie jest osobą obdarzoną tajemniczą "mocą". Może nim zostać, tak jak fryzjerem, właściwie każdy. Z tym, że jeden będzie fryzjerem (hipnotyzerem) wybitnym, inny miernym. Jak w każdej profesji to kwestia predyspozycji i praktyki.

Artur Makieła opowiada mi, że mimo że od nagrywania programu minęło już trochę czasu, nadal utrzymuje kontakt z uczestnikami. Piszą mu, że to była przygoda ich życia, że dawno się tak dobrze nie bawili. Niektórzy utrzymują nawet, że teraz są bardziej pewni siebie. - Hipnoza sceniczna nie ma zadań terapeutycznych, to rozrywka. Jej celem jest pokazanie potęgi ludzkiego umysłu w luźnej formie. Hipnoterapia jest natomiast metodą pomocy ludziom stosowaną od wielu lat przez hipnoterapeutów. Trzeba te kwestie wyraźnie rozdzielić – mówi mi Makieła.

Pytam, czy taki show nie jest przypadkiem atrakcją wyłącznie dla widzów, a już mniej dla zahipnotyzowanych. - Widać, że nie była pani nigdy zahipnotyzowana – śmieje się Makieła i wyjaśnia, że bycie w stanie hipnozy jest niezwykle przyjemne. Odpręża się i ciało, i umysł, pozwala pozbyć się napięć i stresów. To stan głębokiego odprężenia, w którym osoba hipnotyzowana zachowuje kontrolę nad swoim bezpieczeństwem. Zahipnotyzowany często czuje spokój, zgodę ze sobą, spójność i olbrzymią kreatywność.

- Castingi do programu były wieloetapowe. Każdy reaguje na hipnozę nieco inaczej. W gabinecie terapeutycznym mogę wprowadzać klienta w trans i 40 minut, jeśli jest taka potrzeba, jednak na wizji to wykluczone. Pierwszym kryterium było to, żeby wybrać uczestników, którzy potrafią wejść w stan hipnotycznego transu szybko. Do tego było dla nas ważne, żeby wybrać osoby z poczuciem humoru, z dystansem do siebie. Nie jest prawdą, że po wszystkim nie pamięta się tego, co robiło się pod wpływem hipnozy. Pamięta się. Czasem może wystąpić zjawisko amnezji w trakcie oraz może się zdarzyć, że ktoś pamięta to, co się działo trochę tak, jak pamiętamy sny - opowiada Makieła.

Jednak nie wszyscy hipnoterapeuci uważają, że powinno się wykorzystywać narzędzie, jakim jest hipnoza w celach rozrywkowych. Wojciech Górecki, psycholog, psychoterapeuta i hipnoterapeuta, uczeń profesor Marii Szulc, polskiej pionierki w dziedzinie hipnoterapii, jest pomysłem oburzony.

- Hipnoza sceniczna jest niebezpieczna, ponieważ może w jej trakcie dojść do mimowolnego uruchomienia nieuświadomionych przeżyć traumatycznych czy lęków. Nie można igrać z hipnozą i traktować jej jako rozrywki. Sfera psychiczna jest w tym stanie bardzo wrażliwa, do każdego trzeba podchodzić indywidualnie. Potrafiłbym wykonać elementy hipnozy scenicznej, ale nie chciałbym nawet próbować ze względów etycznych. To oczywiście moja prywatna opinia, ale głeboka hipnoza na wizji to robienie z człowieka małpki - mówi mi Górecki.

- Oczywiście nie wiem, jak wyglądała praca z osobami, które zgłosiły się do programu. Jednak biorąc pod uwagę, że castingi odbywały się na początku grudnia, nie wydaje mi się, żeby był czas na wystarczająco głębokie poznanie tych ludzi. W gabinecie hipnoterapeutycznym elementy hipnozy wprowadza się stopniowo, delikatnie. Hipnoza sceniczna oczywiście różni się od hipnoterapii, ale to nie jest tak, że nie mają zupełnie żadnego związku – dodaje psycholog.

Nie wszyscy hipnoterapeuci w tak zasadniczy sposób wypowiadają się o programie. Alicja Grzesiak, z Kliniki Powrotu do Zdrowia mówi mi, że co prawda w niej hipnotyzowanie ludzi na wizji budzi opór i by się tego nie podjęła, ale tego nie potępia. Zdaniem hipnoterapeutki program może zainteresować ludzi hipnozą, jako narzędziem samopomocy i trochę ją odczarować. Z drugiej strony, z jej doświadczenia wynika, że osoby, które trafiły do jej gabinetu po obejrzeniu spektakli hipnozy scenicznej, najczęściej mają nierealistycznie oczekiwania.

- Jeśli chodzi o hipnozę sceniczną, jedni pamiętają, co robili, inni nie, to zależy od komunikatu posthipnotycznego, czyli polecenia hipnoterapeuty. Osoba zahipnotyzowana nie zrobi nic, co nie mieściłoby się w jej kategoriach wartości, ale jednak zobaczenie na wizji czegoś, czego się nie pamięta, nie dla wszystkich będzie miłym doświadczeniem.

- Rozumiem, że ludzie są hipnozy ciekawi i nie sądzę, że można osobom hipnotyzowanym zrobić w ten sposób krzywdę. Ja w swoim gabinecie stosuję techniki transowe, które są rodzajem hipnozy w pełnym kontakcie. Takie sesje pacjent pamięta w całości, a nawet może wiele treści powtórzyć sobie samodzielnie w domu - komentuje Alicja Grzesiak.

- Terapia, niezależnie od tego, jakiego jest rodzaju, wymaga od pacjenta zaangażowania, pracy i chęci zmiany. To nie działa w ten sposób, że hipnoterapeuta pstryka, a problemy natychmiast znikają – dodaje Grzesiak

Makieła, który też prowadzi terapię hipnozą, z poglądem, że hipnoza sceniczna negatywnie wpływa na obraz hipnoterapii się nie zgadza. Sam zainteresował się hipnozą właśnie po obejrzeniu przedstawienia prowadzonego przez zagranicznego hipnotyzera. Świetnie się bawił, więc postanowił się nauczyć .

- Wszyscy lubimy się bawić, śmiać, chcielibyśmy odkryć w sobie "wewnętrzne dziecko". Program w żaden sposób nie deprecjonuje hipnozy jako formy pomocy ludziom. W moim odczuciu to "edutainment" – edukacyjna rozrywka – mówi Artur Makieła.

Źródło artykułu:WP Kobieta

Wybrane dla Ciebie

Komentarze (264)